ARCANE DUST - Etched Upon Thee
(2022 Case Studio)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
1. Spineless Run
2. Last Homage
3. The Ultimate Liar of Mine
4. Unveiled
5. Fool House
6. Alter Vultus
7. Cold War III
8. Grimful Fear of What Is Real
9. Afterglow
10. Piercing Shell Shock on a Death Bed
2. Last Homage
3. The Ultimate Liar of Mine
4. Unveiled
5. Fool House
6. Alter Vultus
7. Cold War III
8. Grimful Fear of What Is Real
9. Afterglow
10. Piercing Shell Shock on a Death Bed
Lineup:
Marcin Czyżewski – vocals
Tomasz Wasilewski – guitar
Wojciech Sobierajski – guitar
Łukasz Kapitułka – bass
Marcin Grzeliński – drums
Teoretycznie w technicznym death metalu powiedziano już wszystko, ale wciąż pojawiają się młode zespoły, które są w stanie tchnąć nieco świeżości w kanony takiego grania. Łódzki Arcane Dust jest jednym z nich. Chłopaki zaczęli standardowo od MCD „La Loba”, a przetrwawszy zmiany składu i pandemię zaskoczyli czymś znacznie bardziej dopracowanym. „Etched Upon Thee” wciąga już za sprawą intro „Spineless Run”, po czym z każdym kolejnym utworem robi się coraz ciekawiej. Przy tym nie ma tu zbyt wielu jakichś ultraszybkich temp, może poza zrywami w „Last Homage” czy „ Alter Vultus”, chociaż poszczególnym utworom wcale nie zbywa na dynamice, co jest zasługą Marcina Grzelińskiego. Ten drugi utwór ma w sobie sporo z blackowej intensywności, z kolei „Grimful Fear Of What Is Real” czaruje iście doomowym zwolnieniem, ale takim bardziej spod znaku death/doom połowy lat 90. W finałowym „Piercing Shell Shock On A Death Bed” robi się za to nieco łagodniej. Do solówek gitarzystów Tomasza Wasilewskiego i Wojciecha Sobierajskiego dochodzi popis basisty Łukasza Kapitułki w „Fool House” też na plus, bo coś takiego wcale nie jest aż tak oczywiste. Partie wokalne również są zróżnicowane, ale wbrew opisowi z okładki to nie tylko zasługa Marcina Czyżewskiego, ale również Marcina Grzelińskiego, odpowiedzialnego też za teksty – może i niezbyt wesołe, ale w obecnych realiach i takiej stylistyce trudno o lepszy dobór tematyki. Podsumowując: „Etched Upon Thee” na pewno dotrze do zwolenników bezkompromisowej, ale jednocześnie dopracowanej technicznie, interesującej muzyki.
(4,5/6)
Wojciech Chamryk