Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

„Nie tylko dla koneserów” (Abstrakt)

Marzy nam się nasze własne „Live At Pompei” – mówi wokalista poznańskiej formacji Abstrakt Krzysztof Podsiadło. Sądząc z jakości jej drugiej płyty „Post Sapiens 101”  grupa faktycznie ma świetny materiał wyjściowy do takich rozbudowanych, efektownych koncertów, podczas których zamierza ten progresywno/rockowy koncept album prezentować w całości:

               
HMP: Wygląda na to, że od początku istnienia zespołu nie mieliście najmniejszych problemów z komponowaniem, czego efektem były najpierw demówki/mini albumy „Virtual Extended Play” i „Virtual Extended Play II”, później zaś debiutancki album „Limbosis”?

Krzysztof Podsiadło: Jak dotarłeś do tych EP-ek? Wydawało mi się, że nigdzie nie można już tego dostać „Virtual Extended Play 1” i „Virtual Extended Play 2”, nieźle. Cóż nasz pierwszy CD „Limbosis” w dużej mierze składał się z przearanżowanych utworów z wymienionych EP-ek. Dlatego Abstrakt nie musiał tworzyć wszystkiego od nowa. Między pierwszym albumem a najnowszym „Post Sapiens 101” minęły aż cztery lata, a to zdecydowanie więcej niż byśmy chcieli.

To ambitna, nieoczywista muzyka. Na pewno niszowa, bo adresowana do wymagającego słuchacza, ale okazało się, że takich ludzi nie brakuje, stąd tak ciepłe przyjęcie tej płyty, również w mediach?

Tak było na pewno z „Limbosis”. Ktoś śmiał się, że na tej płycie jest więcej riffów niż w dyskografii Metalliki. Nie mogę tego samego powiedzieć o „Post Sapiens”, to jest nadal uważam, że jest to muzyka ambitna i nieoczywista, jednakże w o wiele bardziej przemyślany i spójny sposób. Taki, który mamy nadzieję, pozwoli nam wypłynąć na szersze wody światowej muzyki, „nie tylko dla koneserów”.

Byliście więc usatysfakcjonowani odbiorem „Limbosis”, po czym stanęliście przed wyzwaniem stworzenia kolejnego, co najmniej równie dobrego, albumu?

O nie, nie lepszego. O wiele lepszego. Jesteśmy z niego bardzo dumni.

„Post Sapiens 101” to kolejny koncept album w waszym dorobku – macie takie założenie, że kolejne płyty Abstrakt będą takimi zwartymi opowieściami, czy też dopiero w trakcie prac nad tym materiałem okazało się, że wszystko to zazębia się w kolejny koncept?

W przypadku „Limbosis” koncept pojawił się po drodze. Przy „Post Sapiens” od pierwszych wzmianek o nowym materiale wiedzieliśmy jaka będzie mnie więcej jego tematyka i brzmienie. Uważam, że koncept albumy to naprawdę dobra rzecz. Jest to po prostu dodatkowa wartość, którą ktoś zainteresowany samą muzyką może wzbogacić swoje doznania słuchania o klimat i historię.

U wielu zespołów słowa są tylko dodatkiem, wręcz czymś podrzędnym w stosunku do muzyki, ale u was takie podejście nie miałoby racji bytu?

Zdecydowanie nie. Jest cały wszechświat obszarów artystycznej eksploracji tekstowej. Bez sensu byłoby to po prostu olać.

„Kilka chwil przed zagładą ludzkości, w próżnię kosmosu, zostaje wystrzelony statek z cyfrową, świadomą kopią nieistniejącej już fizycznie ludzkości, Ziemi oraz znanego im wszechświata. Życie 2.0 toczy się dalej..” piszecie w książeczce płyty. To bardzo mroczna, katastroficzna wizja,  zainspirowana po równi nie tylko wizjami mistrzów science fiction, ale też różnymi, aktualnymi wydarzeniami?

Jeżeli chodzi o fabułę płyty nie sugerowałem się żadnymi konkretnymi wydarzeniami czy podłym stanem faktycznym naszej planety. To był po prostu sposób w jaki to wszystko chciałem pokazać – przemawiający do wyobraźni, mroczny.

Wydaje się, że taka sytuacja jest czymś niewyobrażalnym, ale przez wieki rodzaj ludzki potrafił już tak zaskakiwać in minus, że każdy scenariusz jest możliwy, tym bardziej, że jesteśmy coraz bardziej niefrasobliwi, choćby w stosunku do naszej planety czy ekologii?

Dokładnie tak. Jest taki wiersz Miłosza „Piosenka o końcu świata”. Myślę, że doskonale opisuje to co się dzieje.
Może więc być tak, że górnolotne hasła w rodzaju „człowiek – to brzmi dumnie” staną się tylko wspomnieniem zamierzchłych czasów sprzed ery dominacji sztucznej inteligencji – życia bez pierwiastka ludzkiego, tego określonego przez was jako życie 2.0?

Zupełnie nie. Przynajmniej nie w kontekście naszej płyty. Wirtualne życie na tym statku to nadal życie ludzkie. Jego mieszkańcy są normalnymi przedstawicielami naszego gatunku tyle, że w formie cyfrowej. Co więcej, nikt poza opiekunem tego statku nie wie, że istnieje tylko w formie wirtualnej. Wszystko we wszechświecie jest jakąś informacją, różni się jedynie forma zapisu.

Muzycznie też jest ciekawie, bo trudno was od razu jednoznacznie zaszufladkować; tym bardziej, że czerpiecie z rocka progresywnego, post-rocka czy metalu?

Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ktoś nas gdzieś ciągle próbuje wrzucić, ale nie tworzymy po to żeby być świadomie w którejś z tych kategorii. Wiadomo, że każdy z nas ma swoje inspiracje i one chcąc nie chcąc, przechodzą do tego co powstaje, ale na to już nic nie poradzimy (śmiech). Tworzymy to, co czujemy.
To chyba swoisty paradoks, że obecne czasy dominacji lansowanej powszechnie muzycznej papki bez żadnej wartości są też jednocześnie tak sprzyjające dla ambitnej twórczości, bo nie ma już barier czy zakazów, każdy może grać co chce, gdy jeszcze 20 lat temu istniały w obrębie jakiegoś gatunku różne bariery czy schematy?

Myślę, że to akurat się nie zmieniło. W senie jak powstaje jakiś gatunek? Jest jakaś kapela, która wyłamuje się ze schematów na tyle, że żaden obecnie funkcjonujący nie jest w stanie go objąć. Wydaje mi się jedynie, że teraz dostępność środków do tworzenia muzyki jest taka wielka, że właściwie każdy może grać i tworzyć, co przekłada się na nieskończoność materiału dostępną dla słuchaczy, a to z kolei na to, że wygrywają ci którzy mają z sobą środki do reklamowania swojego dzieła. Jako, że nie są to małe pieniądze wiadomo, że potencjalni sponsorzy inwestują w to, co ma ma większy potencjał zwrotu włożonych środków – we wspomnianą przez ciebie, łatwo przyswajalną papkę.

Większość tych utworów to długie, rozbudowane kompozycje. Ciekawi mnie jak powstają, bo to jednak spora sztuka przykuć uwagę słuchacza na 7-12 minut, szczególnie obecnie?

Cóż druga płyta i tak ma krótsze kawałki niż pierwsza. Z tego co pamiętam tylko jeden kawałek jest dłuższy niż dziesięć minut. Opowiadamy historie, budujemy klimat i tworzymy kawałek dopóki nie poczujemy, że temat nie został wyczerpany. Utwory te powstają albo od jakiegoś ciekawego riffu czy melodii, bądź przez tekst. W takim sensie, że przychodzę na próbę, mam jakąś gotową historię i mówię, że jest o tym i o tym, że widziałbym taką, a nie inną dynamikę utworu itd. Staramy się jednak (co widać w naszym drugim wydawnictwie) żeby utwory nie były aż tak długie, jak na pierwszej płycie.

Na koncertach pewnie możecie pofolgować sobie w nich jeszcze bardziej?

Można, ale nie robimy tego. Zazwyczaj gramy z innymi kapelami i mamy ograniczenia czasowe. Dobrze jest więc pokazać więcej różnorodnego materiału. Na koncertach dajemy za to bardzo dużo energii i emocji.
Są też jednak krótsze utwory: singlowy „Post Sapiens” czy kolejny opatrzony teledyskiem „Homo Virtualis”; dłuższy, bo trwający ponad siedem minut, ale też urokliwy, mający w sobie coś zarówno z progresywnego rocka lat 70., jak i klimatów Riverside?

Tak, te kawałki miały być jak najbardziej treściwe ponieważ wiedzieliśmy, że będziemy się nimi promować, a jak sam powiedziałeś ludzie nie są zbyt cierpliwi.

Brakowało wam czegoś nieoczywistego w „Olympus Mons”, stąd pomysł wykorzystania skrzypiec w aranżacji tego utworu? Czyli elektronika czy sample nie zawsze dają pożądany efekt, nic nie przebije brzmienia oryginalnego, akustycznego instrumentu?

Pierwszą płytę również staraliśmy się dozbroić innymi instrumentami takimi jak kalimba czy didgeridoo. Pomysł na skrzypce w tym kawałku pojawił się dość późno, ale był to strzał w dziesiątkę i ciężko mi sobie wyobrazić osiągnięcie takiego brzmienia w inny sposób niż klasyczny. Słychać w tych pociągnięciach emocje, które świetna oddają klimat kawałka, pomimo tego, że to wspinaczka w kosmosie.

Taka płyta jak „Post Sapiens 101” kusi, żeby grać ją na żywo w całości – pokusiliście się już o coś takiego?

Pracujemy właśnie nad takim projektem, połączonym z wystawą zdjęć i dodatkowymi narracjami pomiędzy utworami. Marzy nam się nasze własne „Live At Pompei”.

Obserwujecie, że z każdym kolejnym wydawnictwem udaje wam się wznieść nieco wyżej, zdobyć jakieś kolejne przyczółki, pozwalające domniemywać, że z czasem będzie jeszcze lepiej?

Pomimo świetnego przyjęcia pierwszej płyty mieliśmy sporo związanych z nią kompleksów i choć trochę świata o niej usłyszało, to jeszcze nie było to, co pchnęłoby nas tam, gdzie chcielibyśmy być. Druga płyta natomiast to coś czego w żaden sposób nie możemy się wstydzić. Świadomie stworzony materiał, o którym słyszymy coraz więcej dobrych opinii od coraz większej grupy ludzi.

Słowo kariera w obecnie funkcjonującym modelu muzycznego biznesu jest w zasadzie przyporządkowane wyłącznie do tych najbardziej komercyjnych wykonawców. Domyślam się jednak, że macie jakieś cele czy założenia, do realizacji których sukcesywnie dążycie?

Nie wszyscy członkowie zespołu maja w świecie muzyki takie same cele, jednak większość z nas chce iść do przodu. Wiemy, że to nie będzie łatwe, ale jestem pewien, że w końcu się uda. Może nie będzie to dziś, ani za rok ale za pięć lat ? Może dziesięć? Jestem pewien, że nam się uda. Mamy już dobry materiał, musimy tylko dotrzeć do ludzi.

Wojciech Chamryk

rightslider_005.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5063272
DzisiajDzisiaj229
WczorajWczoraj1125
Ten tydzieńTen tydzień229
Ten miesiącTen miesiąc66923
WszystkieWszystkie5063272
18.226.187.24