Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

THE GHOST NEXT DOOR - The Ghost Next Door

 

(2015 Mausoleum)
Autor: Wojciech Chamryk
the-ghost-next-door
Tracklist:
1. Forever My Demon
2. Crickets
3. All Fall Down
4. Ten Steps Back
5. Dead Things
6. Bully
7. Eleven O’Clock Blues
8. Fragile
9. Famous Last Words
 
Line Up:
Gary Wendt - Guitars & Vocals
Aaron Asghari - Guitars
Seanan Gridley - Bass
Paula Sisson - Drums
 
Jak udowadnia czwórka muzyków w Berkeley wciaż można usłyszeć zakręcone, rockowe granie. Ale czy może być inaczej, skoro gitarzysta i wokalista Gary Wendt pogrywał m.in. w Sacrilege/Sacrilege B.C. czy Skinlab, a zainteresowania i doświadczenia drugiego gitarowego Aarona Asghari, basisty Seanana Gridley'a i perkusistki Pauli Sisson są równie niesztampowe? Efekt to muzyka wymykająca się wszelkim klasyfikacjom. Niby jest to alternatywne, podszyte klasycznym hard rockiem granie, ale tylko pozornie. The Ghost Next Door łączą bowiem z wielką swobodą transowe, psychodeliczne dźwięki z grunge („Forever My Demon“), potrafią też w klimaty wczesnego Alice In Chains wpleść specyficzny, nerwowy rytm („Crickets“) oraz połączyć klasyczną rockową balladę z iście punkowym uderzeniem („All Fall Down“). Brzmi to dziwnie? Ale nie z płyty, tym bardziej, że zespół rozkręca się jeszcze bardziej w „Ten Steps Back“, łącząc grunge, punk i klimatycznego rocka z lat 60., by z kolei w „Dead Things“ i „Bully“ znowu opowiedzieć się po stronie abrdziej dynamicznego, riffowego i zakorzenionego w rocku lat 70. grania. „Eleven O'Clock Blues“ to bardziej schizofreniczne/alternatywne klimaty, „Fragile“ rozpędza się stopniowo od delikatnej balllady, poprzez pełen patosu refren aż do ostrego grunge, zaś finałowy „Famous Last Words“ to mocarny numer w klimacie wczesnych lat 70.: z onirycznymi, balladowymi partiami sąsiadującymi z ostrym riffowaniem i perkusyjnymi kanonadami. Zwykle takie międzygatunkowe hybrydy nie mają niczego do zaoferowania, jednak w tym wypadku jest czego posłuchać.
(5/6)
Wojciech Chamryk

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

4987466
DzisiajDzisiaj2086
WczorajWczoraj2630
Ten tydzieńTen tydzień10100
Ten miesiącTen miesiąc70299
WszystkieWszystkie4987466
35.175.212.5