ERZSÉBET - The Blasphemous Lady
(2021 Art Gates Records)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
1. Ördög's Moon
2. Erzsébet
3. Wraiths Behind the Mirror
4. Cachtice
5. Darvulia's Eye
6. The Blasphemous Lady
2. Erzsébet
3. Wraiths Behind the Mirror
4. Cachtice
5. Darvulia's Eye
6. The Blasphemous Lady
Lineup:
Erzsébet – Vocals
Angelvs – Guitars, keyboards
Ngldogma – Bass, backing vocals
Cerbervs – Drums
Angelvs – Guitars, keyboards
Ngldogma – Bass, backing vocals
Cerbervs – Drums
Elżbieta Batory zmarła ponad 400 lat temu, ale jej zbrodnicze dokonania i mroczna legenda wciąż fascynują kolejne pokolenia metalowców. Hiszpanie z Erzsébet wybrali nawet jej imię na nazwę, wokalistka zespołu Elisabeth Campuzano Carreras również używa go w węgierskiej pisowni. „The Blasphemous Lady” to debiutancki materiał kwartetu z Barcelony, EP poprzedzona cyfrowymi singlami „Wraiths Behind The Mirror” i „Erzsébet”. Obywa się bez większych niespodzianek – Erzsébet gra symfoniczny black metal, perfekcyjnie dopełniający krwawe opowieści o hrabinie Batory. Przeważają więc szybkie tempa z częstymi blastami, klawiszowe pasaże dodają zajadłym riffom symfonicznego rozmachu, a nad tym wszystkim dominuje demoniczny skrzek frontwoman grupy. Nie oznacza to jednak monotonii: „Wraiths Behind The Mirror” ma w sobie coś z gotyku i nie brakuje w nim melodyjniejszych partii, „Cachtice” również łączy opętańcze tempa z patetycznymi zwolnieniami, a wokalistka pokazuje się w nim z nieco innej, zdecydowanie łagodniejszej strony. W „Darvulia’s Eye” jest podobnie, z kolei „The Blasphemous Lady” to już szybka jazda z wyeksponowanymi blackowymi patentami i zarazem potwierdzenie, że mimo symfonicznych akcentów i pewnej dozy melodii czy melancholii Erzsébet jest jednak przede wszystkim zespołem metalowym. Ciekaw jestem jak potoczą się dalsze losy tej grupy, bo ma potencjał, jeśli tylko nie ugrzęźnie w schematach wybranej konwencji.
(4,5/6)
Wojciech Chamryk