Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

RIVERSIDE/ TUNE/ BACKWARD RUNNERS – Olsztyn – 29.08.2015

RIVERSIDE/ TUNE/ BACKWARD RUNNERS Amfiteatr im. Czesława Niemena – 29 sierpnia 2015

Riverside bez cienia przesady można określić mianem światowej gwiazdy rocka progresywnego. Dlatego też wieść, że warszawski zespół będzie główną atrakcją finału „Olsztyńskiego Lata Artystycznego 2015” pod koniec sierpnia zelektryzowała fanów, ponieważ ostatnio, przygotowując i nagrywając szósty album studyjny, grupa praktycznie nie koncertowała. W dodatku zespół był tuż przed premierą tego najnowszego krążka „Love, Fear And The Time Machine” oraz promującymi go koncertami w obu Amerykach i niemal miesięczną europejską trasą koncertową, obejmującą w Polsce tylko Kraków, Gdańsk i Warszawę. Lepszej okazji do zobaczenia Riverside nie można było więc sobie wymarzyć, tym bardziej, że olsztyński amfiteatr po gruntownej przebudowie zmienił się bardzo na plus, pogoda była wymarzona, a bilety wyjątkowo tanie, raptem po 20 złotych.

Koncert nosił tytuł „Oblicza rocka”, dlatego organizatorzy zadbali, by przed gwiazdą wieczoru zaprezentowali się wykonawcy również kojarzeni z nurtem rocka progresywnego, jednak nieco odmienni stylistycznie.

Jako pierwsi na scenie pojawili się więc reprezentanci gospodarzy, olsztyński Backward Runners.

Grupa miała ostatnio problemy personalne – wokalistę Piotra Wasyluka zastąpił w kwietniu Oscar Jensen i już z nim w składzie Backward Runners zaczęli intensywne prace nad debiutanckim albumem. „Another Day, Another Dream” ma ukazać się jesienią, dlatego krótki, trwający około 40 minut występ olsztynian wypełniły pochodzące zeń utwory. Całkiem interesujące od strony muzycznej, tak jak hipnotyczny opener „Rise” z melodyjnym refrenem, mroczniejszy „Newborn” czy bardziej dynamiczny „Gravity”. Zespół dobrze czuje się też w bardziej rozbudowanych

kompozycjach, takich jak  „Another Day, Another Dream” czy „5 Feet Underground”, jednak – szczególnie w tym ostatnim utworze – często dawały o sobie znać ograniczenia, niekiedy nawet fałszującego,wokalisty.

Tune nie mieli takich problemów, bowiem Jakub Krupski to jeden z najlepszych i zarazem najbardziej charyzmatycznych polskich wokalistów młodszego pokolenia. Frontman Tune często lubi też zamaskować się na scenie, np. zdecydowanie za duża bluzą z kapturem, ale tym razem zaskoczył chyba wszystkich fanów, wychodząc na scenę w stroju... Kubusia Puchatka.

Spodziewałem się, że po instrumentalnym intro „On” oraz odśpiewaniu „Live To Work To Live” wokalista pozbędzie się – pewnie utrudniającego śpiewanie, a na pewno przemieszczanie się – kostiumu, ale pozostał w nim do końca 50-minutowego koncertu. Grupa konsekwentnie postawiła na promocję ubiegłorocznego, bardzo udanego albumu „Identity”, dlatego aż sześć pierwszych utworów zagranych w Olsztynie pochodziło w tej płyty, w dodatku usłyszeliśmy je w takiej samej kolejności jak na krążku. Były więc „Disposable”, „Change”, bardziej przebojowy „Trendy Girl” i mroczny „Deafening”. Chwilowy powrót do czasów debiutanckiego CD zwiastował „Confused”, jednak po nim zespół powrócił do nowości, serwując jeszcze, żywiołowo reagującej i coraz liczniejszej publiczności, „Suggestions”, wieńczący płytę instrumental „Off” oraz „Sheeple”.

Miał to być pewnie koniec występu, jednak na bis zabrzmiał jeszcze kolejny numer z „Identity”, tj. „Crackpot”, a zespół nie krył satysfakcji z ciepłego przyjęcia i tak dobrego odbioru tej niełatwej, ale pięknej muzyki.

Jeszcze ciekawiej miało być już właściwie za chwilę, bo zmiana sprzętu trwała maksymalnie kwadrans i Riverside rozpoczęli koncert w wypełnionym już niemal całkowicie amfiteatrze na 1300 miejsc - nowym, hipnotycznym i rzeczywiście bardziej melodyjnym utworem „Lost (Why Should I Be Frightened By A Hat?)”. Jak okazało się nieco później grupa miała jeszcze powrócić do mającego ukazać się sześć dni po tym koncercie „Love, Fear And The Time Machine”, jednak po openerze Mariusz Duda i spółka postawili jednak na utwory z poprzedniego krążka „Shrine Of New Generation Slaves”, dopełniając je numerami wybranymi z „Anno Domini High Definition”, sięgając też chętnie do jeszcze starszych płyt, z debiutancką na czele. A ponieważ przedostatni album okazał się sporym sukcesem i przysporzył grupie wielu nowych fanów, to solidna reprezentacja pochodzących zeń utworów: „Feel Like Falling”, „We Got Used To Us”, „The Depth Of Self-Delusion” czy „Escalator Shrine” zadowoliła zwolenników Riverside o różnym stażu, tym bardziej, że muzycy przeplatali je starannie wybranymi starszymi perełkami ze swego repertuaru. Z płyty wydanej sześć lat temu nie mogło więc zabraknąć „Hyperactive” i „Egoist Hedonist”, pewniakami były też singlowy „Conceiving You” i „02 Panic Room”. Nie zawiedli się również liczący na większą porcję premierowych utworów, bo poza openerem zabrzmiały jeszcze „Discard Your Fear” i wykonany po raz pierwszy na żywo „Saturate Me”, zaś ten niezwykły pod każdym względem koncert zakończyła długa, rozbudowana kompozycja „The Same River”.

Mariusz Duda, Piotr Grudziński, Michał Łapaj i Piotr Kozieradzki udowodnili w Olsztynie, że ich światowy sukces nie był dziełem przypadku, zaś w obecnej formie scenicznej na kolejnej trasie pewnie zdobędą kolejnych fanów, potwierdzając, że Polska nie tylko ekstremalnym metalem stoi.

Wojciech Chamryk & Dorota Orzechowska

Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk

rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5058348
DzisiajDzisiaj3236
WczorajWczoraj2645
Ten tydzieńTen tydzień11827
Ten miesiącTen miesiąc61999
WszystkieWszystkie5058348
3.14.15.94