BACHMAN-TURNER OVERDRIVE - Head On/ Freeways
Tracklist:
“Head On” (1975 Mercury)
1.Find Out About Love
2.It’s Over
3.Average Man
4.Woncha Take Me For A While
5.Wild Spirit
6.Take It Like A Man
7.Lookin’ Out For # 1
8.Away From Home
9.Stay Alive
SKŁAD:
Randy Bachman (wokal/ gitara)
C.F. Turner (wokal/ bas)
Blair Thornton (gitara)
Robbie Bachman (perkusja)
Goście:
Little Richard (fortepian, tracks 6,9)
Barry Keane (conga)
“Freeways” (1977 Mercury)
10.Can We All Come Together
11.Life Still Goes On (I’m Lonely)
12.Shotgun Rider
13.Just For You
14.Me Wheels Won’t Turn
15.Down, Down
16.Easy Groove
17.Freeways
SKŁAD:
Randy Bachman (gitara akustyczna/ gitara/ bas/ wokal)
Robbie Bachman (perkusja)
Blair Thornton (gitara/ wokal)
C.F. Turner (bas/ wokal)
W jednym z felietonów na łamach HMP wspominałem już o kilku faktach z biografii kanadyjskiego kwartetu Bachman- Turner Overdrive. Nie chciałbym występować w roli „wszystkowiedzącego”, ale wydaje mi się, że u szczytu popularności zespół znalazł się w dekadzie lat 70- tych, z której pochodzą także dwa zremasterowane przez BGO (Best Goes On) Records longplaye, o których będzie mowa w dalszej części artykułu. Europa podeszła do ich twórczości z dystansem, w przeciwieństwie do kontynentu północnoamerykańskiego, gdzie powszechnie znane były single notowane na wysokich pozycjach w USA- lub Kanada- Top- Singles. Także nakład sprzedanych tzw. wtedy płyt długogrających budzi uznanie, bo w tym punkcie mówimy o dziesiątkach milionów egzemplarzy. Liczne z ich songów, wśród nich m.in. „Let It Ride”, „You Ain’t Seen Nothing Yet”, „Takin’ Care Of Business”, „Hey You” czy „Roll On Down The Highway” należą po dziś dzień, szczególnie w USA i Kanadzie do kanonu rocka, zdobywając olbrzymią popularność między innymi dzięki prezentacjom w stacjach radiowych. Były to najczęściej, niesamowicie nośne, rytmiczne piosenki, o których współcześnie powiedzielibyśmy „rock stadionowy”. Gdyby podjąć próbę „przyszycia” BTO do wyrazistej klasyfikacji gatunkowej rocka, to należałoby wskazać trzy prądy stylistyczne: rock, hard rock i blues rock.
Po wielu latach milczenia, spowodowanych zawieszeniem działalności grupy, Randy Bachman i Fred Turner podjęli skuteczną próbę reaktywacji formacji, co zostało odnotowane głównie w mediach ich rodzimego miasta Winnipeg. Prasa szybko upowszechniła wiadomość, że BTO pracuje intensywnie nad nowym albumem studyjnym, a członkowie- założyciele bandu idąc z duchem czasu przygotowali własną stronę internetową. Jednak już na wstępie obu muzyków spotkało rozczarowanie, ponieważ pozostali członkowie oryginalnego składu nie przystąpili do realizacji projektu, a duet Bachman- Turner, żeby uniknąć kontrowersji natury prawnej rozpatrywał nawet kwestię występów wyłącznie pod własnymi nazwiskami. Tak też się ostatecznie stało, a nowa publikacja studyjna nosi tytuł z dwoma nazwiskami autorów materiału i wydana została jesienią 2010 roku. Następnie grupa ruszyła w trasę koncertową, która została udokumentowana podwójnym albumem audio „Live At The Roseland Ballroom, NYC”, oraz nieco później na dysku DVD i formacie Blu- ray. Zespół występował w sile kwintetu, a zainteresowanie ich koncertami potwierdzało wiele agencji w Europie(Sweden Rock Festival, High Voltage Festival, London), Australii, Japonii i Ameryce Południowej. Jednak z niewyjaśnionych powodów kariera Bachman- Turner została przerwana, a jej ostatnim świadectwem pozostaje kompilacja z roku 2013 „Bachman Turner Overdrive” 40th Anniversary”, złożona z dwóch dysków kompaktowych, na których zebrano 26 utworów, wśród których kilka należy do katalogu kompozycji wcześniej niepublikowanych.
Analizując kompozycje Bachman- Turner Overdrive pod kątem ich profilu stylistycznego, to najwięcej w ich muzyce typowego, rytmicznego rocka gitarowego, „skręcającego” niekiedy w rejony heavy rocka, a przypadku przebojów notowanych na listach możemy nawet mówić o soft rocku. W tych najbardziej charakterystycznych fragmentach w utworach zespołu przebijały się tendencje blues rockowe, a sami muzycy niekiedy wskazywali na inspiracje funk rockiem w wykonaniu The Rolling Stones, szczególnie we wczesnym okresie ich historii.
Po kilkudziesięciu latach wytwórnia BGO Records, niezależna wytwórnia specjalizująca się w reedycji klasycznych, kolekcjonerskich nagrań grup i instrumentalistów z lat pięćdziesiątych aż do okresu lat osiemdziesiątych, przygotowała wydawnictwo obejmujące dwa longplaye wydane oryginalnie w połowie lat 70- tych przez Mercury. Albumy „Head On” oraz „Freeways” należą do schyłkowego etapu twórczości BTO, zmierzchu ich sławy i upadku zespołu.
Album „Head On” był piątym z kolei winylem grupy, wydanym w grudniu 1975 roku i ostatnim, który został odnotowany na US Top 40, pozycja 23. Do albumu dołączono plakat o wymiarach 24x 24 cale, który uwieczniał wszystkich członków zespołu w owym czasie. Najbardziej znanym utworem z dziewięciu tworzących program longplaya był niewątpliwie „Take It Like A Man”, z dwóch powodów: po pierwsze, najwyżej wspiął się na amerykańskiej liście przebojów, bo do pozycji 33, po drugie zagrał w nim jeden z pionierów rock and rolla, charyzmatyczny pianista amerykański Little Richard. Energetyczna piosenka, którą jednak, z punktu widzenia współczesnego słuchacza, „nadszarpnął ząb” czasu . Partię na fortepianie, bardzo charakterystyczną, słychać doskonale od początku do końca (3:40), Little Richard gra niezwykle dynamicznie, „wyciskając ostatnie soki” z instrumentu. Ten sam solista pojawia się także na ścieżkach kawałka z numerem „9”, czyli „Stay Alive”, rytmicznego, prostego w swojej strukturze, z dominującą partią gitary prowadzącej, szybkim tempem i chwytliwą melodią. Obok wymienionego „gościa” jest jeszcze jeden element wyróżniający ten album od pozostałych kwartetu, mianowicie obecność Barry Keane’a, grającego na dosyć nietypowym dla rocka instrumencie, o egzotycznym brzmieniu, kongach. Taki manewr poszerzył i wzbogacił brzmienie sekcji rytmicznej. Słuchając muzyki z LP „Head On” i porównując ją pod różnymi aspektami stricte artystycznymi do wcześniejszych albumów kanadyjskiego bandu, można mieć uzasadnione wrażenie, że brzmienie muzyki Bachman- Turner Overdrive stało się z biegiem lat mniej surowe, uległo złagodzeniu i zmiękczeniu, w wielu fragmentach partie gitary straciły impet i sporo energii ze swojej heavy- osobowości. A wybiegając naprzód, do zawartości wydanego dwa lata później „Freeways” można stwierdzić, że taka tendencja miała trwały charakter. Większość z dziewięciu songów zarejestrowanych w studio na krążku „Head On” ulokować można w dziedzinie heavy rocka, a największe zasługi w tym zakresie wniósł, jak się wydaje, prowadzący partie wokalne w sześciu kompozycjach, basista Fred Turner, którego szorstki, chropowaty głos, świetnie nadaje się do naturalnej, pozbawionej ozdobników, dosyć oszczędnej warstwy instrumentalnej. Motoryka gitar Randy Bachmana i Blaira Thorntona daje utworom niesamowitego „szwungu” (czytaj: energii, dynamiki, werwy). Natomiast wokalny udział Randy Bachmana ogranicza się tym razem do tylko trzech piosenek, „Find Out About Live”, Avarage Man” i „Stay Alve”, czyli tytułów, w których tkwi znacznie mniejszy potencjał rockowej energii, mają one łagodniejszą formę. Wszystkie utwory w zestawieniu posiadają chwytliwą melodykę, soczyste partie gitar, specyficzne riffy, „błyszczą” świetnymi pojedynkami Randy Bachman- Blair Thornton, dysponują masywnym pulsem basowym i napędzającymi moc bębnami. Czasami pojawiają się w wykonaniu BTO na tej płycie kompozycje bardziej stonowane, kołyszące swoim rytmem, zmienne, z kapitalnymi, atmosferycznymi gitarami. Przywołam przykład rewelacyjnego songu „Woncha Take Me For A While”, który jak w cyklu przeistacza się od pięknej, elektrycznej ballady po ognisty heavy rockowy song z akcentami bluesa. Słuchając tych pięciu minut ślicznej muzyki wydaje się, że w tym przypadku upływający czas nie poczynił nadmiaru szkód i trudno w tej kompozycji rozpoznać ponad 40- letnią rockową „ramotę”. Jest jeszcze jeden akapit, który odstaje stylistycznie od reszty, a mowa o „Lookin’ Out For # 1”, który zmierza w kierunku brazylijskiej bossa novy (!!!), z jazzowymi pasażami. Brzmi chwilami jak smooth jazzowa kołysanka, a takie wrażenie pogłębiają congas i latynoski sposób gry na gitarze.
Płyta „Head On” to raczej urozmaicona materia, której „na zdrowie” posłużyły wymienne role wokalistów, różniących się znacząco manierą wykonawczą, konfrontacja partii gitarowych, precyzja w pracy sekcji rytmicznej uzupełnionej kubańskimi kongami.
Drugą część edycji BGO Records, stanowi ostatni z klasycznych albumów kwartetu Bachman- Turner Overdrive zatytułowany „Freeways”, niespełna 40 minut, podzielony na osiem części. Wszystkie teksty songów napisał Randy Bachman, ale podobnie jak na „Head On” podzielił się wykonawstwem piosenek z C.F. Turnerem, który śpiewa w zamykającym zestaw utworze tytułowym, oraz „Life Still Goes On (I’m Lonely)”. Ta płyta to także definitywne pożegnanie z heavy rockiem, żaden z utworów nie posiada cech, które mogłyby świadczyć, że należy do tego kręgu stylistycznego, ponieważ muzyka straciła sporo ze swojego ciężaru, a jakiś „duszek” „obciął” partiom gitarowym pazurki. Wygląda na to, że artyści porzucili swoje rockowe korzenie, zwracając się ku scenie mainstreamowej, wpadając w „szpony” pop kultury. W wyniku tego zabiegu muzyka BTO straciła sporo ze swojego surowego, naturalnego uroku, wpadła w zawirowania przeciętności, a partie instrumentalne złagodniały, jakby mniej w nich pasji, poweru. Na pierwszym planie wyeksponowano pop rockową urodę tematów melodycznych. Zrezygnowano z zadziornego charakteru gitarowych pojedynków, a kompozycje stały się dosyć jednowymiarowe stylistycznie. Na próżno szukać w nich wstawek bluesowych czy hard rockowych. Nowością są dosyć rozwinięte harmonie wokalne, szczególnie w refrenach, czego przykładem może być otwierający całość „Can We All Come Together”. Także tutaj usłyszymy nieco jazzującą gitarę i funkujący bas. Ale to wyjątek na plus w zestawie przeciętności, potwierdzający regułę. Beztroska, „plażowa” melodyka zwrotek koliduje trochę z podniosłym, hymnicznym refrenem, zbliżając się niebezpiecznie do kiczu. Niespodzianką wydaje się być wokalnie prowadzony przez Turnera „Life Still Goes On (I’m Lonely”, ponieważ głęboko w tle słychać aranżację smyczkową, rozwiązanie dla BTO dosyć niespotykane, bliższe wzorcom z rocka progresywnego tamtych lat. Choć sama piosenka reprezentuje raczej rozrywkę rodem z muzyki popularnej. Partie smyczkowe rozpoznać można po raz drugi na tym albumie w kompozycji „Easy Groove”, której tytuł jest adekwatny do zawartości. Uspakajający, jednorodny rytm, przyjemna linia melodyczna, a po czwartej minucie fragment instrumentalny, w którym brzmienie smyków dobrze koresponduje z partią solową gitary, balansującej na granicy rocka i zagrywek jazzowych. Wcześniej zaanonsowałem wiadomość, że „Freeways” to ostatni pełnowymiarowy album Bachman- Turner Overdrive, ale niestety forma „goodbye” ze słuchaczami nie może budzić zadowolenia. Ostatni na liście tracków, song tytułowy jest po prostu nudny, występując raczej w roli „zapychacza” programu, aniżeli pełnowartościowego komponentu. Ten song to taki trochę „oszuścik”, który udaje energetyczny finał w stylu dawnych lat, a po wysłuchaniu wydaje się miałki i nudny. Jedynym utworem spełniającym wysokie wymagania wobec muzyki BTO w starym stylu jest „Me Wheel Won’t Turn”,, gitarowo kojarzący się odrobinę z utworami grupy Free, przynajmniej na początku. Kawałek ten posiada na wskroś rockowy, energetyczny charakter i nie zakłócają tego obrazu umiejętnie wplecione w strukturę kompozycji aranżacje na instrumenty dęte blaszane. Pod koniec utworu wyróżnia się także zadziorna, solowa partia gitary. Moim skromnym zdaniem to najciekawszy rozdział płyty.
Reasumując uważam, że longplay „Freeways” rozczarowuje i nie ratują go nieliczne odcinki instrumentalne i wokalne, nawiązujące do dzieł, w oparciu o które wyrósł ogólnoświatowy autorytet kwartetu. Coś musiało być na rzeczy, że po jego edycji doszło do rozwiązania formacji. Nie wiem, czy zabrakło weny twórczej, czy może jednolitego „frontu” działania, a może artyści wyczuli, że grupie grozi artystyczna stagnacja? Same znaki zapytania.
Natomiast godna podkreślenia jest akcja BGO Records, dzięki której przypomniano dokonania kanadyjskiej formacji Bachman- Turner Overdrive, która swoimi albumami lat 70- tych dołożyła na pewno solidną cegiełkę do rozwoju heavy rocka, należąc bezwzględnie do kanonu tego stylu. Powroty nie muszą być sentymentalne, czego dowodem to starannie opracowane wydawnictwo. Także techniczny lifting brzmienia wpłynął pozytywnie na odbiór tej „historycznej” muzyki. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, ocena sumaryczna wydawnictwa zbliża się do dobrej.
Ocena 3.5/ 6
Włodek Kucharek
PS. Powyższa cenzurka uwzględnia przede wszystkim subiektywną ocenę samej muzyki, natomiast biorąc pod uwagę klasę wydawniczą tej publikacji fonograficznej, parametry techniczne brzmienia to BGO Records zasłużyło na co najmniej jeden punkcik więcej. I proszę mi wierzyć, że to nie jest „wazelina”.