Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

ASIA - Axis XXX Live In San Francisco MMXII

 

(2015 Frontiers Records)
Autor: Włodek Kucharek
ASIA-AxisXXXLiveinSanFranciscoMmxXIICD
Tracklist:
CD1
1. Introduction
2. Only Time Will Tell
3. Wildest Dreams
4. Face On The Bridge
5. Time Again
6. Tomorrow The World
7. Ride Easy
8. Pyramidology
9. The Golden Mean
10. I Know How You Feel
11. Don't Cry
12. The Smile Has Left Your Eyes
 
CD2
1. Cutting It Fine
2. Holy War/Drum Solo
3. An Extraordinary Life
4. Here Comes The Feeling
5. Open Your Eyes
6. Sole Survivor
7. Heat Of The Moment
 
DVD
1. Introduction
2. Only Time Will Tell
3. Wildest Dreams
4. Face On The Bridge
5. Time Again
6. Tomorrow The World
7. Ride Easy
8. Pyramidology
9. The Golden Mean
10. I Know How You Feel
11. Don't Cry
12. The Smile Has Left Your Eyes
13. Cutting It Fine
14. Holy War/Drum Solo
15. An Extraordinary Life
16. Here Comes The Feeling
17. Open Your Eyes
18. Sole Survivor
19. Heat Of The Moment
 
Skład:
John Wetton (bas/ wokal)
Steve Howe (gitary)
Geoff Downes (instr. klawiszowe)
Carl Palmer (perkusja)
 
O muzycznej działalności  kwartetu Asia pisze się czasami używając określenia supergrupa. Takim mianem obdarza się z historii muzyki rockowej kapele, których skład tworzyli muzycy z różnych formacji o już ustalonej renomie w rockowym światku. To nazwiska członków takich super składów stawały się magnesem dla fanów, żeby poznać ich twórczość i sięgać po kolejne albumy. Oczywiście muzyczne autorytety nie dawały stuprocentowej gwarancji stworzenia dzieł o najwyższym poziomie artystycznym. Bywały zespoły, które pomimo gwiazdorskiej obsady osiągały poprzeczkę jakości ustawioną co najwyżej na średniej wysokości, a w nierzadkich przypadkach ich kariera wiązała się również z klasycznym „dołowaniem”. Asia do tej ostatniej kategorii nigdy nie należała.
Gdy pod koniec lat 70-tych ku upadkowi zaczęła się chylić Złota Era rocka progresywnego, między innymi pod wpływem ekspansywnej polityki punk rocka, doszło do wielu zmian, wręcz małej rewolucji, której jednym z rezultatów było „muzyczne bankructwo” wielu dotychczas prominentnych grup progrockowych, przy czym ich członkowie pozostali nagle trochę bezradni w centrum zamieszania bez własnego zespołu i co ważniejsze, bez ważnego kontraktu płytowego. Marazm nie trwał długo i już na początku następnej dekady wielu z tych artystów podwinęło rękawy, ruszyło do pracy i stworzyło nowe projekty o bardzo ciekawej konfiguracji personalnej i artystycznej. Jedna z tych nowych formacji skupiła się wokół managera, producenta i gitarzysty Trevora Rabina. Pierwotna obsada personalna tworu muzycznego w budowie uwzględniała obok Rabina, także Johna Wettona i Carla Palmera, a na klawiszowca nominację otrzymać miał ex- „Yesowiec”, Rick Wakeman. Jednak kilka miesięcy wcześniej Wetton „skumał się” za pośrednictwem menadżera Yes, Briana Lane’a z gitarzystą Stevem Howe i co istotne, ta dwójka miała w swoim katalogu już gotowe, skomponowane utwory, w których wykorzystano wiele pomysłów i rozwiązań Wettona. Ten argument był decydujący w kwestii rezygnacji z przystąpienia basisty do „rodzącego” się zespołu. Duet Wetton- Howe poszedł własną ścieżką, a kompletując skład autorskiej formacji „podebrali” kolegom perkusistę Carla Palmera, a propozycję współpracy przyjął także grający na klawiszach w kapeli The Buggles, Geoff Downes. Nazwę Asia (pierwotnie grupa miała się nazywać „MI 5”, od tajnych służb brytyjskich) zaproponował z dobrym skutkiem wymieniony już w tekście Brian Lane. Kontrakt zapewniła nowej formacji debiutująca na rynku fonograficznym wytwórnia Geffen. No i praca ruszyła z impetem śnieżnej kuli, nowe kompozycje powstawały szybko, bez zgrzytów i już w listopadzie 1981 roku zakończono sesję nagraniową. Magnesem dla potencjalnych słuchaczy był też fakt, że oprócz renomowanych muzyków z zespołem związał się były nadworny grafik Yes, Roger Dean, który zaprojektował logo grupy i okładkę debiutanckiego albumu. Album „Asia” wystartował z niesamowitym przytupem, wsparty solidną kampanią reklamową dokładnie 8 marca 1982 roku. Echo poczynań muzycznych kwartetu, pomimo nie do końca pozytywnych recenzji prasowych, spotkało się z bardzo życzliwym przyjęciem publiczności, a magnesem stała się sława członków grupy. Album niespodziewanie „wylądował” na górnej półce notowań płytowych, singiel z utworem „Heat Of The Moment” został natychmiast prawdziwym hiciorem po trosze definiującym styl zespołu. Zresztą wymieniony kawałek na lata został dyżurnym punktem programu koncertów kapeli Asia, która zaproponowała coś, co za sprawą Queen określono jako rock stadionowy, z rozmachem zaaranżowany, bombastyczny, z punktem ciężkości postawionym na nośną melodykę. Być może fani pamiętający wcześniejsze dokonania członków kwartetu Asia kręcili nosem i czuli głębokie rozczarowanie, ponieważ Wetton i spółka postawili na bardziej komercyjne oblicze rocka, ale jednocześnie z pewną dozą obiektywizmu należy przyznać, że wielu słuchaczy zaakceptowało nowy kierunek na rockowej mapie. Tym bardziej, że nowe kompozycje nie były pozbawione rockowego pazura, energii, niebanalnej przebojowości i sympatycznej prostoty. Dlatego ludzie poszukujący w muzyce przede wszystkim rytmu, miłych dla ucha tematów melodycznych, klarownego brzmienia i niezbyt złożonych struktur kompozycyjnych, oraz „smakowitych” partii instrumentalnych znaleźli wszystkie te elementy w ofercie nowego zespołu. I spoglądając z perspektywy czasu, niejako globalnie, na twórczość formacji Asia trudno w niej dostrzec złożone, tzw. progresywne, ambitne i niełatwe w odbiorze rozwiązania. Dominuje raczej przystępność dźwięków skumulowanych w średniej długości utworach, nieprzekraczających dwucyfrowych rozmiarów.
W całym swoim, już ponad 30- letnim życiorysie Asia przypominała się słuchaczom dosyć regularnie wydając kolejne, mniej lub bardziej udane tytuły studyjne. Natomiast aktywność koncertowa grupy stanowi kompletnie inny wymiar. Grupa ta to typowo koncertowe „zwierzę”, które odwiedziło wszystkie kontynenty dzieląc się dźwiękami w wersji „live” w setkach hal koncertowych i stadionów. Liczne z tych występów zostały udokumentowane zarówno na dyskach audio, jak też DVD. Dlatego dyskografia obejmuje blisko trzydzieści pozycji z koncertów, a także najróżniejszych kompilacji. Bywały w biografii grupy takie okresy, że można o nich powiedzieć „rok bez wydanej koncertówki był stracony”. Częstotliwość edycji cieszyła naturalnie fanów, ale w życiu wszystko ma swoje granice. Nadmiar powoduje znudzenie, a muzyczna oferta „szarzeje”, stając się czymś powszednim a nie wyjątkowym. I do takiego punktu doszła moim zdaniem Asia. Repertuar ogrywany na niezliczonych występach „na żywo”, z różną paletą prezentowanych utworów, przestał być wydarzeniem, stał się swoistą normą. A człowiek ma w swojej naturze ignorowanie czegoś, do czego ma dostęp w nadmiarze. Podaż wyprzedziła popyt. Oczywiście to moje subiektywne zdanie, a patentu na rację nie ma nikt, ale takie mam przeświadczenie. Proszę zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, mianowicie na fakt, że program regularnie rejestrowanych w studio płyt składa się najczęściej z takich komponentów, które można podzielić na dwie kategorie, na kompozycje, które świetnie sprawdzają się w spektaklu „live”, oraz na takie, które lepiej brzmią zdecydowanie „konsumowane duchowo” w domowym zaciszu. Zmierzam do konkluzji, że zbyt często grane, nawet w różnych, zmodyfikowanych wersjach, te same utwory stają się po pewnym czasie tylko „powtórką z rozrywki”. Dlatego analizując zakres programowy potężnego wydawnictwa „Axis XXX Live In San Francisco MMXII” , zawierającego dwa dyski audio i krążek DVD, bez trudu znajdziemy numery znajome, spotkane już wiele lat wcześniej, przy innej okazji. Wprawdzie częściowym usprawiedliwieniem takiej polityki wydawniczej jest fakt jubileuszu 25- lecia zespołu, to jednak takie wyjaśnienie nie wszystkich może do końca przekonać. Wiedzieć należy, że koncert zarejestrowano przed kilku laty, konkretnie 7 listopada 2012 roku w Regency Ballroom w San Francisco i, że był to ostatni taki koncert Asia w oryginalnym składzie, ponieważ z kolegami postanowił się pożegnać Steve Howe. Dlatego dla wielbicieli talentu gitarzysty ten dokument dźwiękowy ma wartość bezcenną. Decyzja Steve’a Howe miała bezpośrednie przełożenie na zawartość występu, w trakcie którego kwartet zaprezentował swoisty „koncert życzeń”, wyciągając z bogatych archiwów wszystko to, co ma najlepsze. I tak było w rzeczywistości. Dlatego, jeżeli wśród Czytelników tego tekstu znajdą się osoby, które do tej pory nie poznały stylu formacji Asia i jego kompozycyjnych filarów, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby randez vous z twórczością grupy rozpocząć od tego wydawnictwa. Daje ono w miarę kompletny przegląd preferencji artystycznych muzyków, pozwala również wyrobić sobie pogląd dotyczący cech stylistycznych wypracowanych przez lata. Tym bardziej, że panowie zabrali słuchaczy w nostalgiczną podróż, startując w roku 1982 od albumu „Asia” i aż siedmiu utworów z tej publikacji zagranych w ramach koncertu. „Wylądowali” także na planecie „Alpha”, reprezentowanej przez trzy songi, a później konsekwentnie postanowili nie pominąć żadnego istotnego z ich punktu widzenia zdarzenia twórczego w karierze. Jednak w tej opowieści tkwi pewien paradoks. Dla długoletnich znajomych kapeli, tych, którzy mogą popisać się znajomością kolejnych płyt, setlista to tylko wspomnienie czegoś, co słyszeli wielokrotnie w opracowaniu „live” w przeszłości. Oczywiście, gdyby jakiś muzykolog- laborant „rozebrał” poszczególne hity na kawałki poddając je szczegółowej analizie, to znalazłby zapewne takie fragmenty, które zostały nieco inaczej zagrane, do których dodano jakieś ozdobniki, wydłużono może partię solową, dodano „rockowego” ognia. Ale generalnie, całościowo ta materia pozostaje constans. Dlatego zamieszczanie charakterystyki poszczególnych 19 części występu mija się z celem, bo trudno tutaj odkryć Amerykę. Ten koncert w San Francisco, z długimi pogadankami Wettona i euforyczną reakcją publiczności nie odkrywa „nowych lądów”, potwierdza tylko to, co już wiemy. Czyli charyzmę występujących, ich zaangażowanie, bo nikt nie pracuje na scenie na „pół gwizdka”. Świetne partie instrumentalne, ale to nie dziwi biorąc pod uwagę klasę wykonawców i bagaż ich doświadczeń artystycznych, oraz umiejętności indywidualne. Wokalnie tylko poprawnie, bo Wetton swoje lata już ma na „karku” i pewnych fraz już na maksa nie wyciągnie. Kłania się w tej kwestii biologia organizmu. Współpraca na linii gitara- bas- perkusja- klawisze bezbłędna, ale cała czwórka zna się przecież „jak łyse konie” i mogłaby grać z zawiązanymi oczami. To jest ich sukces wynikający z czystego profesjonalizmu. Utyskiwanie, że ktoś tam zagrał nieczysto, rozszedł się rytm, śpiew nie taki jak trzydzieści lat temu, przypomina szukanie przysłowiowej dziury w moście. A jednak istnieje pewne „Ale”. Szkopuł w tym, jak ocenić coś, co słyszało się wielokrotnie, także na koncercie, pomimo wysokiej jakości. We wszystkich dziedzinach życia bywa tak, że nawet najprzyjemniejsze dania serwowane zbyt często, w nadmiarze popadają w przeciętność. I w tym aspekcie tkwi także niebezpieczeństwo zbyt licznych publikacji na ten sam temat. Nawet najlepsza może się znudzić, a u odbiorcy kiełkuje stan pewnej przewidywalności. Zatem tego zestawu „ukrytego” pod tytułem „Axis XXX Live In San Francisco MMXII” słucha się przyjemnie, ale o emocjach w przypadku wieloletnich fanów nie ma co mówić. Ot, odhaczamy kolejną premierę fonograficzną kwartetu Asia, do jakości której trudno się obiektywnie przyczepić, ale żeby jej wnętrze, 19 utworów, nas specjalnie „rajcowało”, trudno powiedzieć.
Być może spotkam się z zarzutem, że z wiekiem staję się starą marudą „pachnącą” naftaliną. Ale jest prosta metoda, żeby moją opinię i poniższą ocenę zweryfikować, mianowicie posłuchać i obejrzeć, angażując niespełna cztery godziny swojego czasu na wszystkie trzy dyski. Ogląd sytuacji kompletny.
Ocena 3.5/ 6
Włodek Kucharek

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5039734
DzisiajDzisiaj3794
WczorajWczoraj3656
Ten tydzieńTen tydzień15157
Ten miesiącTen miesiąc43385
WszystkieWszystkie5039734
3.141.47.221