Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

GANG - V

 

(2010 EmanesMETAL)

Autor: Kamil "Jim" Białek


Podobno grają 20 lat i brzmią adekwatnie do czasów, w których zaczynali. Jest to piąty album heavy-thrashowego Gang, o czym świadczy bardzo długi tytuł albumu, czyli rzymskie „V”. Brzmienie albumu Francuzów jakością nie grzeszy, momentami staje się wręcz amatorskie, zlewa się w kupę, a co gorsze - jest mało dynamiczne i za ciche. Myślę, że ono jest największym minusem tej płyty. W dodatku, automat perkusyjny, który pojawił się na płycie, jest zaprogramowany prymitywnie. Into „A Soothing Threat” zaczyna się od bicia dzwonów i krakania wron, zapowiada się naprawdę tajemniczo. Tajemniczość jednak szybk mija, kiedy pojawiają się pierwsze gitarowe riffy w „Never Enough” - utwór brzmi, jak średniej klasy demo. W dzisiejszych czasach demówki brzmią o wiele lepiej, w końcu mamy XXI wiek? „Believer / Betrayer” zaczyna się już ostrzej i czyściej, ten utwór jest dosyć dobrą kompozycją, nie ma się do czego przyczepić. Następnym utworem jest „Sacrifice” zaśpiewany po francusku, z power metalowymi chórami, brzmi zdecydowanie lepiej od poprzednich kompozycji. Muszę przypomnieć, że na poprzednich albumach zespół bardzo często śpiewał w swoim ojczystym języku. Na płycie znajdziemy balladę „Kill Me”, utrzymaną w stylu Judas Priest, co potwierdza, że zespół ma większą smykałkę do heavy metalowych kompozycji. Kolejne ukłony w stronę ekipy Halforda to „Into the Silence of the Sea” i „Heavy Metal Fever”, dopiero tutaj zespół pokazuje, że potrafi grać dynamicznie i z jajami. Niestety to trochę mało, jak na cały album. Przez cały utwór „Overdose” w tle słychać jakąś debatę lub francuski program informacyjny, który w pewnym momencie „wychodzi” na pierwszy plan, a zespół pozostaje w tle tej całej szopki. Trwający minutę „zamykacz” zatytułowany „In Memory Of...” kojarzy mi się z kołysanką. Gdyby został trochę rozwinięty, mógłby być jednym z lepszych na albumie. Po wysłuchaniu trzech pierwszych utworów wiedziałem, że nie będzie to album typowo thrashowy. Właściwie thrashowego grania słychać tutaj tyle, co nic. Album Francuzów, to dla mnie heavy metal z dolnej półki, inaczej tego nie da się określić. Jeżeli można odczuć tutaj jakiś klimat, to tylko marną imitację Judas Priest. Na całe szczęście udało mi się dotrzeć do informacji, że automat perkusyjny został już zastąpiony garowym z prawdziwego zdarzenia. Warto by też było przy realizacji nowego albumu zainwestować w lepsze studio lub lepszego realizatora dźwięku. (2)

 

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5056184
DzisiajDzisiaj1072
WczorajWczoraj2645
Ten tydzieńTen tydzień9663
Ten miesiącTen miesiąc59835
WszystkieWszystkie5056184
18.224.246.203