BEE GEES - 1974

BEE GEES - 1974 – 1979

Opublikowano: środa, 20, maj 2015 18:00 | Crowbar

(2015 Reprise)

Autor: \m/\m/

"Gorączka sobotniej nocy" to film z końca lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, który opowiada o losach grupki młodych amerykanów, ich problemach i niełatwym życiu, od którego odskocznią były wyprawy na dyskoteki. Właśnie ta subkultura wywindowała "Gorączkę sobotniej nocy" do grona obrazów kultowych. Disco wtedy powolutku, odchodziło do lamusa. Jednak właśnie dzięki temu filmowi, a szczególnie muzyce obrazującej go, disco jeszcze przez jakiś czas błyszczało. Piosenki zaś do tej ekranizacji przygotowali bracia Gibb czyli zespół Bee Gees. Ich propozycje znakomicie wtopiły się w film ale też wybornie oddały klimat całego nurtu. Zespół ten nie miał aż tylu wielkich przebojów przy jednej okazji. "Stayin" Alive", "How Deep Is Your Love", "Night Fever" i "More Than A Woman"... przy nich tańczyli i śpiewali wielbiciele disco. Bee Gees chcieli czy nie, stali się ambasadorami złotej ery disco. Jednak ścieżka dźwiękowa zebrana na podwójnym albumie "Saturday Night Fever" to nie tylko wykonania Bee Gees, choć cała muzyka była autorstwa braci Gibb. Być może z tego powodu muzycy zespołu nie doceniali aż tak tego wydawnictwa. Krytycy, fani uważali i uważają, że był to przełom dla grupy. W wywiadzie Piotra Metza z Robinem Gibb'em, tenże obraził się na Pana Metza, że raczył sie wypowiedzieć, iż fani kojarzą Bee Gees tylko właśnie z tego filmu. W sumie nie dziwię się Robinowi. Bee Gees swoją karierę zaczynali w końcu lat pięćdziesiątych. Przez dekadę przygotowywali się do profesjonalnej kariery, która rozpoczęła się pod koniec lat sześćdziesiątych. Ze względu na ich barwę głosów, harmonie wokalne, już wtedy zaliczano kapelę do nurtu soft rockowego. Nie była to nadzwyczajna popularność, nie eksplodowała wielkimi fajerwerkami. Jednak Bee Gees było rozpoznawalne, miało swoich kilka przebojów (chociażby "Massachusetts"). Na YouTube widziałem parę urywków z ich ówczesnych występów w telewizji. Nie mieli łatwego chleba. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nastąpiło załamanie kariery. Jednym z pomysłów wyjścia z impasu był wyjazd Bee Gees do Miami i nawiązania współpracy z producentem Arif'em Mardin'em. Ponoć do tego kroku braci Gibb namawiał sam Eric Clapton. Co by nie pisać realizacja tej współpracy była strzałem w dziesiątkę. Zaczęło się od albumu "Mr. Natural" (1974). Mardin znany producent R & B, fan disco, wprowadził w muzykę Bee Gees oprócz elementów rythm and bluesa, soul, funky, także detale z dansingów czy inne niuanse z muzyki festiwalowej (Sopot, San Remo, Eurowizja, itd.). Oczywiście zostawił to co najlepsze u braci Gibb, czyli niezwykłe harmonie wokalne, ale także uwypuklono partie falsetów (z czasem). "Mr. Natural" nie ma przewodniego hitu ale zaprezentował zespół w nowej, odświeżonej formule, przypisując go do nowego muzycznego świata. Na pewno był to album, który dał dobry początek, bazę do tego co miało nastąpić. Teraz z pewnością wszelcy zwolennicy disco w stylu lat siedemdziesiątych słuchają tego krążka z równa przyjemnością, co następne albumy studyjne. A taki "Voises" zdradza, że w zespole drzemie potencjał na mega hity. Następne longplaye "Main Course" (1975) i "Children Of The World" (1976) windują zespół na topowe parkiety i estrady. Muzycznie band czuje się coraz lepiej w nowej skórze. Ich piosenki szlachetnieją, jeżeli można tak napisać o muzyce tanecznej. No i pojawiają się wspominane wielkie przeboje. Kolejno chodzi o "Jive Talkin'" (1975) i "You Should Be Dancing" (1976). Kariera zespołu i samych muzyków nabrała tempa. Inni topowi piosenkarze bardzo chętnie korzystają z pomocy talentu kompozytorskiego braci Gibb, sami muzycy chętnie uczestniczą w różnych projektach np. w filmie "St. Pepers Lonely Hearts Club Band". W tym czasie dostają również propozycję pracy przy "Saturday Night Fever". Nowe kompozycje powstają w tydzień, a nad całością ścieżki nie spędzają więcej czasu niż miesiąc. Nie uczestniczą w powstaniu filmu od początku, ledwo co, znając jego fabułę. To rzutuje jaki naprawdę bracia Gibb mieli stosunek do pracy przy tym filmie. Po prostu kolejna robota... Dzięki sukcesowi filmu i ścieżki dźwiękowej Bee Gees zdobywa szczyt popularności. Sytuacja nieoczekiwana ale zawsze. Dzięki temu wydarzeniu ich kolejny krążek studyjny "Spirits Having Flown" (1979) również tam ląduje, a utwór "Tragedy", wyjęty z tego albumu, to dla mnie nigdy nie zdetronizowany największy hit w całej karierze Bee Gees. Te wymienione cztery studyjne płyty to najciekawszy okres w życiu braci Gibb. Przypomina go właśnie omawiany box "1974 - 1979". Uzupełnia go jeszcze bonusowy album noszący tytuł "The Miami Years". Główną jego część stanowią piosenki, które były specjalnie napisane na "Saturday Night Fever", a zarazem stały się wielkimi przebojami, parkietów, stadionów, sal kinowych i rozgłośni radiowych. Oczywiście mam na myśli wspominane już "Stayin" Alive", "How Deep Is Your Love", "Night Fever" i "More Than A Woman". Uzupełniają je kawałki rzadkie lub inaczej zmiksowane. Także ci co nie mają soundtracku do "Gorączki sobotniej nocy" spokojnie mogą pozostać przy tej bonusowej płytce, która wystarczająco uzupełnia katalog nagrań z tych pięciu lat, jakże dynamicznych dla Bee Gees. Należy wspomnieć, że Reprise Records postarała się i bardzo ładnie wydała ten box. Płyty zostały wydanie starannie i są replikami longplayów, także ci co mają już opisaną muzykę, a także ci co jej nie mają, a mienią się wielbicielami disco w stylu lat siedemdziesiątych, powinni nie przegapić okazji i sięgnąć po wydawnictwo "1974 - 1979", a radzi ten co był i jest po drugiej strony barykady.

\m/\m/

	Dzisiaj	163
	Wczoraj	3081
	Ten tydzień	6109
	Ten miesiąc	56281
	Wszystkie	5052630

Nowy numer

Szukaj na stronie

HMP Poleca

BEE GEES - 1974 – 1979

Ostatnie relacje

Ostatnie recenzje

Ostatnie wywiady

Goście