Dream Theater - Wrocław - 16.02.2020 [Zdjęcia]
Dream Theater - Hala Orbita - 16 lutego 2020
W minioną niedzielę, 16 lutego, Teatr Marzeń po raz kolejny zawitał do Polski. Tym razem w ramach trasy "The Distance Over Time Tour" zespół zagrał specjalny koncert "An Evening With Dream Theater" we wrocławskiej hali "Orbita". Biorąc pod uwagę fakt, że grupa dość często odwiedza Polskę, zapowiedź kolejnej wizyty nie była dla fanów wielkim zaskoczeniem. Ostatni występ na żywo podczas zeszłorocznego Prog In Park(ing) w Warszawie już nie robił tak wielkiego wrażenia jak te sprzed kilku, kilkunastu laty. Jednak tym razem wydarzeniu towarzyszył pewien dość istotny szczegół, zespół z okazji 20-lecia płyty „Metropolis Part 2 - Scenes From A Memory” postanowił odgrywać ją w całości podczas koncertu. Pamiętam pierwszy koncert Dream Theater w Polsce, w bydgoskiej Astorii, zaraz po wydaniu tej płyty, kiedy zagrali z niej jedynie 5 utworów. Miało to wtedy swoje minusy, ale i plusy bo jednocześnie zespół zagrał na żywo cały "A Change Of Season".
Jestem jedną z wielu osób, dla której płyta „Metropolis Part 2 - Scenes From A Memory” jest jedną z najlepszych płyt koncepcyjnych nagranych w historii. Dlatego też nie widziałem żadnych przeciwności, które mogłyby mnie powstrzymać przed kolejnym spotkaniem z gigantami progresywnego grania. Koncerty z cyklu "An Evening With..." gwarantują blisko trzy godziny muzycznych podróży - supporty nie były przewidziane. Zespół pojawił się na scenie punktualnie. W pierwszym akcie koncertu zaprezentował sześć utworów, z których cztery promowały najnowsze wydawnictwo zespołu "Distance Over Time". Poza tym usłyszeliśmy "A Nightmare to Remember" z płyty Black Clouds & Silver Linings i "In the Presence of Enemies, Part I" z "Systematic Chaos". Muzycy zaprezentowali znakomitą formę. Od strony wykonawczej zupełnie nie mam uwag do instrumentalistów. Zawsze jest jednak najsłabsze ogniwo i choćbym nie napisał wprost to mam wrażenie, że wszyscy i tak będą wiedzieli, że chodzi o Jamesa LaBrie. Jego wokal wydawał się być bardzo skrzeczący. Może jest to wynik pracy realizatora, który tego wieczoru również nie zaliczy do najbardziej udanych, ale były momenty, gdy wolałbym posłuchać samej muzyki bez partii Jamesa. Po wybrzmieniu ostatnich taktów "Pale Blue Dot" z najnowszej płyty nastąpiła kilkunastominutowa przerwa, a po niej nadszedł długo oczekiwany moment - akt drugi.
Tykanie zegara, które popłynęło z głośników zapowiadało nieziemską ucztę zaplanowaną na najbliższe kilkadziesiąt minut. Od samego początku, od pierwszych taktów "Regression", po finał w postaci "Finally Free", nie miałem wątpliwości, że jest to jeden z ważniejszych dla mnie koncertów bo i ta płyta jest wciąż wyjątkowa. O muzyce Dream Theater wszystko zostało już napisane i powiedziane, także można tylko potwierdzić, że wszystkie utwory zabrzmiały znakomicie, wykonane perfekcyjnie. Jedyną rzeczą, o której według mnie jest warto wspomnieć jest gra Mike'a Mangini. „Metropolis Part 2 - Scenes From A Memory” dla mnie to znakomite partie bębnów nagranych przez Mike'a Portnoya i choć jego następca starał się mocno, to wprawne ucho słuchaczy na pewno wyczuło brak pewnych smaczków w grze i różnice w stosunku do oryginalnego wykonania. Czy to źle? Może nie, czasami było po prostu inaczej. Mangini jest bardzo dobrym muzykiem i to co zagrał w Finally Free trzeba docenić ponieważ zabrzmiało znakomicie. Zespół nie stawia na wielkie scenografie, ognie, wybuchy itp. Wizualnie koncert wypełniały jedynie światła, a na dużym ekranie z tyłu sceny prezentowane były animacje, które w drugiej części koncertu nawiązywały do historii Nicholasa opowiadanej przez zespół. Mam nadzieję, że za kolejne 20 lat, zespół znów objedzie świat z jubileuszem tej niezwykłej płyty, a my spotkamy się lekko zgarbieni, z siwymi włosami, ale w tym samym gronie i z takim samym zaangażowaniem wchłoniemy te fantastyczne dźwięki.
Tekst: Marcin „Crowbar” Bilicki
Zdjęcia: Małgorzata „Margit” Bilicka