CETI - Oczy martwych miast
(2020 Metal Mind Productions)
Autor: Grzegorz Cyga
Tracklist:
Oczy martwych miast
Machina chaosu
Poza czasem
Linia życia
Cienie
Fałszywy bóg
Kamienne piekło
Piętno
W dolinie światła
Lineup:
Grzegorz Kupczyk - śpiew
Tomasz Targosz - bas
Maria Wietrzykowska - klawisze
Bartosz Sadura - gitary
Jakub Kaczmarek - gitary
Jeremiasz Baum - perkusja
Ostatnie lata w muzyce to często powroty znanych kapel, które sukcesywnie nagrywają albumy nawiązujące do korzeni. W tym roku to właśnie CETI zarejestrował pierwszy od 18 lat materiał zawierający piosenki napisane w języku polskim. Jeżeli jednak mówimy o pełnym polskojęzycznym albumie, to od premiery „Demonów czasu” minęły aż dwie dekady.
„Oczy martwych miast” to nie tylko próba napisania tekstów w rodzimym języku, ale także sprawdzian, w jakiej formie jest zespół Grzegorza Kupczyka, ponieważ od wydania ciepło przyjętego „Snakes of Eden” minęły już 4 lata. Jest to zauważalne praktycznie od razu - CETI pozyskało nowego perkusistę oraz drugiego gitarzystę.
Efekty są takie, że poznaniacy nagrali klasyczny heavymetalowy krążek i już pierwsze utwory, czyli „Oczy martwych miast” i „Machina Chaosu” mogą się podobać z uwagi na solidną warstwą instrumentalną. Szczególnie polecam wam zwrócić uwagę na grę Tomasza Targosza. Nie przypominam sobie, aby ktoś z Polski nagrał w ostatnim czasie tak wyraziste i dobrze brzmiące partie basowe.
Prawdę mówiąc to każdy numer ma w sobie jakieś ciekawe pojedyncze elementy, lecz problem się pojawia, kiedy składamy je w całość. Mianowicie, nowe kawałki zlewają się ze sobą, a jest ich raptem 9. Co prawda, pojawiają się nawiązania do Ghost, Iron Maiden czy Deep Purple, ale są to co najwyżej smaczki, aniżeli motywy ratujące sytuacje.
Również produkcja albumu chociaż może ucieszyć fanów „The Number of The Beast”, nie ma startu do wydawnictw z 2014 i 2016 r. Bas, którego jeszcze przed chwilą chwaliłem przesadnie dominuje nie tylko nad pozostałymi instrumentami, ale i wokalami. Te są najwyższej próby, ale w niektórych utworach jak np. „Linia życia” głos Kupczyka brzmi jakby wydobywał się ze ściśniętego gardła, przez co w refrenie legendarny wokalista dostaje lekkiej zadyszki.
Na osobny akapit zasługują także najnowsze polskie teksty, ale prawdę powiedziawszy pełnią funkcję dodatku do muzyki. Rozumiem, że nie każde muszą nieść jakieś znaczące przesłanie, ale dobrze by było, gdyby napisane wersy nie tylko były łatwe do śpiewania, ale i zapadały w pamięć. Tymczasem nie wywołują w słuchaczu żadnych emocji, co najwyżej uczucie obcowania z kiczem.
Podsumowując „Oczy Martwych Miast” to spójny, lecz nienadzwyczajny materiał. Zabrakło odrobiny różnorodności, która uczyniłaby te kompozycje (a część z nich ma na to zadatki) bardzo dobrymi. Dlatego finalnie jest to tylko i wyłącznie poprawnie zagrany, oldschoolowy heavy metal.
(3,5/6)
Grzegorz Cyga