Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

INFLICTION - Revolution Machine

 

(2018 Self-Released)
Autor: Grzegorz Cyga
 
infliction-revolutionmachine m
Tracklist:
The New Beginning
Anger Savagement
Bombs Away!
OD
Raising The Terror
Fuck Tha Police
No Respect
Inflict The Masses
Hate Into Hate
Candyman
Kingslayer
Dawn Of The New World
         
Lineup:
Grzegorz „Kosiarz” Kosowski - vocal
Adrian „Adyj” Lachowicz - guitar
Wojciech „Łysy” Stróżyński - drums
Oskar „Oskarinho” Grdeń - bass, lead vocal on „Candyman”
           
Infliction to bydgoska kapela powstała w 2011 r. dzięki inicjatywie Adriana „Adyj” Lachowicza, Grzegorza „Kosiarza” Kosowskiego i Wojciecha „Łysego” Stróżyńskiego. Do obecnej chwili na ich koncie znalazły się jedna płyta demo - „Low Distance Boom” i EP - „Blame The Sun”. Od 2014 roku zespół pracował nad debiutanckim albumem, który dziś nosi nazwę „Revolution Machine”, trwa prawie 50 minut dzięki 12 kompozycjom i jest tematem tejże recenzji. Wykonywaną przez siebie muzykę, zespół Infliction określa jako groove metal i to określenie nie mija się z prawdą. Jednakże mocne, mięsiste riffy nasuwające naturalne skojarzenia z Panterą czy Sepulturą to nie jedyne co można usłyszeć na tej płycie. Otwierające „The New Beginning”, „Bombs Away czy „O.D” od pierwszych chwil uderzają w słuchacza nie tylko swym ciężarem, ale dużym naciskiem na tytułowy groove. Nie minęła minuta od uruchomienia mojego sprzętu muzycznego, a już przyłapałem siebie na mimowolnym kiwaniu głową do rytmu. Jednakże z dziennikarskiego obowiązku nie oddałem się całkowicie muzyce, by wyłapać wszystkie atuty materiału zaproponowanego przez Infliction. A tych nie brakuje zaczynając od sporej ilości melodii zawartej w większości piosenek. Utwory Infliction nie tylko zachęcają do pójścia w pogo czy mosh pit, ale także podśpiewywania. Duża w tym zasługa Grzegorza „Kosiarza” Kosowskiego. Z możliwościami tego wokalisty miałem przyjemność zapoznać się przy okazji recenzji krążka „Divided” autorstwa projektu Jarocy. W tamtejszym tekście mimo podziwu dla jego umiejętności uczepiłem się jednego aspektu:
       
„(...) Przez cały czas trwania albumu śpiewa on praktycznie tak samo, bez żadnych urozmaiceń”.
          
Słuchając płyty Infliction rozumiem dlaczego tak się stało. W przypadku Jarocy „Kosiarz” został zaproszony do współpracy, gdzie miał zaśpiewać według wcześniej ustalonych zasad przez lidera. Tutaj mamy do czynienia z zespołem, w którym rola frontmana została powierzona Grzegorzowi w 2012 roku. Słychać, że miał on wolną rękę w sposobie śpiewania, w efekcie czego nie bał się eksperymentować nawet ze swoim naturalnym głosem w „Raising the Terror” i można odnieść wrażenie, że za mikrofonem stanął Joe Duplantier z Gojiry. Ponadto sama muzyka posiada wiele smaczków. Już początkowy „The New Beginning” oferuje różnorodne tempa, zagęszczone motywy oraz melodyjne solówki. Dalej jest tylko ciekawiej - nu metalowy „O.D” spokojnie mógłby trafić na pierwsze płyty KoRna, a „No Respect” to chyba chłopaki ukradli grupie Limp Bizkit, kiedy przez kilka lat nie był w ogóle aktywny. Najciekawszy jest jednak „Candyman”. Za sprawą bardziej prostego, deathmetalowego grania wyróżnia się z całego materiału i uważam go za najjaśniejszy punkt wydawnictwa. Oprócz całkowicie odmiennej stylistyki, utwór zaskakuje faktem, że wersy tekstu do tego kawałka nie są zaśpiewane przez Grzegorza „Kosiarza” Kosowskiego. Zastępca posiada siarczysty, surowy growl, który bez trudu rozpoznają fani kanału Youtube „Na Metalowo”. Ten wokal należy do Oskara Grdeń, który nie tylko jest twórcą charakterystycznych coverów, ale przede wszystkim pełni rolę basisty Infliction od 2016 roku. Mimo to w numerze, który stanowi dla „Kosiarza”odpoczynek, nie zabrakło jego głosu, ponieważ można usłyszeć go w chórkach. Niestety wszystko, co dobre kiedyś się musi kończyć i przyszedł czas, aby wytknąć błędy młodości, które popełnili muzycy tworząc „Revolution Machine”. W porównaniu z EP-ką „Blame the Sun” progres jest zauważalny, lecz trudno uważać ten debiut za całkowitą rewolucję. Tym bardziej, że słuchając całości utwory zaczynają się ze sobą zlewać. Jest to wyraźnie odczuwalne przy drugiej połowie wydawnictwa, która z wyjątkiem „No Respect”, „Candymana” i wieńczącego album „Dawn of the New World” jest zdecydowanie słabsza. W miejsce przydługiego „Hate Into Hate” czy najsłabszego „Kingslayera” (który promuje album) wolałbym usłyszeć nagrane na nowo „Ethnic” oraz „Path of Sanity”. Z tym brzmieniem nagranym w Invent Sound Studio i masteringiem Jacka Miłaszewskiego byłyby dużo ciekawszymi propozycjami.  A pracę, którą wykonał producent „Fishdick Zwei – The Dick Is Rising Again” należy pochwalić. Każdy instrument jest dobrze słyszalny, jednocześnie całość zachowuje oddech powietrza i czytelność. Przy takim ociężałym graniu nietrudno o chaotyczną ścianę dźwięku, a bydgoszczanom udało się sprawić, że słuchanie „Revolution Machine” po prostu sprawia przyjemność, nawet jeśli nie jest się fanem takiej muzyki. Stworzenie materiału na „Revolution Machine” zajęło aż 4 lata i nie był to czas stracony. To naprawdę solidny album, który pozwala zainteresować się tą kapelą i pójść na jej koncert, jeśli nadarzy się okazja. Jedyne czego bym sobie życzył na drugiej płycie to pełnoprawnego duetu wokalisty i właściciela instrumentu, którego u większości muzyków nie słychać. Barwa głosu basisty kontrastuje z technicznym i wyszkolonym growlem. Krótko mówiąc - Oskar powinien otrzymać więcej okazji do wytężenia swoich strun głosowych, a Infliction pracować nad tym, by następny longplay okazał się równie dobry.
(5/6)
Grzegorz Cyga

rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

4962957
DzisiajDzisiaj348
WczorajWczoraj3559
Ten tydzieńTen tydzień3907
Ten miesiącTen miesiąc45790
WszystkieWszystkie4962957
54.205.179.155