R'Lyeh 'zine #12
Varathron, Impaled Nazarene, Mystifier, Zemial, Ill Disposed, Acheron, Incantation, Esoteric, Sadistik Exekution /Doomed & Disgusting, Headhunter DC, Deceased, James Murphy (ex-Death, ex-Obituary, Disincarnate), Sadistic Intent, Outrage, Angelcorpse / Perdition Temple, Necrophobic, Antichrist Hooligans, Necromantical Screams, Fanthrash, Katechon, Equinox/ Druid Lord, Pestifer, Moonstraat, Von Mortem, Sinistrous Diabolous, Hazael, Evil Machine, Sturmtiger, Vociferian, Morthus, Mayzel, Nocturnal Damnation, The Dead Goats, Khthonik Cerviiks, Eternal Rot, Possession. Jeśli widniejąca powyżej lista zespołów nie robi wrażenia na którymś z czytelników „Heavy Metal Pages”, to najwidoczniej mamy do czynienia z pozerem, mięczakiem i farbowanym lisem. Ale żarty na bok,
bowiem jest jasną sprawą, że nie wszyscy są zwolennikami tych najbardziej ekstremalnych odmian metalu, jednak na tych 124 stronicach formatu A4 znajdą coś ciekawego dla siebie zwolennicy praktycznie każdej odmiany metalowego łojenia. Legendarny przedstawiciel greckiej sceny Varathron, który po kilku latach powrócił ze świetną płytą „Untrodden Corridors Of Hades”, to przecież najczystszy blackowy kult w mrocznym, ale też i melodyjnym wydaniu. Sporo do powiedzenia miał też gitarzysta James Murphy, znany nie tylko z działalności solowej, ale też Death, Obituary czy Testament. Z przedstawicieli polskiej sceny warto wyróżnić Necromantical Screams Leszka Wojnicza-Sianożęckiego, zespół w klimatach Hellhammer/Celtic Frost, płocką legendę Hazael oraz Fanthrash, zaczynających grać jeszcze w latach 80. lubelskich thrashersów. Gene Palubicki opowiada sporo o swych polskich korzeniach oraz Angelcorpse i Perdition Temple, King Fowley jest równie wylewny w temacie Deceased oraz October 31, zaś Peter Slate nie skoncentrował się tylko na Equinox, ale też Acheron, Druid Lord i Incubus. Impaled Nazarene, Zemial, Incantation, Headhunter DC, Outrage czy szwedzki Necrophobic to już coś dla fanów znacznie mocniejszej jazdy, ale bez dwóch zdań to ekipy znane, zasłużone i na pewno warte uwagi.
Gdyby ktoś chciał przeczytać/przypomnieć sobie, jak wyglądały koncerty Kata w 1987 roku czy kulisy pierwszej edycji festiwalu Drrrama w tym samym roku, powinien też sięgnąć po „R'Lyeh”, zresztą interesujących artykułów czy relacji z koncertów mamy tu znacznie więcej, zaś całość dopełnia prawie 30 stron recenzji wszelakiego muzycznego dobra, w tym kaset demo i płyt winylowych. To wszystko dostępne za jedyne 20 PLN z wliczoną przesyłką, tak więc wybór wydaje się oczywisty.