DESTROYERS - Dziewięć kręgów zła
(2020 Putrid Cult)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
1. Zemsta roninów
2. Jeszcze gorsi
3. Noc lubieżnych ciał
4. Czarna śmierć
5. Wszetecznica
6. Krwawa hrabina
7. Bal
8. Dziewięć kręgów zła
Z powrotami bywa różnie. Niestety znaczna ich część kończy się mniejszym lub większym rozczarowaniem, a niekiedy nawet totalnym blamażem. Na szczęście w przypadku Destroyers nie ma o takiej sytuacji mowy. Bytomska formacja (istniejąca blisko 10 lat do roku 1994, reaktywowana przed dwoma laty) powróciła z długiego niebytu w pełni formy. Potwierdziły to koncerty, celebrujące 30-lecie wydania debiutanckiego albumu „Noc królowej żądzy”, a teraz zespół nagrał nową płytę. „Dziewięć kręgów zła” zachwyci starych fanów Destroyers, bowiem brzmi tak, jakby ukazała się rok czy dwa po debiucie, a nie w roku 2020. I to w sytuacji, gdy z dawnych muzyków pozostali w składzie tylko Marek Łoza i Wojciech Szyszko, bo reszta to zaciąg z ostatnich lat czy nawet miesięcy, jeśli chodzi o stołek perkusisty. Tymczasem Destroyers, niczym za najlepszych lat, proponują siarczysty thrash, doprawiony szczyptą tradycyjnego metalu i jedynym w swoim rodzaju głosem lidera. Tu nie ma innej opcji, ten zespół albo się uwielbia, albo nienawidzi. „Zemsta Roninów” na początek to dobry numer, szybki i melodyjny, a dobre wrażenie podtrzymuje następny w kolejności „Jeszcze gorsi”, czyli kontynuacja „Złych” z debiutanckiego LP. Tradycyjną dla zespołu tematykę tekstów znajdujemy w „Nocy lubieżnych ciał”, „Wszetecznicy” i „Balu”, utworach od strony muzycznej intensywnych, dopracowanych i bardzo dynamicznych, chociaż niepozbawionych przy tym melodii – jeśli ktoś zdzierał kiedyś „Noc królowej żądzy” na winylu bądź na taśmie, to raczej się od nich nie oderwie. „Czarna śmierć” i „Krwawa hrabina” są bardziej mroczne, więcej w nich chóralnych partii wokalnych i specyficznego klimatu. Jednak pod tym względem jeszcze bardziej wyróżnia się finałowy utwór tytułowy – zróżnicowany w warstwie instrumentalnej, poprzedzony wstępem i zakończony akustycznym outro, łączący thrash z patentami NWOBHM, dopełniony drapieżnym, ostrym głosem Łozy. Dominik Dudała i Tomasz Owczarek pewnie nie unikną porównań z Adamem Słomkowskim czy Waldemarem Lukoszkiem, ale śmiem twierdzić, że takiego gitarowego duetu Destroyers jeszcze nie mieli, a i nowy perkusista Łukasz Szpak też nie odstaje poziomem od reszty składu, co potwiedza choćby w „Balu”. Aż dziwne, że firmuje tę płytę undergroundowa firma Putrid Cult, ale może to i lepiej, bo dzięki temu „Dziewięć kręgów zła” na pewno dotrze do wszystkich zainteresowanych.
(6/6)
Wojciech Chamryk