Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

„Każda rzecz może być dla mnie źródłem inspiracji” (Marco Hietala, Nightwish)

Założony w 1996 r. zespół Nightwish należy do czołówki fińskich zespołów metalowych. W skład grupy wchodzą: Tuomas Holopainen (klawisze), Emppu Vuorinen (gitara elektryczna), Jukka Nevalainen (perkusja, obecnie zastępowany przez Kaia Hahto), Marco Hietala (gitara basowa), Troy Donockley (flet, dudy) i Floor Jansen (wokal). Kapela ma na swoim koncie dziewięć udanych albumów, pięć albumów koncertowych, ścieżkę dźwiękową do filmu „Imaginaerum” i jedną EP-kę. Ponad dwudziestoletnia historia grupy stała się motywem przewodnim trasy Decades Tour, w czasie której zespół zabiera fanów w swego rodzaju podróż w czasie i przypomina kawałki z różnych okresów swej twórczości. W wywiadzie udzielonym przed koncertem w Krakowie basista i wokal wspierający Nightwish Marco Hietala wraca wspomnieniami do swoich początków w kapeli, opowiada o fascynacji fantastyką, muzycznych inspiracjach i współpracach oraz zdradza swoje plany na przyszłość.

        

HMP: Jesteś członkiem Nightwish już od siedemnastu lat i wielu fanów grupy nie potrafi sobie wyobrazić kapeli bez Ciebie. Pamiętasz pierwszy koncert zespołu ze swoim udziałem?

Marco Hietala: To był rok 2002 i mały klubowy show w Finlandii na rozgrzewkę, zanim jeszcze zaczęliśmy występy na festiwalach. Wydaliśmy wtedy w maju album „Century Child” z singlem „Ever Dream”. Potem zaś przyszło lato i cała seria koncertów festiwalowych, więc moje wspomnienia z tamtego okresu są dość rozmyte. Z kolei po letnich występach polecieliśmy na trzy tygodnie do Ameryki Południowej i to już bardziej zapisało mi się w pamięci.

A jak w ogóle doszło do tego, że zostałeś nowym basistą grupy i zastąpiłeś Samiego Vänskę?

W 2000 r., kiedy grałem w zespole Sinergy, przez pięć tygodni występowaliśmy przed Nightwish jako support w czasie ich europejskiej trasy po wydaniu albumu „Wishmaster”. W tym czasie poznaliśmy się i kiedy kapela miała problem z basistą, Tuomas uznał, że warto do mnie zadzwonić i zapytać, czy jestem zainteresowany dołączeniem do grupy. Powiedziałem, że możemy spróbować. Przećwiczyliśmy kilka piosenek, po czym Tuomas uznał, że to jest to i wspólnie zrealizowaliśmy album.

Nie miałeś żadnych problemów z tym, by pogodzić dołączenie do grupy z innymi obowiązkami?

Kiedy zespół poprosił mnie, abym do nich dołączył, właśnie zostałem ojcem bliźniaków, więc musieliśmy dokładnie omówić tę sprawę w domu. Teraz chłopcy mają już siedemnaście lat, a żony już przy mnie nie ma i nawet mam już nową (śmiech).

Prawie wszystkie utwory Nightwish napisane są przez Tuomasa, ale wiem, że napisałeś muzykę m.in. do „The Islander” i „The Crow, the Owl and the Dove”. Chciałbyś więcej pisać w ramach swojej działalności w zespole?

Prawdę mówiąc, jestem też autorem kilku fragmentów lirycznych, między innymi w „Yours in an Empty Hope” i „Weak Fantasy” z „Endless Forms Most Beautiful” oraz „The Siren” z „Once”, chociaż nie zawsze było to umieszczane w napisach. Ufam jednak wizji Tuomasa, bo to jego muzyka i spojrzenie na nią wraz z głosem ówczesnej wokalistki Tarji sprawiły, że kapela stała się wielka. Dzięki Tuomasowi ta wizja cały czas trwa. Czasem coś napiszę lub zasugeruję i przechodzi to przez jego filtr, ale nie zamierzam swoich rzeczy w żaden sposób narzucać.

Nawet kiedy dodajesz coś od siebie, powinno to być spójne z ogólną wizją Tuomasa.

Tak, te treści powinny być spójne. Dlatego właśnie oddaję mu moje zapiski, żeby zostały przez niego przefiltrowane i zaakceptowane.

Obecnie w ramach trasy Decades Tour macie okazję grać utwory, których nie prezentowaliście przed publicznością od wielu lat. Masz jakiś kawałek, który chciałbyś jeszcze dodać do setlisty?

Jest kilka takich utworów. Mieliśmy już okazję występować w ramach trasy z „Deep Silent Complete” i to jest bardzo ekscytujący kawałek, ale musieliśmy usunąć z setlisty jeden z 20 utworów i niestety padło na niego. Były też jednak miłe niespodzianki. Zaczęliśmy na przykład ćwiczyć „Devil and the Deep Dark Ocean”, w którym przez większość czasu jest wiele szybkich partii basowych i do tego połączonych z wokalem. Było to dla mnie duże wyzwanie. Musiałem detalicznie poznać ten utwór, żeby wszystko dobrze wyszło. Lubię jednak wyzwania, szczególnie jeśli mogę im sprostać (śmiech).

Myślę, że ze znakomitym wokalem Floor jesteście w stanie zagrać wszystko.

Tak. W dużej mierze dlatego, że jest tak silną i wszechstronną wokalistką, więc wspaniale jest móc z nią pracować. Podobnie jest w przypadku wokalnych harmonii z Troyem. Przygotowując się do tej trasy, długo zastanawialiśmy się, jak sprawić, by stare utwory dobrze zabrzmiały w nowym składzie. Musieliśmy przyjrzeć się wokalom i sprawdzić, gdzie można umieścić harmonie i inne tego typu rzeczy. Potem doszły jeszcze aranże i sekcja rytmiczna. Myślę, że całość brzmi nieźle.

Wasza trasa koncertowa przywodzi na myśl wspomnienia związane z historią zespołu. Masz jakieś swoje ulubione?

Jest tego całkiem sporo. Pamiętam, że kiedy jeszcze z Sinergy rozgrzewaliśmy publiczność przed Nightwish, ja i gitarzysta Roope Latvala lekko wstawieni oglądaliśmy po naszym występie koncert Nightwish. Grali akurat „Come Cover Me”. Powiedziałem mu wtedy: „To brzmi nieźle, to brzmi nieźle!”. Teraz sam to gram i nawet śpiewam w tle! (śmiech)

Jak mógłbyś opisać swoje główne artystyczne źródła inspiracji?

Staram się zachować otwarty umysł każda rzecz, którą zobaczę, może stać się dla mnie źródłem inspiracji. Jeżeli coś piszę, nawet jeśli okazuje się to nudne i słabe, to wciąż nad tym pracuję. Staram się próbować różnych rzeczy. Oczywiście jestem dużym fanem powieści science fiction i prawdopodobnie czytanie jest dla mnie największą inspiracją. Stały kontakt z literaturą nieuchronnie uczy cię jak posługiwać się językami. Czytam bardzo dużo rzeczy po angielsku. Fiński jest niestety dość marginalnym językiem i nie tłumaczy się na niego wystarczająco dużo science fiction w stosunku do mojego apetytu.

Skoro mowa o Twoich ulubionych książkach. Gdybyś mógł zostać na jeden dzień jednym z bohaterów powieści fantasy lub science fiction, kto by to był? Może Gandalf ze względu na brodę?

Rzeczywiście jestem bardziej typem czarodzieja niż wojownika (śmiech). Zawsze byłem bardziej myślicielem, ale bardzo trudno jest mi wskazać jedną ulubioną postać.

A pierwsza, która przyszła Ci do głowy?

Szczerze mówiąc, był to właśnie Gandalf. Jest jednak trochę starszy ode mnie. Ja wciąż mogę robić rock’n’roll, wciąż interesują mnie kobiety… Może po latach pójdę w czarodziejstwo! (śmiech)

Miałeś szansę występować z wieloma różnymi zespołami, m.in. After Forever, Delain i Ayreon. Czy masz jakąś swoją ulubioną współpracę, która była najbardziej inspirująca i owocna?

Bardzo dobrze wspominam swój udział w projekcie Northern Kings. Podobnie moją pierwszą kapelę Tarot, w której grałem przez bardzo długi czas do śmierci naszego perkusisty teraz zespół jest w zawieszeniu. Moi holenderscy kumple z Delain też byli wspaniali. A skoro mowa o Holendrach, chyba najbardziej interesującą współpracą był Ayreon z Arjenem Lucassenem. Robi świetny prog rock, który przeciwstawia się mainstreamowi. Całym sercem to aprobuję muzyka z głębią i ideą.

Wiem, że śpiewasz nie tylko w języku angielskim, ale i fińskim. Czy uważasz, że Twój ojczysty język jest bardziej melodyjny?

W fińskim spółgłoski są bardziej szorstkie, więc bardzo wpływa to na śpiewanie. Śpiewasz w tym języku trochę delikatniej niż w angielskim, aby brzmiał on nieco bardziej melodyjnie. Tak to zazwyczaj wygląda, również u innych artystów, gdy porównuję ich fiński i anglojęzyczny repertuar. Między fińskim i angielskim jest też wiele różnic, np. w sylabach. W angielskim jest wiele słów, w których akcent pada na drugą sylabę, a w fińskim zazwyczaj pada na pierwszą. Z tego powodu nie można zrobić idealnego tłumaczenia piosenki z jednego języka na drugi.

A który z tych języków preferujesz w śpiewaniu?

Trudno stwierdzić. Obydwa mają swoje zalety.

Myślisz po fińsku czy angielsku, kiedy tworzysz utwory?

Zależy nad czym akurat pracuję. Przez to, że dużo czytam po angielsku, przez dużą część czasu myślę w języku angielskim. Obracam się też wśród ludzi, którzy mówią po angielsku, bo mamy w kapeli Brytyjczyka i Holenderkę. Używamy bardzo dużo tego języka, więc zaczynam myśleć w nim więcej i więcej. To pomaga pisać teksty od razu po angielsku i ułatwia proces twórczy.

Koncert w Krakowie jest już waszym szóstym występem w Polsce. Masz jakieś swoje ulubione wspomnienie związane z polskimi fanami?

Pierwszą rzeczą, jaką pamiętam, jest Mystic Festival w Chorzowie w 2005r., gdzie graliśmy razem z Iron Maiden. To był dla mnie wyjątkowy moment, pierwsze takie przeżycie z gwiazdami tej ligi. Polscy fani są świetni. Muszę przyznać, że na terenie Europy Środkowo-Wschodniej, w szczególności w krajach, które były za żelazną kurtyną, publiczność jest naprawdę niesamowita. W Europie Zachodniej, podobnie jak w Ameryce Północnej, ludzie są dość skrępowani przez cholerną cywilizację i pozostają umiarkowani w emocjach. We wschodniej części Europy i w Ameryce Południowej fani czują się bardziej związani z wydarzeniem i robią prawdziwe piekło. Chciałbym zobaczyć to samo w tych cholernie wyrafinowanych ludziach z Zachodu.

Wspomniałeś o zespole Tarot, w którym jak wiem grał również Twój brat Zachary Hietala. Jak to jest grać z bratem w jednej kapeli?

Te relacje nie różnią się zbytnio od relacji z innymi członkami grupy. Oczywiście kiedy byliśmy młodsi i mieszkaliśmy razem, bardzo dużo rozmawialiśmy o muzyce. Trochę ze sobą walczyliśmy, kto gdzie będzie liderem na danych polach. Dopiero później odkryliśmy, że obydwaj możemy dominować tam, gdzie chcemy, jeśli mamy do tego odpowiednie umiejętności. Tak więc nie było to aż tak inne niż bycie w zespole z kimkolwiek innym. Po prostu jest moim bratem, więc go kocham, ale może mnie wkurzać jak każdy inny (śmiech).

Na pewno ta relacja jest bardziej emocjonalna z powodu tych rodzinnych powiązań.

Tak, oczywiście. W prywatnej relacji na pewno tych emocji jest więcej. Chociaż właściwie od dawna już się nie kłócimy. Nawet w zespole analizujemy różne pomysły, ale niczego nie forsujemy na siłę. Sprawdzamy, co będzie najlepsze, i rozmawiamy ze sobą na ten temat. To wszystko idzie nam dość łatwo.

Skoro mowa o rodzinie… Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Masz jakieś konkretne plany, jak je spędzisz?

Przed świętami, 18 i 20 grudnia 2018r., mam dwa koncerty w ramach Raskasta Joulua po tym, jak zakończymy trasę koncertową z Nightwish. Potem wracam do domu na święta i w trakcie świątecznego wypoczynku będę pracował w moim domowym studiu. Jestem w trakcie tworzenia mojego solowego albumu.

Solowy album?

Będzie się nazywał „Pyre of the Black Heart” i pojawi się wiosną. Prawdopodobnie będę robił wokale, bo właściwie tylko one zostały mi jeszcze do nagrania.

To będzie krążek inspirowany twórczością Tarot lub Nightwish, czy po prostu Marco?

Myślę, że będzie wszystkiego po trochu. Na tym albumie usłyszycie moją muzyczną historię. Znajdzie się tam kilka ciekawych instrumentów, np. róg w niektórych piosenkach. To takie połączenie od hard rocka lat 70., przez heavy metal, po prog rock. Nie będzie to tak dosłowny heavy metal jak w Tarot, ale nie będzie też tak symfonicznie jak w Nightwish. Za to na pewno będzie w tym duże zróżnicowanie stylistyczne i głębia.

Mieliśmy szansę usłyszeć Twój wokal w takich utworach Nightwish jak „The Islander”, „While Your Lips Are Still Red” i wielu innych. Jak dbasz o swój głos, żeby dobrze brzmiał?

Obecnie nie palę już zwykłych papierosów, tylko elektroniczne. Staram się ćwiczyć głos i dbać o zdrowie. Twoja kondycja fizyczna wpływa na całe ciało, między innymi na język, płuca i brzuch, czy to, czego używasz do wydawania z siebie głosu. Pozostawanie przynajmniej w sensownej formie jest więc bardzo dobrym pomysłem, a w świetnej jeszcze lepszym. Mam pewną swoją maszynerię, która początkowo była przeznaczona tylko dla astmatyków, potem zaczęto jej używać u sportowców, a teraz też u wokalistów. Odkryłem, że bardzo mi pomaga. To urządzenie wykorzystuje ciśnienie wytwarzanie przy wdychaniu i wydychaniu powietrza. Używam go w czasie trasy przynajmniej dwa-trzy razy dziennie.

A uprawiasz jakieś sporty, żeby zadbać o zdrowie i formę?

Rock’n’roll ocalił mnie przed uprawianiem sportu (śmiech). Mam w domu maszynę do wiosłowania i rower stacjonarny. Staram się od czasu do czasu z nich korzystać.

Uczyłeś się muzyki w Oulunkylä Pop and Jazz Conservatory w Helsinkach. Wyobrażasz sobie siebie śpiewającego jazz lub pop?

Wcześniej byłem też przez trzy lata w liceum muzycznym. Pop czy jazz? Zależy od piosenki. Nie jestem jakimś muzycznym przeciwnikiem czegokolwiek. Jeżeli jakaś rzecz jest dobra, to ją lubię. Teraz mamy zalew różnych utworów z elementami hip hopu i nawet tego mogę czasem posłuchać. Wykorzystują sample lub zmiksowane dźwięki z różnych innych utworów, tworząc nową jakość niektóre z tych kawałków są naprawdę dobre. Nudzi mnie jednak to ich ciągłe „gadanie”, bo w muzyce uwielbiam przede wszystkim melodię.

Twoim znakiem rozpoznawczym jest charakterystyczna broda, bez której trudno jest sobie Ciebie wyobrazić. Jak o nią dbasz? Korzystasz z usług barbera?

Nie, od czasu do czasu jedynie trochę ją porządkuję. Powinienem robić to częściej, ponieważ wąsy robią się zbyt długie i moja żona zwraca mi uwagę, że nie chce, by wpadały jej do buzi, kiedy mnie całuje.

Wyobrażasz sobie siebie bez brody?

Oczywiście! Nie miałem takiego zamiaru, by stała się ona moim znakiem firmowym. Tak się po prostu stało. Zacząłem ją zapuszczać, potem pojawiły się na niej siwe włosy, więc zacząłem ją rozdzielać, a teraz już cała jest siwa.

Choćby teledysk do „The Islander” pokazuje, że ten wizerunek bardzo współgra z twórczością Nightwish.

Zdecydowanie pasuje do kawałków inspirowanych folkiem. Ludzie znają mnie przede wszystkim jako basistę i wokalistę wspierającego, ale też gram bardzo dużo na gitarze akustycznej. To na niej gram przez większość czasu, gdy jestem w domu. Dlatego właśnie napisałem „The Islander” czy „The Crow, the Owl and the Dove” narodziły się z mojego zamiłowania do akustyka.

Wspomniałeś o tym, że słuchasz nie tylko ostrej muzyki. Jaki jest najdziwniejszy utwór, jaki można znaleźć na Twojej playliście?

W muzyce pop możemy znaleźć jakieś nieoczekiwane zaskoczenia. Robbie Williams ma kilka bardzo dobrych utworów. Nawet Backstreet Boys, którzy należą do klasyki boysbandów, mają kilka fajnych popowych kawałków, nieporównywalnych ze szmirą typu Westlife. Nie słucham jednak takiej muzyki zbyt wiele. A skoro już mówimy o różnych źródłach wpływów, dużą inspiracją są dla mnie celtycka i irlandzka muzyka folkowa, zespoły takie jak Jethro Tull. Mają też w swojej muzyce bardzo dużo gitary akustycznej.

Domyślam się, że macie podobne gusty muzyczne z Troyem, który dołączył do zespołu przed paroma laty.

Jesteśmy z Troyem w podobnym wieku i obydwaj mamy pociąg do brytyjskiego prog rocka i hard rocka. Troy jest bardziej po stronie prog rocka niż ja, ale i tak mamy wiele wspólnego.

Dzięki temu, że Troy doszedł do Nightwish, nie jesteś już najstarszy w kapeli.

Tak, to świetna sprawa! (śmiech) Mogę oddać jemu rolę mądrego starca.

W 2020r. planujecie wydać jako Nightwish nowy, dziesiąty już album. Czy mógłbyś nam zdradzić cokolwiek na jego temat?

Na razie ten album jest jeszcze na bardzo wczesnym etapie prac. Dopiero latem przyszłego roku powinniśmy zacząć pierwsze próby. Do tego czasu będziemy się wspólnie spotykać, analizować utwory, składać je w całość, ćwiczyć wokal i harmonie. Utwory mają tendencję do dość dynamicznej zmiany, kiedy już wspólnie się zbieramy, więc dopiero w przyszłe lato będę mógł podzielić się konkretami.

Marek Teler

rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

4963498
DzisiajDzisiaj889
WczorajWczoraj3559
Ten tydzieńTen tydzień4448
Ten miesiącTen miesiąc46331
WszystkieWszystkie4963498
54.242.75.224