NAMELESS CREATIONS - Upon God’s Call
(2019 Kill Your Parents)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist;
Abjuration
Upon God's Call
Sanctimony
Salvation In A Syringe
Evening Shroud
Flesh is to Blood
Batseller
Whörehammer
Keep Them Quiet
„Upon God’s Call” to długogrający debiut warszawskiej grupy Nameless Creations. Wcześniejsze nagrania studyjne i koncertowe publikowali w sieci, ale pierwszy studyjny album wydali z rozmachem: na płycie, kompakcie i nawet na kasecie, limitowanej do 30 egzemplarzy. I nie wątpię, że rozejdą się one szybko, bo „Upon God’s Call” to death rock na najwyższym poziomie. Zespół proponuje miks klasycznych wpływów, obejmujących postpunk, mroczny gotyk i cold wave w najbardziej pierwotnej formie, ale dokłada do nich sporo oryginalności, w żadnym razie nie bazując wyłącznie na dokonaniach innych. Efekt to niepokojąca, jazgotliwa muzyka z mrocznymi tekstami, do której Dorian Wiseblood dorzuca wrzaskliwe, bardzo ekspresyjne wokale, chociaż nie unika też bardziej melodyjnych partii. Skojarzenia z dokonaniami Joy Division, Sonic Youth, The Birthday Party, późniejszą Siekierą, The Velvet Underground, PIL czy The Cure nasuwają się od razu, a to tylko niektóre z nazw wybranych z notatek czynionych podczas odsłuchiwania „Upon God’s Call”. Poszczególne utwory są na ogół dość oszczędnie zaaranżowane i surowo brzmiące, ale pod tym zakręconym, szalonym hałasem kryje się coś więcej, począwszy od niesamowitego klimatu całości aż do drugiego dna. Tak jak choćby w singlowym „Whörehammer”, hipnotycznym, nieco psychodelicznym w duchu lat 60. „Sanctimony” czy minimalistycznym „Salvation In A Syringe”. Jeśli ktoś kibicuje zespołowi od czasów EP „Hate Creates” nie może więc przegapić tego albumu, a zwolennicy mrocznej, nieoczywistej muzyki też powinni się z „Upon God’s Call” zapoznać - tym bardziej, że zespół stać naprawdę na wiele i kto wie czy nie stanie się kolejnym produktem eksportowym polskiego rocka.
(5/6)
Wojciech Chamryk