Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 86sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

thefairyfolktour-plakatinternet m

gogopenguin poster m

metal hammer festival 2023knl m

hard rock heroes festival 2023 1nwpskx m

evildeadnt m

steel fest 2023 m

blind guardian plakatnwpskx m

THE GHOST NEXT DOOR - The Ghost Next Door

 

(2015 Mausoleum)
Autor: Wojciech Chamryk
the-ghost-next-door
Tracklist:
1. Forever My Demon
2. Crickets
3. All Fall Down
4. Ten Steps Back
5. Dead Things
6. Bully
7. Eleven O’Clock Blues
8. Fragile
9. Famous Last Words
 
Line Up:
Gary Wendt - Guitars & Vocals
Aaron Asghari - Guitars
Seanan Gridley - Bass
Paula Sisson - Drums
 
Jak udowadnia czwórka muzyków w Berkeley wciaż można usłyszeć zakręcone, rockowe granie. Ale czy może być inaczej, skoro gitarzysta i wokalista Gary Wendt pogrywał m.in. w Sacrilege/Sacrilege B.C. czy Skinlab, a zainteresowania i doświadczenia drugiego gitarowego Aarona Asghari, basisty Seanana Gridley'a i perkusistki Pauli Sisson są równie niesztampowe? Efekt to muzyka wymykająca się wszelkim klasyfikacjom. Niby jest to alternatywne, podszyte klasycznym hard rockiem granie, ale tylko pozornie. The Ghost Next Door łączą bowiem z wielką swobodą transowe, psychodeliczne dźwięki z grunge („Forever My Demon“), potrafią też w klimaty wczesnego Alice In Chains wpleść specyficzny, nerwowy rytm („Crickets“) oraz połączyć klasyczną rockową balladę z iście punkowym uderzeniem („All Fall Down“). Brzmi to dziwnie? Ale nie z płyty, tym bardziej, że zespół rozkręca się jeszcze bardziej w „Ten Steps Back“, łącząc grunge, punk i klimatycznego rocka z lat 60., by z kolei w „Dead Things“ i „Bully“ znowu opowiedzieć się po stronie abrdziej dynamicznego, riffowego i zakorzenionego w rocku lat 70. grania. „Eleven O'Clock Blues“ to bardziej schizofreniczne/alternatywne klimaty, „Fragile“ rozpędza się stopniowo od delikatnej balllady, poprzez pełen patosu refren aż do ostrego grunge, zaś finałowy „Famous Last Words“ to mocarny numer w klimacie wczesnych lat 70.: z onirycznymi, balladowymi partiami sąsiadującymi z ostrym riffowaniem i perkusyjnymi kanonadami. Zwykle takie międzygatunkowe hybrydy nie mają niczego do zaoferowania, jednak w tym wypadku jest czego posłuchać.
(5/6)
Wojciech Chamryk

140_mag_baner3.png 142_mag_baner5.png 138_mag_baner1.png 141_mag_baner4.png 144_mag_thefairyfolktour.jpg 143_bogactwo_ascezy.jpg 139_mag_baner2.png

Goście

4442246
DzisiajDzisiaj185
WczorajWczoraj2264
Ten tydzieńTen tydzień185
Ten miesiącTen miesiąc7888
WszystkieWszystkie4442246
3.233.219.103