„Master of eloquence” (Ancestral)
Są z Włoch, grają power metal w starym stylu i najwyraźniej nie lubią odpowiadać na pytania, wybierając losowo z wywiadu co niektóre. Efekty poniżej:
HMP: Tytuł waszej najnowszej płyty „Master Of Fate” może być właściwie proroczym w odniesieniu do losów zespołu, bowiem po wydaniu debiutanckiego albumu „The Ancient Curse” los zbytnio wam nie sprzyjał i przerwa między tymi wydawnictwami wyniosła prawie 10 lat?
Carmelo Scozzari: Mam nadzieję, że tytuł nowego albumu będzie proroczy, ale oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu, ponieważ nie osiągnęliśmy wiele z pierwszą płytą. Te dziesięć lat było dla nas trudne, ponieważ mieliśmy pewne problemy, takie jak zmiany w składzie, miałem zapalenie ścięgna, które sprawiło, że przestałem grać na dwa lata, byliśmy też zajęci graniem z zespołem Fabio Lione itd. Nie chcę cię tym zanudzać. Wracajmy do tematu. Jestem bardzo dumny z „Master Of Fate”. Myślę, że ma wszystko, czego potrzebuje i naprawdę nie mogę się doczekać rozpoczęcia trasy.
Nigdy nie rozważaliście przeniesienia się z Sycylii np. do Rzymu? Może tam mielibyście większe szanse na zainteresowanie swą muzyką nie tylko wydawców, ale przede wszystkim szerszej publiczności?
Cóż, to trudne pytanie, oczywiście wiemy, że nasza lokalna scena metalowa nie jest duża, że lepiej byłoby dla nas, jeśli byśmy się stąd ruszyli, ale jak możesz sobie wyobrazić, to nie jest łatwe. Oczywiście myśleliśmy nad tym dużo, dlaczego nie? Jeśli trafi się nam dobra okazja, rozważymy wyprowadzkę.
Zresztą – popraw mnie proszę jeśli się mylę – metal we Włoszech jest chyba popularny tylko pozornie, bo poza największymi światowymi gwiazdami słuchacze nie zwracają zbytniej uwagi na rodzime czy mniej popularne zespoły?
Masz rację, smutne ale prawdziwe, prawda?
Nie jest to deprymujące dla was jako twórców? Można w sumie powiedzieć, że walicie trochę głową w mur?
Cóż, to nie najlepsza sytuacja, ale z tego powodu nie przywalę głową w ścianę (śmiech). Nie możemy wiele zrobić, ale będziemy się starać bez względu na wszystko. Mam nadzieję, że coś się zmieni na lepsze kiedyś lub jakoś.
W dodatku nie gracie „typowego” włoskiego power metalu z klawiszami, inspirujecie się bardziej tradycyjnym metalem, nie tylko europejskim, zwłaszcza niemieckim, ale też amerykańskim?
Pewnie. Inspirowaliśmy się różnymi stylami i zespołami, takimi jak Testament, Metallica, Death, Helstar, Helloween, Iron Maiden, Symphony X, Dream Theater itd.
W 2013 pozyskaliście nowego wokalistę. To dzięki Jo Lombardo mogliście zintensyfikować prace nad kolejną płytą, zyskaliście nową energię?
Pewnie, dał nam nową siłę i możliwość rozwoju, a to wpłynęło na nasze nowe brzmienie - oczywiście w dobrym znaczeniu.
Odetchnęliście z ulgą, gdy sesja wreszcie się rozpoczęła?
„Ulga” nie jest słowem, którego chciałbym użyć by opisać to uczucie (śmiech), ale na pewno byliśmy bardzo podekscytowani, kiedy rozpoczęła się sesja „Master Of Fate”. Wydanie tego albumu było najbardziej odprężającą częścią całego procesu, mówiąc uczciwie.
Wojciech Chamryk, Ewa Lis, Karol Gospodarek