Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

Bullet For My Valentine w Klubie Stodoła

                    
bullet for my valentinenaz mBullet For My Valentine             
3.02.2023 – Warszawa – Stodoła
Bilety w sprzedaży od 8 czerwca 2022 - na livenation.pl i stodola.pl
                           
Bilety:
Przedsprzedaż dla klientów CITI Handlowy rozpocznie się 6 czerwca o 11:00
Przedsprzedaż Ticketmaster rozpocznie się 7 czerwca 11:00
Ogólna sprzedaż rozpocznie się 8 czerwca na LiveNation.pl i Stodola.pl o 11:00
                   
Weterani metalu - Bullet For My Valentine i ich siódmy album, zatytułowany „Bullet For My Valentine”. Album, który ukazał się 5 listopada 2021 roku nakładem Spinefarm Records, otworzył nowy, śmiały rozdział zespołu i jest z pewnością ich najcięższym i najbardziej zaciekłym albumem jaki wydali do tej pory. „To początek Bullet 2.0”, mówi wokalista i gitarzysta prowadzący Matt Tuck. „To wyznacza, gdzie jesteśmy teraz. Muzyka jest świeża, agresywna, bardziej instynktowna i bardziej namiętna niż kiedykolwiek.”
               
Od czasu powstania Bullet For My Valentine w 1998 roku, Walijczycy stali się jednym z największych metalowych zespołów, sprzedając ponad 3 miliony albumów na całym świecie i zdobywając trzy złote albumy, a także definiując brytyjski metalcore swoim debiutem „The Poison”. Bullet For My Valentine podąża za sukcesem ich przedostatniego albumu, „Gravity” z 2018 roku, z którym metalowcy grali swoje największe dotychczas koncerty, w tym trasę koncertową po Wielkiej Brytanii i ogromny koncert w londyńskim Alexandra Palace. Ale tym razem zespół wrócił do podstaw. Album „Bullet For My Valentine” jest wypełniony piszczącymi solówkami i potwornymi riffami, które zachwycą zarówno nowych, jak i starych fanów.
                          
„Myślę, że to najostrzejsza strona Bullet For My Valentine, jaką kiedykolwiek znałem”, mówi gitarzysta Michael „Padge” Paget. „To był czas, abyśmy wydali naprawdę wściekłą, ciężką, agresywną płytę. Myślę, że w tym stylu naprawdę błyszczymy. Po prostu nie mogę się doczekać czasu na scenie!” „Chciałem wyjść z odbezpieczoną bronią, pokazać środkowy palec i rzucić się wszystkim do gardeł” zgadza się Matt. „Myślę, że to o wiele bardziej agresywna, intensywna część Bullet For My Valentine. Zawsze tam był, zawór tych emocji, po prostu nigdy nie otwierałem jego śluz. Chcę oderwać ludziom głowy, w sposób metaforyczny. Każdy, kto od 15 lat narzeka na zespół i ma coś do powiedzenia o nas… to jest właśnie dla nich.” Od pierwszego przesłuchania fani rozpoznają to jako Bullet w szczytowej formie. Okrutne początkowe „Vicious” i wściekły pierwszy singiel z albumu, „Knives”, to czysta metaliczna adrenalina: galopujące bębny, wrzący wokal i szalone solówki, tworzące mroczne brzmienie, które odzwierciedla trudny okres, w którym album został nagrany. Po podjęciu największego ryzyka swojej kariery, zespół jest teraz całkowicie w swoim żywiole, może teraz robić z ta muzyką co tylko chcą i eksperymentować z fakturą i tonem w dezorientującym „Rainbow Veins”. Gdzie indziej potężne utwory, takie jak „My Reverie”, inspirowany thrashem „Paralyzed” i groove metalowy stomper, „Shatter”, to wszystko to klasyczny Bullet For My Valentine, łączący groźny riffy z ogromnymi, ekspansywnymi refrenami, które będą górować nad ogromnymi salami, gdy tylko pozwolimy sobie otworzyć się na to na nowo. „Nie możemy się doczekać, aby zobaczyć, jak ludzie zareagują na nas po przerwie” — mówi Padge.
„Nie możemy się doczekać, aż wyjdziemy, rozwalimy wszystko i wrócimy do grania muzyki”.
„Myślę, że jesteśmy teraz w wieku, w którym nie możemy być ignorowani jako jeden z pieprzeni duzi metalowi chłopcy” – mówi Matt. „Nie zostajesz z boku przez dwadzieścia lat i siedem płyt, jeśli nie jesteś tak sklasyfikowany. Przed nami ekscytujące czasy, czujemy, że jesteśmy u progu czegoś mega”.
Matt zaczął pisać album we wrześniu 2019 r., zanim pandemia koronawirusa zatrzymała wszystko na początku 2020 r. Ale w czerwcu 2020 r. Matt i wieloletni producent Carl Bown, który był współproducentem albumu zespołu z 2015 r., „Venom”, i wyprodukował i zmiksował „Gravity”, ponownie przyspieszył. Razem zamkneli się w Treehouse Studio w Chesterfield, gdzie została napisana pozostała część albumu. Nagrywanie odbywało się podczas sesji Covid-safe, gdzie każdy członek zespołu osobno składał swoje partie. „Proces pisania nie różnił się od zwykłego, ponieważ i tak piszę całą muzykę” – mówi Matt.
„Ale odebrano nam możliwość spotkania się i nagrywania w tym samym pomieszczeniu”. Podczas gdy proces nagrywania stawiał własne wyzwania, zespół triumfował, tworząc album, który ugruntuje ich miejsce na samym szczycie współczesnego brytyjskiego metalu. „Nasza podróż miała wzloty i upadki, ale nasza czwórka w zespole wciąż jest głodna i pewna siebie, jak zawsze” – deklaruje Matt. „To najlepszy album, jaki kiedykolwiek stworzyliśmy i niech ten trend się utrzyma. Myślę, że ten album jest wyjątkowy. Myślę, że jak tylko ludzie to usłyszą, sprawimy, że wiele osób się uśmiechnie”.
rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5079543
DzisiajDzisiaj2406
WczorajWczoraj3878
Ten tydzieńTen tydzień16500
Ten miesiącTen miesiąc13263
WszystkieWszystkie5079543
18.117.107.90