Black Tundra na Summer Dying Loud
Warszawiacy wiedzą jak budować nastrój. Przestrzenne riffy, gniotący bas i wokal, przez który przebijają się rosnące latami frustracje, rozczarowania i mizantropia odbiorą wam resztki nadziei. W jednym z wywiadów deklarowali: “Chcieliśmy, żeby ludzie mieli wysokiej jakości produkt do słuchania przy rozstaniach i pogrzebach”. Udało im się to już na debiucie. Stworzyli nienużący nawet przez chwilę soundtrack do powolnego zamarzania na dzikich, lodowych pustkowiach.