Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

SLIPKNOT - We Are Not Your Kind

 

(2019 Roadrunner)
Autor: Grzegorz Cyga
 
slipknot we are not your kindz s
Tracklist:
"Insert Coin"    
"Unsainted"
"Birth of the Cruel"
"Death Because of Death"
"Nero Forte"
"Critical Darling"
"Liar's Funeral" 
"Red Flag"
"What's Next"
"Spiders"          
"Orphan"          
"My Pain"         
"Not Long for This World"
"Solway Firth"
              
Lineup:
Corey Taylor – wokal prowadzący
Mick Thomson – gitara prowadząca
Shawn "Clown" Crahan – instrumenty perkusyjne, wokal wspierający
Craig "133" Jones – sampler, instrumenty klawiszowe
James Root – gitara rytmiczna
Alex Venturella – gitara basowa
Jay Weinberg – perkusja
Sid Wilson – gramofony
The Tortilla Man – instrumenty perkusyjne
        
W tym roku mija dwadzieścia lat od premiery pierwszej płyty Slipknota nagranej z Coreyem Taylorem. Muzycy nie są już zbuntowanymi nastolatkami i jest to słyszalne już od kilku albumów. Jednakże wciąż mają podstawy, aby najnowsze dźwięki wypełniać frustracją i agresją. Shawn „Clown” Craham stracił 22-letnią córkę, a Chris Fehn z powodów finansowych poróżnił się z zespołem i opuścił jego szeregi. Z kolei Corey Taylor zdecydował się rozliczyć z przeszłością i napisać teksty dotyczące m.in. jego relacji z poprzednią partnerką, z którą spędził 8 lat.
Chociaż widać to w tekstach, od strony muzycznej pierwsze utwory nie zapowiadają rozbudzonego na nowo gniewu. „Insert Coin” jest instrumentalną miniaturą mieszającą elektronikę z ambientem a „Unsainted” to młodszy brat „Duality” romansujący z chórem. Dopiero w „Birth of the cruel” emocje Coreya są wyczuwalne, ale za to muzyce brakuje charakteru.
Tego samego nie można powiedzieć o „Death Because of Death”, bo nie dość, że posiada niezłą melodię to jeszcze pojawiają się w nim bębny voodoo. Niestety warstwa liryczna została oparta na dwóch wersach, a całość trwa tylko 80 sekund i mimo potencjału jest to nic niewnoszący przerywnik. Krótko mówiąc — oprócz znanego i lubianego „Unsainted” początkowe piosenki wpadają jednym uchem i wypadają drugim.
Ponowne zainteresowanie budzą „Nero Forte” i „Crippling Darling”, ponieważ posiadają w sobie ciężar „Psychosocial” i melodyjność „Before I Forget”. Co ciekawe, ten ostatni za sprawą swej końcówki stanowi wstęp do „A Liar’s Funeral” — ballady z oszczędnym instrumentarium. Budzi ona skojarzenia ze „Snuff” oraz „Vermillion pt.2”, lecz posiada agresywne fragmenty, które wybijają się na tle całej kompozycji. Dzięki nim może sprawdzić się na koncertach, jednak na albumie znajduje się bardziej klimatyczna piosenka.
Mowa tutaj o „Spiders”tworzącym jedność z poprzedzającym go „What’s Next”. Owa miniatura opiera się na niepokojących klawiszach, którym przygrywa gitara solowa. Wraz z początkiem właściwego utworu melodia zagęszcza się, po chwili wkracza perkusja oraz wokal Coreya, a podczas refrenu rytm jest wyklaskiwany. Będąc całkowicie szczerym — w pierwszej chwili byłem pewien, że zamiast nowego Slipknota w tle lecą „Years Ago” Alice’a Coopera i „We Will Rock You” od Queen. Tekst również sprawia wrażenie, jakby był napisany przez mistrza shock rocka. Dlatego, kiedy wybrzmiał ostatni dźwięk i rozpoczął się kolejny numer, ja nadal nuciłem refren poprzedniego.
Tym bardziej że „Orphan” zaczyna się nijakim i niepotrzebnie wydłużonym intrem. Jedyne co w tej początkowej fazie zwraca uwagę to krótki riff podobny do tego, który można usłyszeć w „Here Comes The Revenge” Metalliki. Sprawia on wrażenie niespójnego ze świetną kompozycją, która mimo zauważalnych odniesień do „The Heretic Anthem”jest jednym z silniejszych fragmentów tego krążka.
 „My Pain” to kolejny eksperyment, który trwa aż sześć minut, co według mnie jest przesadą. Nie można mu odmówić psychodelicznego uroku i floydowskiego ducha, lecz dużo lepiej spisałby się jako zakończenie w nieco skróconej formie.
Zamiast tego otrzymujemy dwa przeciętne numery — rozbudowany „Not Long For This World” oraz chaotyczny „Solway Firth”. Największym plusem tego ostatniego jest emocjonalny growl Coreya, który stara się nadać jakiś kierunek gitarowym riffom, co szczególnie się udaje w refrenie.
Slipknot wykonał kolejny krok ku złagodzeniu swojego brzmienia i wyszło mu to całkiem zgrabnie. „We Are Not Your Kind” to album, na którym nie brakuje mocniejszych fragmentów. Jednakże zostało to okupione zjadaniem własnego ogona. Wydaje mi się, że miejscami Corey na siłę budzi w sobie dawny gniew tylko po to, by pokazać, iż nie brakuje mu mocy w głosie, podczas gdy wypowiadane przez niego treści sugerują użycie czystego śpiewu. Dlatego za znacznie ciekawsze uważam te bardziej melodyjne, eksperymentalne utwory.
Mimo to „We Are Not Your Kind” jest dojrzałym, świetnie brzmiącym krążkiem, który stara się zadowolić nowych fanów, nie boi się przesuwać granicy w swoich eksperymentach, a zarazem nie zapomina o dotychczasowej publice. Obawiam się jednak, że większość tych kawałków nie zostanie w pamięci wielbicieli zwłaszcza tych starszych, ponieważ muzycznie brakuje nieco mocy, a na albumie znajduje się kilka zbędnych wypełniaczy. Dlatego w razie potrzeby stara gwardia powinna raczej sięgnąć po mocniejszy i bardziej charakterny „5. The Gray Chapter”.
(4,5/6)
Grzegorz Cyga

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

5057353
DzisiajDzisiaj2241
WczorajWczoraj2645
Ten tydzieńTen tydzień10832
Ten miesiącTen miesiąc61004
WszystkieWszystkie5057353
18.218.127.141