WAROATH/FULGURITUS - Nekrosferyczne konjuracje
(2024 Putrid Cult)
Autor: Wojciech Chamryk
Ten split to dwa spojrzenia na black metal. Waroath, co nie jest żadną niespodzianką, zważywszy jego wcześniejsze dokonania, łączy go z thrashem, speed, a niekiedy też i z tradycyjnym metalem. Fulguritus jest bardziej oldschoolowy, odwołując się zarówno do początków blacku, jak też czasów świetności jego drugiej fali z lat 90. Oba zespoły łączą osoby Weneda i Vortaxa, nic więc dziwnego, że w końcu zwarły też siły na wspólnym wydawnictwie. Split „Nekrosferyczne konjuracje” to materiał całkiem długi, trwa bowiem ponad pół godziny. Każdy z zespołów zamieścił na nim trzy utwory. Jest też i siódmy, ale bez opisu, tak więc mogę się tylko domyślać, że owo niespełna dwuminutowe outro to również dzieło Fulguritus, skoro wybrzmiewa na samym końcu. Pierwszy uderza Waroath, przypominając czasy, kiedy ekstremalny metal rodził się w salach prób Venom, Hellhammer czy Sodom. Efekt końcowy to surowe, prymitywne i bardzo intensywne utwory. Formalnie niezwykle proste, ale dzięki takiemu rozwiązaniu robiące znacznie większe wrażenie niż sterylnie brzmiące, wymuskane produkcje. Wystarczy włączyć pierwszy z kolei, zaśpiewany po łacinie, „Christiani nominis inimici”, czy jeszcze bardziej złowieszczy „Pięść starych bogów” i wszystko będzie jasne.
(4,5/6).
Fulguritus jest równie ekstremalny. Ten zespół nie uznaje takich rozwiązań jak czytelne brzmienie i rozbudowane aranżacje, koncentrując się na esencji metalu, totalnie surowych i jak najbardziej prostych, esencjonalnych kompozycjach. Istotna jest więc treść, nie forma, tak jak w mrocznym, napędzanym blastami „Sztychu piorunowej zagłady”, mocarnej „Konjuracji walpurgicznych zjaw” i równie intensywnym „Na sabacie nadprzyrodzonego przeistoczenia”.
(4/6).
Wojciech Chamryk