Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

VANGELIS - China

 

(1979 Polydor)

Autor: Włodek Kucharek

 

 

vangelis-china

1.Chung Kuo (5:31)

2.The Long March (2:01)

3.The Dragon (4:13)

4.The Plum Blossom (2:36)
5.The Tao Of Love (2:44)

6.The Little Fete (3:01)

7.Ying & Yang (5:48)

8.Himalaya (10:53)

9.Summit (4:30)

SKŁAD:

Vangelis Papathanassiou (wszystkie instr. klawiszowe)

GOŚCIE:

Michel Ripoche (skrzypce “The Plum Blossom”)
Yeung Hak- Fun (głos “The Little Fete”)

Koon Fook Man (głos “The Little Fete”)

Chiny zwane też niekiedy Państwem Środka (Zhongguo, Czungkuo, Państwo Środka, dawna nazwa Chin, powstała jeszcze przed odkryciami geograficznymi, uważająca, że Chiny leżą centralnie w stosunku do „czterech mórz”), stanowią od lat przedmiot zainteresowania wielu ludzi na całym świecie. Zwolennicy twierdzą, że nie ma bardziej tajemniczego państwa, należącego do najstarszych cywilizacji, które potrafi fascynować swoją kulturą i historią. Adwersarze „wytykają” Chinom izolację do świata, rygorystyczny porządek państwa i łamanie praw człowieka. Nie mam zamiaru roztrząsać, która z grup ma rację, a takimi problemami naukowo zajmują się sinolodzy. Jednak faktem jest, że ludzkość zawdzięcza Chińczykom wiele wynalazków, bez których dzisiaj trudno byłoby wyobrazić sobie nasze życie, np. kompas, papier, druk, proch, papierowe pieniądze czy banalne zapałki. Także w szeroko rozumianej sztuce znaleźć można liczne inspiracje z chińskim rodowodem. Jako przykład podam niektóre tradycyjne chińskie instrumenty muzyczne wykorzystywane także w rocku (guzheng, instrument szarpany, przypominający cytrę, zagrał na nim Maciej Szelenbaum z Lunatic Soul, albo chińska lutnia, yueqin, której brzmienie zainteresowało Björk).

Także Vangelis przeżył w swoim życiu artystycznym okres fascynacji kulturowymi wpływami Państwa Środka, czego wymiernym efektem stał się album „China”. Autorowi nigdy nie było dane przebywać w tym kraju, a swoją ideę rozwinął jako rezultat studiów nad chińską filozofią zwaną taoizmem (chiński system filozoficzny, przypisywany Laozi, dosłownie „Stary Mistrz” w VI wieku p.n.e., związany z pojęciem dao- esencja wszechświata, stanowi podłoże wszelkich zmian). Vangelis rozpoczyna wyprawę do Państwa Środka trzema powiązanymi, zaaranżowanymi w formie suity, kompozycjami. Pierwsza „Chung Kuo”, ta chińska nazwa oznacza właśnie „Państwo Środka”, oferuje typowy, zgodny z wyobrażeniami wielu słuchaczy o Chinach, lokalny koloryt. Po chwili na zamazaną dźwiękowo powierzchnię wprowadzony zostaje przez artystę wyrazisty wzorzec rytmiczny, charakterystyczny dla sekwencera, obecnego także w takiej właśnie postaci we wczesnych nagraniach innych tuzów elektroniki, Tangerine Dream. Do tego profilu brzmienia załączono egzotyczne akcenty zawarte w pasażu syntezatora. „The Long March” posiada pewne konotacje historyczno- polityczne, ponieważ rozumiany jest jako „Długi marsz” oddziałów Mao wycofujących się przed armią Chiang Kai- Sheka (Długi Marsz chińskiej Armii Czerwonej trwał dokładnie rok, od października 1934 do 1935, w tym czasie 120 tysięczna armia ludzi przebyła ponad 12 tysięcy kilometrów tocząc po drodze zaciekłe walki, w czasie których życie straciło prawie 50% jej stanu osobowego). To podniosłe zdarzenie przedstawione zostało przez Vangelisa w klimacie heroicznych tonów, na kanwie powolnego, miejscami melancholijnego utworu fortepianowego, którego wymowa ilustruje trud i wysiłek włożony w przebycie kilkunastu tysięcy kilometrów. Część trzecia tej mini suity koncentruje się na symbolice smoka w kulturze chińskiej. Pulsujące, niespokojne i intrygujące brzmienie, pozbawione linii basowej, momentami przechodzące w rozmyte, miękkie brzmieniowe grafiki autora. A w centrum znajduje się tytułowy „Smok”, symbol mocy przynoszący szczęście, personifikuje koncepcję yang, jest postrzegany jako władca pogody, nieba, deszczu, czy w ogóle wody. A „główny inżynier” albumu udanie oddaje jego moc, wielkość i miejsce w umysłach i wierzeniach ludzi Chin. Kolejnym rozdziałem wydawnictwa „China” są następujące po sobie miniatury, piękne swoją prostotą i skromnością atrybutów wykonawczych. Vangelisowi udaje się bezbłędnie, przy zaangażowaniu niezwykle oszczędnych środków brzmieniowych osiągnąć apogeum treści. Każda nutka, każdy półton ma swoje znaczenie w zarysowanej sekwencji. „The Plum Blossom” to w znaczącej części duet skrzypiec i fortepianu, z tym, że ten drugi instrument występuje na scenie w roli aktora drugiego planu, a na froncie błyszczy finezją partia skrzypiec w rękach Michela Ripoche. W akcie nazwanym „”The Tao Of Love” dominuje z kolei fortepian elektryczny oraz wykorzystany subtelnie jeden z całej palety chińskich instrumentów strunowych. Trzecia miniatura „The Little Fete” roztacza powab Dalekiego Wschodu przy pomocy wyrażającego skargę fletu bambusowego, potem subtelnych, medytacyjnych, jakby przytłumionych dzwonków, po których batutę przejmuje ponownie     e- fortepian, a na tle jego partii dociera do nas recytacja poetyckiego tekstu z ósmego wieku autorstwa Li Po, mówiącego o radości obchodzonego święta, którego jedynymi gośćmi są cień poety i księżyc. „Ying & Yang” omawia znane dosyć powszechnie w świecie kultury chińskie pryncypia, zasady życia, które instrumentalnie ubarwiono zbiorem dźwięków wydobywanych z tradycyjnych chińskich instrumentów i elektronicznymi wariacjami Vangelisa. „Himalaya” pachnie awangardą i zawiera uporządkowane improwizacje klawiatur, prowadzone na dosyć jednorodnym podłożu rytmicznym. Grecki wirtuoz w malarski, plastyczny sposób opisał grozę, szorstkość, nieprzyjazność najwyższych gór świata. Szeroki margines dla wyobraźni słuchaczy odtwarzających obrazy Himalajów, wywołujących swoją potęgą pokorę, znane z medialnych przekazów. Jednakże kompozytor nie chce pozostawić odbiorców w stanie niepewności i zagrożenia siłą natury, dlatego w ostatnim punkcie programu oferuje nam subtelne, finezyjne dźwięki elektroniczne w finałowym „Summit”.

Album „China”, opublikowany niedługo po kontrowersyjnym „Beaubourg” utożsamia nie tylko fascynację Vangelisa chińską kulturą, jej filozoficznymi aksjomatami, lecz także ówczesne jego zainteresowanie wszelakiego rodzaju instrumentami perkusyjnymi. Vangelis próbował nauczyć się Chin czytając o nich (treść wielu chińskich sentencji znalazła się we wkładce do płyty) i studiując brzmienie specyficznego, nastrojowego chińskiego instrumentarium. Wykorzystanie dziwnych dla Nie-Azjaty instrumentów pozwoliło artyście na stworzenie odpowiedniej nastrojowości obecnej w życiu ludzi w tym dalekim i ciągle tajemniczym kraju. Całość muzyki na płycie to autorska interpretacja twórcy, który wymieszał wpływy chińskiej muzyki i sztuki ze swoim, indywidualnym pojęciem o kulturze i filozofii życia mieszkańców. Stąd zaletą tego zbioru utworów jest ich unikalność, polegająca na całkowitej rezygnacji z kopiowania gotowych wzorów na rzecz ich dostosowania przy pomocy całej baterii elektronicznych klawiatur do własnych wizji. Na tym polega zasadnicza wartość przekazu Vangelisa, że posiada on indywidualne cechy jego artyzmu, nie jest klonem chińskich kompozycji. Na ponowne podkreślenie zasługuje fakt, że autor osiągnął zamierzony efekt angażując stosunkowo skromne środki w zakresie instrumentacji, wypełniając przestrzeń także dla niej istotnymi dzwoneczkami, kotłami, talerzami, szumami syntezatorów czy odgłosami natury oraz elementami orientalnymi. „China” uznać należy jako kolejne mistrzowskie dzieło w dorobku Vangelisa, jedyne w swoim rodzaju w jego dyskografii, niespotykane w archiwach muzyki rockowej.

Ocena 6/6

Włodek Kucharek

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

5058284
DzisiajDzisiaj3172
WczorajWczoraj2645
Ten tydzieńTen tydzień11763
Ten miesiącTen miesiąc61935
WszystkieWszystkie5058284
3.133.149.168