VINCENT - Space
(2021 Self-Released)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
1. De Best
2. Nie Bój Się
3. Szepty
4. Ocean Łez
5.Niewinne Dzieci
6. Tylko Słowa
7. Uciekaj Stąd
8. Wbij Szpony
9. Karma
10. Wiatr Północy
11. Aż Po Blady Świt
2. Nie Bój Się
3. Szepty
4. Ocean Łez
5.Niewinne Dzieci
6. Tylko Słowa
7. Uciekaj Stąd
8. Wbij Szpony
9. Karma
10. Wiatr Północy
11. Aż Po Blady Świt
Lineup:
Piotr Sonnenberg - wokal
Jarek Jafo Michalski - gitary
Edi - bass
Piotr Zaborski - perkusja
W porównaniu z albumem „Infinity” z roku 2016 w Vincent doszło do prawdziwej rewolucji kadrowej: z poprzedniego składu ostał się tylko wokalista i współzałożyciel formacji w roku 1986 Piotr Sonnenberg, a obecnie towarzyszą mu gitarzysta i współtwórca całego materiału Jarek „Jafo“ Michalski, basista Edward „Edi“ Juszczyk i perkusista Piotr Zaborski. Tego drugiego fani powinni pamiętać z Magnusa, bo grał w nim w latach 1987-90, między innymi na kasecie „Scarlet Slaughterer” wydanej przez MiL. Teraz mamy jednak zupełnie inne czasy, a Vincent wrócił do gry z piątym, udanym albumem, nie bacząc na przeciwności losu czy inne pandemie. Grupa zrealizowała materiał samodzielnie we własnym studio, proponując urozmaicony hard 'n' heavy, zakorzeniony w latach 80. minionego wieku. Potwierdza to już świetny opener „De Best“ czy równie udane „Niewinne dzieci“, a są tu też i niespodzianki. Pierwsza to pierwszy singel „Szepty“, do którego zrealizowno również efektowny teledysk: długi, mroczny i mocno brzmiący utwór o nieco symfonicznym – klawisze – klimacie czy też dość drapieżny, zamykający płytę „Aż po blady świt“. Kolejna to równie mroczny, ale nowocześniejszy w warstwie aranżacyjnej – elektronika robi swoje – „Wbij szpony“, jakby nowe spojrzenie na stylistykę wrocławskiej grupy, co zresztą praktykowała już na „Infinity”. Nie brakuje również ciekawych ballad z „Oceanem łez“ na czele, kojarzącą mi się z Whitesnake z czasów LP „1987“ czy bardziej popową „Karmą“. W bardziej przebojowym wydaniu Vincent prezentuje się w drugim singlu „Nie bój się“, do którego również powstał teledysk czy w „Uciekaj stąd“, ale akurat ten utwór za bardzo według mnie przypomina dokonania Iry czy solowe Artura Gadowskiego, w dodatku te nie najciekawsze. Nie zmienia to jednak faktu, że jako całość „Space“ trzyma wyrównany poziom i na pewno ucieszy fanów klasycznego, ciężkiego rocka w polskim wydaniu.
(5)
Wojciech Chamryk