CRYWOLF – Anthology
(2014 No Remorse)
Autor: Maciej Osipiak
Tracklist
01. 12 O' Clock (And All Is Hell)
02. Nothin' To Lose
03. Stay With Me
04. Girls Like You
05. Light Up My Fire
06. The Gun
07. Too Much Love
08. Be My Lover
09. Goodbye Forever
10. Looking For Trouble
11. Secret Honeymoon
12. Time Runs Out
13. Take A Chance
14. On My Own
15. Let It Go
16. The Last Time
17. A Crying Shame
18. Down On Love
02. Nothin' To Lose
03. Stay With Me
04. Girls Like You
05. Light Up My Fire
06. The Gun
07. Too Much Love
08. Be My Lover
09. Goodbye Forever
10. Looking For Trouble
11. Secret Honeymoon
12. Time Runs Out
13. Take A Chance
14. On My Own
15. Let It Go
16. The Last Time
17. A Crying Shame
18. Down On Love
Ciąg dalszy wykopalisk prowadzonych przez wytwórnię No Remorse. Tym razem wygrzebali z najgłębszych podziemi brytyjski CryWolf, o którym ciężko znaleźć jakieś informacje. Za ciekawostkę można uznać fakt, że wokalistą tego bandu był Mark Grimmett, brat słynniejszego Steve'a (Grim Reaper, Onslaught, Lionsheart).
Jak sam tytuł wskazuje mamy tu do czynienia z antologią, czyli zbiorem, jak mniemam wszystkich zarejestrowanych kompozycji grupy. Słychać różnicę w brzmieniu nagrań studyjnych, a do tego są też kawałki koncertowe. Jak już wspomniałem na początku, nie posiadam zbyt dużej wiedzy, a wręcz prawie wcale, na temat CryWolf, ale w końcu najważniejsza i tak jest muzyka. A ta jest lekka, łatwa i przyjemna. Melodyjny Hard 'n' Heavy kojarzący się z Whitesnake czy Dokken to nie do końca moja bajka, ale płytki słucha mi się bardzo miło. Niezłe umiejętności techniczne muzyków i wokalisty dają poczucie obcowania z profesjonalnym zespołem w czym nie przeszkadza nawet nie najlepszy dźwięk. Sporo potencjalnych hitów, jak choćby „Nothin to Lose” z riffem przypominającym „See You in Hell” (Grim Reaper) czy „The Last Time”, choć tak naprawdę mógłbym tu wymienić większość z 18 tytułów tworzących tracklistę. Te natomiast, jak i całe teksty nie są najmocniejszą stroną zespołu, ale w tego typu graniu ciężko o jakieś ambitniejsze tematy.
Nie jestem wielkim specem od tego typu grania, ale wydaje mi się, że pomimo ewidentnego i bezdyskusyjnego braku oryginalności, „Antologia” CryWolf może przypaść kilku osobom do gustu. Tak więc jeśli ktoś z Was lubi lżejsze i bardziej melodyjne oblicze heavy metalu to może się rozejrzeć za tą płytką, co może nie być niestety łatwe. No Remorse wypuściła tylko 500 sztuk i podobno cały nakład już się rozszedł. Pozostaje więc polowanie na różnego rodzaju aukcjach lub liczenie na dodruk kolejnych egzemplarzy.
CryWolf wzbudził moją sympatię choć zbyt często sięgał po ten krążek nie będę. Wydaje mi się jednak, że w swojej niszy zdecydowanie daje radę i może posłużyć jako miły przerywnik między konkretniejszymi metalowymi strzałami.
(4/6)
Maciej Osipiak