MICK MARS - The Other Side of Mars
(2024 mARS1313/LLC)
Autor: Andzia
Tracklist:
1. Loyal To The Lie
2. Broken On The Inside
3. Alone
4. Killing Breed
5. Memories
6. Right Side Of Wrong
7. Ready To Roll
8. Undone
9. Ain't Going Back 1
10. LA Noir
Jak już nie jesteś w składzie topowej kapeli, a twoi byli koledzy z Motley Crue nagrywają z kiepską, wręcz marną jakością covery, to grono byłych fanów o tobie zapomina. A to wielki błąd. Mick Mars z pomocą paru kolesi nagrał znakomitą płytę. Nie wybitną, ale dobrą.
W wieku 73 lat pan Mars nagrał swój debiut płytowy. Jest to bardzo zastanawiające, dlaczego tak długo na to czekał. Z drugiej strony, nigdy nie jest za późno, żeby coś takiego zrobić. Po prostu zrobić coś dla siebie. Sam tytuł mówi wszystko. To druga strona Marsa. Ta inna. Może nie do końca wszystkim fanom MC będzie się podobało. No cóż, ich problem. To płyta bardzo spójna dźwiękowo. Z mocnymi, mięsistymi gitarami, z zupełnie innym brzmieniem niż to robił w MC. Wszystkie dziesięć utworów, pasuje i wpasowuje się zgrabnie w całość LP. Nic dodać nic ująć. Nie ma tu mocnego łojenia, są za to naprawdę piękne, przemyślane kompozycje. Nawet ballada z użyciem fortepianu i smyków. ‘’Memories’’, bo o niej piszę, wcale nie jest rzewną piosenką o ptaszkach i motylkach: posłuchajcie z uwagą. To, że Mick jest znakomitym gitarzystą nie muszę nikomu udowadniać, a i on sam zrobił to niejednokrotnie w MC. Na płycie wspomaga go przede wszystkim wokalnie Jacob Bunton, oraz w dwóch utworach Brion Gamboa. Przy utworze nr 2, na samym jego końcu nie regulujcie odbiornika. Tak miało być, efekt zamierzony. Finalny utwór to instrumentalny ‘’LA Noir’’ - dla mnie takie najsłabsze ogniwo tego krążka. Podsumowując: warto , naprawdę warto. Płyta naprawdę udana. Wiek artysty nie ma tu nic do roboty. A jednak jest jakieś życie na Marsie.
(4/6)
Andzia