Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

„Cyberpunk w metalowym wydaniu” (Torture Of Hypocrisy)

           

Najnowszy album „Humanufacture” Torture Of Hypocrisy to mroczny, industrialny metal najwyższych lotów, a do tego kolejny koncept w dorobku tej formacji. Jak podkreślają muzycy ta płyta ma zmienić stereotypowe podejście, że łączenie pewnych gatunków jest niemożliwe oraz pokazać, że industrialny metal może opierać się na zupełnie innych założeniach, chociaż jego głównym elementem są wciąż potężnie brzmiące gitary.

 

                                 

HMP: Jesienią 2016 roku wydaliście trzeci album „RBMK-1000”, koncept dotyczący katastrofy w Czernobylu. Jak ta płyta została przyjęta i co porabialiście po jej premierze? Jak szybko pojawił się pomysł na kolejny materiał?

Torture Of Hypocrisy: Cześć. Album „RBMK-1000” był dla nas przełomowy – na krążku pojawił się nasz aktualny frontman i wokalista Rafał Kocyba – dzięki jego głosowi nasza muzyka stała się jeszcze cięższa i bardziej klimatyczna. Do tego współpracowaliśmy z dwoma sound designerami z zagranicy – jednym z nich był Vladimir Frey – twórca ścieżki dźwiękowej do gry „S.T.A.L.K.E.R. – Cień Czarnobyla”, a drugim włoski kompozytor Uzbazur.. Przez trzy lata, począwszy od koncertu premierowego, promowaliśmy album koncertami w Polsce, Czechach i na Litwie. Materiał otrzymał bardzo dobre noty w magazynach takich jak „Teraz Rock”, „Powerplay” (UK) czy „Rock Hard” (Czechy) i prasie internetowej. Zainteresowanie przełożyło się na serię wywiadów. Po tym albumie usłyszeliśmy wiele pozytywnych komentarzy, jak na przykład „wszędzie można rozpoznać nasze brzmienie” – i właśnie o to nam chodziło. W dzisiejszych czasach są tysiące zespołów, w szczególności grających szeroko pojęty „modern metal”, które po prostu brzmią identycznie. Dlatego to co wypracowaliśmy sobie najpierw w 2013 roku na singlu „Mass Murder Mechanism”, a następnie w pełni pokazaliśmy na „RBMK-1000” jest dla nas tak ważne. Co do konceptu na nową płytę – to bardzo dawny koncept, który wiele lat leżał na dysku mojego komputera. Jako główny kompozytor w ToH przez ostatnie prawie 15 lat napisałem masę materiału – proces twórczy jest ciągły, koncepty pojawiają się w różnych momentach – zapisuję to wszystko i nagrywam. Jest to praca wielopoziomowa, muzyki i pomysłów na muzykę mam zawsze pod dostatkiem, a sama forma albumu jest kwestią zebrania elementów pasujących do siebie i nadania im odpowiedniej struktury jako całości. Dlatego pomysł na płytę „Humanufacture”i jej cyberpunkową stylistykę zaczął się jakieś 11 lat temu, gdy powstały pierwsze wersje robocze utworu „Body Parts Reproduction Facility”, który jest unikatową, ponad 9-minutową pozycją na nowym albumie. Jednak nowy album przybrał swój tytuł dopiero w ostatniej fazie miksów. Wcześniej mieliśmy wiele nazw roboczych, jednak na samym końcu doszliśmy do wniosku, że najlepszą nazwą, która jednym wyrazem określi przesłanie całego krążka będzie połączenie słów „human” i „manufacture”.

Wiedzieliście od razu, że to będzie kolejny koncept, czy też ta myśl pojawiła się z czasem?

Nasze podejście do każdego kawałka muzyki, który wydajemy jest zawsze i wyłącznie koncepcyjne. Jesteśmy zespołem, który wydaje muzykę koncepcyjną – każdy z naszych albumów jest oparty na konkretnej formie i selektywnie dobranej stylistyce, wątkach lirycznych, konceptach klipów czy nawet użyciu dodatkowych instrumentów takich jak fortepian, gitara akustyczna, instrumentów etnicznych, a także ambientów – to wszystko zawsze jest podyktowane przez kompozycję i koncept danego utworu. Naszym celem jest, aby słuchacz otrzymywał nowe bodźce i na każdym albumie dostawał unikatową jakość. Nie wydajemy muzyki, której sami nie chcielibyśmy słuchać. Każdy kto kupuję nasz album, zawsze otrzymuje 100% pierwszorzędnych i świeżych utworów, każdy krążek opiera się na innym koncepcie. To jest nasz znak firmowy.

Taki zwarty, całościowy materiał tworzy się trudniej, bo wszystkie utwory muszą współgrać ze sobą idealnie?

To jest o wiele większy nakład pracy, niż w przypadku produkcji standardowych albumów, które składają się z niezwiązanych ze sobą tematycznie singli. Długotrwałe łączenie elementów, porównywanie rozwiązań – co działa lepiej, a co gorzej dla danego projektu, itd. Muzyka koncepcyjna musi być spójna w każdej płaszczyźnie – brzmieniowej, lirycznej, aranżacyjnej, wokalnej, a także graficznej i wizualnej, biorąc pod uwagę produkcję klipów i projekty artworków.

Pewnie nie pomylę się zbytnio obstawiając, że wasze kolejne wydawnictwa cieszą się większym zainteresowaniem słuchaczy zza granicy, bo w Polsce nie ma zbyt wielu fanów metalu w takim wydaniu?

Z jednej strony można podjąć się stwierdzenia, że my gramy muzykę, która bardziej trafia do zachodniego odbiorcy, a z drugiej, biorąc pod uwagę statystyki, kraje i grupy wiekowe, które trafiają na naszą stronę internetową, Spotify czy YouTube, to tendencje w Polsce są podobne. W skrócie, muzyka trafia do tych, którzy interesują się takim stylem – osób, które słuchają takich zespołów jak Meshuggah, Lamb Of God, Periphery, Animals As Leaders czy Fear Factory. To w dużej mierze wynika z algorytmów polecających podobną muzykę. Po wydaniu albumu „RBMK-1000” wyraźnie skoczyły statystyki w Rosji i na Ukrainie – z oczywistych względów.

Mimo tego od lat konsekwentnie gracie swoje, łącząc metal z ciężkimi brzmieniami industrialnymi i ambientem – znaleźliście swój styl i jest wam w tej niszy dobrze, nawet jeśli nie przekłada się to wszystko na jakąś większą popularność?

My robimy od wielu lat swoje, dlatego, że jest to nieodłączna część naszego życia – muzyka ukształtowała nas i jest tym co po prostu uwielbiamy robić bez względu na pieniądze. Wiesz, kiedyś jak ktoś słuchał metalu, to całkowicie utożsamiał się z tą muzyką, a przynależność do tej społeczności była niemal czymś „elitarnym”. Wspominał o tym kiedyś Peter z Vadera w jednym ze swoich wywiadów. I tak rzeczywiście było. Obecnie metal w dużej skali przestał być „tylko dla wybranych” i w związku z procesami zachodzącymi w całym przemyśle muzycznym po prostu spowszedniał, a co za tym idzie w olbrzymiej mierze „popularność” jest uzależniona nie od tego czy zespół gra dobrą muzykę, a od tego ile pieniędzy może wpompować w promocję, produkcję klipów i koncerty. Rezultat jest taki, że zespół grający dwa covery i mający kontrakt z dużą wytwórnią staje się automatycznie rozpoznawalny, a zespoły niezależnie grające ambitną muzykę osiągają po prostu pewien pułap, którego nie da się przeskoczyć bez dziesiątków tysięcy w kieszeni lub wspomnianego kontraktu z kimś znaczącym na rynku.

Nie było tak, że pandemia, paradoksalnie, dała wam więcej czasu na ukończenie tej płyty?

Dokładnie tak było, materiał na nowy album był zamknięty od końca 2018 roku, ale ze względu na pandemię nie było najmniejszego sensu spieszyć się z nagrywaniem i wydaniem płyty, której potem nie moglibyśmy promować koncertami. Dzięki temu, że mieliśmy sporo czasu, mogliśmy dopracować wiele elementów. Poświęciliśmy też masę godzin na pracy z naszym realizatorem podczas miksowania albumu, aby uzyskać dokładnie taki efekt brzmieniowy jak zakładaliśmy.

Ponownie pracowaliście w dwóch studiach, Black Team Media i Demontażowni – sprawdzonych rozwiązań nie warto zmieniać, przynajmniej nie na tym etapie, kiedy nie ma jeszcze mowy o stagnacji czy powielaniu brzmieniowych schematów?

Wróciliśmy do tych miejsc, bo lubimy pracować z Damianem i Michałem. Czujemy się tam komfortowo. Realizatorzy mają olbrzymie doświadczenie, z którego my też korzystamy. Efekt końcowy mówi sam za siebie. A nasza ostatnia i najnowsza płyta nie brzmią tak samo. To jest kolejny aspekt „koncepcyjności” w naszej muzyce. Brzmienie musi być dopasowane do całości materiału, grafik, klipu – tak aby zachować maksymalną spójność dla każdego projektu.

Wyprodukowaliście „Humanufacture” samodzielnie – macie już na tyle czytelną wizję tego co chcecie osiągnąć i jak brzmieć, że producent z zewnątrz nie jest potrzebny?

Z chęcią podejmiemy współpracę z wytwórnią lub producentem, jednak chcielibyśmy usłyszeć w końcu jakąś sensowną propozycję, która nam nie zaszkodzi, a póki co usłyszeliśmy bardzo zabawne oferty na temat konieczności zrzekania się lub czasowego przekazania praw autorskich takiemu podmiotowi. Prawa autorskie to ja mogę przekazać – ale mojemu synowi w testamencie. To wszystko w tej kwestii. Sam rozumiesz. Z perspektywy dzisiejszego rynku muzycznego wytwórnia jest potrzebna zespołowi głównie do nakręcenia dużej machiny promocyjnej i koncertowej, na co duże firmy mają pieniądze, a niezależne zespoły niestety tylko ograniczone budżety. Nie chcemy podpisywać nic na siłę, co mogłoby nam zaszkodzić. Mamy za sobą przykre doświadczenie współpracy z niekompetentną firmą bookingową i staramy się uważać komu powierzamy swoje sprawy. Jednak muszę wspomnieć, że pierwszy raz od początku naszej działalności otrzymaliśmy wsparcie finansowe. Cześć produkcji płyty „Humanufacture” pokrył Urząd Miasta Braniewo dzięki decyzji burmistrza miasta. Tym bardziej budzi to nasze zadowolenie, że są organy i osoby, które chcą wspierać niezależną muzykę.

Właśnie, zaciekawiła mnie informacja, że ten album mógł powstać dzięki finansowemu wsparciu burmistrza Braniewa – sam fakt, że ktoś wspiera ambitną, metalową muzykę w czasach usilnego promowania dźwięków muzykopodobnych już jest ewenementem, który warto dostrzec i docenić. Zastanawia mnie też skąd akurat to Braniewo, bo jednak Mikołajki są od niego dość oddalone, mimo tego, że oba miasta leżą w tym samym województwie?

Braniewo jest rodzinnym miastem naszego wokalisty Rafała i z tego względu jeszcze bardziej doceniamy pomoc od pana burmistrza, ponieważ zespół został założony w Mikołajkach i przez prawie 15 lat działalności wszystko opłacaliśmy z własnej kieszeni. Mimo wszystko, ToH i tak swoją działalnością będzie promować zarówno Braniewo, Włocławek jak i Mikołajki, bo zespół jest ostatnim „żywym reliktem” społeczności metalowej, która kiedyś funkcjonowała w tym mieście.

Siedmiostrunowe gitary dają wam naprawdę spore możliwości – zwykłe „szóstki” to już dla Torture Of Hypocrisy przeszłość, do której nie ma powrotu?

W dzisiejszym świecie siódemki są już tak naprawdę standardem jeśli chodzi o granie czegokolwiek bardziej progresywnego, ale w 2007/8/9 roku to było coś stosunkowo nowego. Sam dostęp do takich instrumentów był o wiele mniejszy niż w dzisiejszych czasach. Gdy w tamtym okresie powstały takie nasze utwory jak „Wake up in the Grave” czy „Last Logical Process” usłyszeliśmy komentarze, że trudno jest zdefiniować tę muzykę, bo po trochu był to techniczny thrash/death metal czy też progresywny metal – w każdym razie było to coś nowego. Także tym bardziej z perspektywy muzyki, którą wydajemy obecnie i stylu w jakim ona wyewoluowała, nie będzie powrotu do gitar 6-strunowych – w rozumieniu klasycznych strojeń takich jak np. E, D czy C, które standardowa gitara sześciostrunowa o menzurze 25,5” jest w stanie sonicznie udźwignąć bez konieczności zakładania niedorzecznie grubych strun. Z kolei nie używamy też
6-strunowych barytonów – po prostu baryton 7-strunowy jest narzędziem bardziej wpasowującym się w nasze potrzeby większej rozpiętości tonalnej i utworów, które zawierają zarówno bardzo niskie, mechaniczne riffy, jak i solówki, które sięgają do najwyższych dźwięków.

Gry wideo często są dla metalowych zespołów źródłem inspiracji, jednak w waszym przypadku chodzi o sięgnięcie po ambientowe, elektroniczne tła – takie dodatki tylko dodają poszczególnym utworom mroku, wzbogacając przy tym dalsze plany aranżacyjne?

Takie było założenie i pomysł, aby nie zmieniać metalu w disco, a jedynie dołożyć to co cenne – niesamowite dźwięki i klimatyczne ambienty, które potęgują ciężar utworów i imersję słuchacza zagłębiającego się w naszą muzykę. Stwarza to wiele możliwości aranżacyjnych i kompozycyjnych, i tym samym daje większy fun podczas pisania muzyki.

Na tę chwilę trudno określić co gracie. Na pewno jest to metal, ale jaki? Groove, industrialny, a może po prostu progresywny? Takie łatki/szufladki mają dla was jakiekolwiek znaczenie, czy po prostu staracie się tworzyć to, co was w danym momencie kręci, bez dorabiania do tego zbędnych ideologii czy terminów?

Wiesz co, nie chciałbym posługiwać się banałem pod tytułem „naszej muzyki nie da się zaszufladkować”, bo robi to co druga kapela na świecie. To co powiedziałeś ma oczywiście sens, bo muzyka, którą tworzymy i wydajemy, po prostu nas cholernie rajcuje, a na koncertach daje nam totalnego kopa z adrenaliny. Każdy zespół musi oczywiście nadać jakieś ramy gatunkowe, aby opisać mniej więcej jaką muzykę wykonuje, chociażby do celów publikacji materiałów prasowych, ale to słuchaczom pozostawiamy indywidualną ocenę na temat tego co gramy – ktoś odnajdzie death metal, a ktoś inny metal progresywny lub industrial groove – i tak naprawdę wszyscy mają rację, bo ToH jest kombinacją naprawdę wielu elementów.

Potwierdza to, jak dotąd najdłuższa w waszym dorobku, kompozycja „Body Parts Reproduction Facility”. Kiedy jej słucham dochodzę do wniosku, że na dobrą sprawę za sprawą takich utworów możecie też dotrzeć do niemetalowej publiczności, fanów mrocznej elektroniki czy industrialu – zdarza się coś takiego, macie sygnały od słuchaczy spoza metalowej stylistyki?

Być może będzie to zaskoczenie dla ciebie, jak i czytelników, ale opierając się na statystykach z serwisów streamingowych i wykorzystaniu naszej muzyki przez Rosjan na YouYube, to sumarycznie naszym najczęściej odtwarzanym utworem w sieci jest „Chernobylite” czyli dark-ambientowe outro z albumu „RBMK-1000”. Także to potwierdza, że w ToH ciekawe kompozycje mogą znaleźć nie tylko koneserzy metalu. Na nowej płycie mamy dwa utwory bardzo mocno inspirowane twórczością Alexandra Brandona, kompozytora ścieżek dźwiękowych do takich serii gier jak Unreal czy Deus Ex, i są to kawałki „A Miracle of Life” oraz „Deep State”. Zapraszam na Spotify1 października.

Techno jako takie nie ma zbyt dobrej opinii wśród fanów rocka czy metalu, kojarzy się bowiem z czymś niższych lotów, ale to kolejne uproszczenie, czego potwierdzenie też znajdujemy na waszej najnowszej płycie?

W świadomości ludzi utarło się, że słowo „industrial” w metalu jest automatycznie kojarzone z technopodobnym stylem, który prezentuje tysiące zespołów. Nasz nowy album ma na celu przełamanie tego stereotypu oraz pokazanie, że industrial metal może opierać się na zupełnie innych założeniach – atmosferze utworu, kompozycji, surowości riffów, zastosowaniu ambientów czy autorskich dźwięków na przykład odgłosów pracujących maszyn. Ja osobiście zrozumiałem to wiele lat temu słuchając albumu „Resurrection” Venom oraz utworów „Domus Mundi” i „Swarm” z albumu „Cast in Stone”. I chociaż Venom nie gra industral metalu, to samo brzmienie i atmosfera wspomnianych kompozycji nosiły olbrzymie znamiona industrialowego charakteru. To było dla mnie wielką inspiracją. Album „Humanufacture” jest daleki od stylistyki techno – oferuje słuchaczom unikatowy, industrialny klimat, ale jego głównym elementem są oczywiście gitary – ciężkie, ultra precyzyjne riffy i groove, który utrzymuje sekcja rytmiczna.

Mroczna, surowa, odhumanizowana muzyka, bo i teksty nie za wesołe – naprawdę stajemy się takimi zaprogramowanymi automatami, które coraz łatwiej oswoić, kupić i ogłupić?

Tego nawet już nie trzeba udowadniać. Otacza nas nieustanny cykl pracy, konsumpcji i wydalania, gonitwy za generowaniem sprzedaży, łapaniem promocji, okazji, awansów „po trupach”. Znacząca większość ludzi nie wychodzi poza strefę swojego komfortu, nie reaguje na frustrujące sprawy społeczne czy polityczne, ukradkiem zmieniające naszą rzeczywistość i daje się wplątywać w fake-newsy płynące z TV lub katatoniczne debaty noszące znamiona choroby dwubiegunowej. Powstały nawet badania zachodnich naukowców, które potwierdzają, że do około 2040 roku absolutnie wszystkie informacje docierające do nas z mass mediów będą fake’owe.

Człowiek jako „bateria” zasilająca PKB – faktycznie coś w tym jest, ale jednocześnie sami jesteśmy sobie winni, bo ta bezrefleksyjna pogoń za kolejnymi dobrami wcale nie musi mieć miejsca; fake newsy czy idiotyczne programy telewizyjne również nie muszą kształtować naszej rzeczywistości, wystarczy przecież odrobina dystansu i zdrowego rozsądku?

Jasne, ale nie wszyscy są tego świadomi i nie wszyscy ten zdrowy rozsądek mają. Fake’owe media tworzą atmosferę nienawiści i napuszczania na siebie różnych grup społecznych. Niech każdy z nas sobie przypomni, jak nasza rzeczywistość i swoboda działania wyglądała na przykład 15 lat temu i porówna to z tym, co jest aktualnie. Dziś prym wiedzie cała fala radykalizujących się trendów, poglądów i zmian politycznych, ograniczających wolność obywatela, a do tego dochodzi „obraza uczuć religijnych” i „poprawność polityczna” oraz konsumpcjonizm „totalny”.

Istota ludzka w swej masie jest już więc tak przeprogramowana, że nie stać jej nie tylko na myślenie, ale i na jakąkolwiek refleksję, a myślące inaczej jednostki są w zdecydowanej mniejszości i nie mają żadnego wpływu na obecną sytuację?

Słuchaj, wyjście poza system jest ekstremalnie trudne – jak ktoś, kto ma rodzinę z dziećmi na utrzymaniu i kredyty ma wystąpić poza to co go otacza? W PRL-u ludzie sprzeciwiali się władzy, bo i tak nie mieli co jeść, a teraz wszystkiego jest pod dostatkiem. Albo jak ktoś taki ma wpłynąć na lobbing polityczny i forsowanie ustaw szkodliwych dla obywateli lub zatrzymać rozbijanie społeczeństwa? My swoją muzyką możemy pokazywać te problemy, ale to, jak to odbierze słuchacz i co z tym zrobi, to jest jego intymna sprawa.

Nie wygląda to wszystko zbyt dobrze... Jest wyjście z tej sytuacji? Czy nawet najlepsza płyta niszowego w końcu zespołu jest w stanie coś zmienić, czy to tak zwany głos wołającego na puszczy?

Wiesz co, my mimo wszystko nie mamy na celu mówienia co kto ma robić, bo za dużo jest wokół nas takich „dyktatorów” i chyba się z tym zgodzisz. Nie jesteśmy też zespołem punkowym, który niesie ze sobą jakieś rewolucyjne treści. Nasza muzyka ma raczej skłaniać do indywidualnej refleksji – poruszać świadomość i być wyzwaniem intelektualnym dla słuchaczy. A co to przymiotnika „niszowy” to jest to pojęcie totalnie względne w dzisiejszych czasach – Behemoth na początku działalności był bardziej niszowy niż my, a teraz jest najbardziej znanym polskim zespołem na świecie. Obecnie każda nisza może stać się czymś modnym i „na topie”.

Może coś do kogoś dotrze, jeśli „Humanufacture” trafi do szerszego grona słuchaczy? Stąd wasza współpraca z agencją Cantara i Total Metal Distribution, powiązaną z wytwórnią Metal Scrap Records, żeby nazwa Torture Of Hypocrisy zaistniała szerzej, a kompakty trafiły do wszystkich zainteresowanych?

Z albumu na album stawiamy sobie coraz wyższą poprzeczkę w kwestii promocji i dążymy zawsze do rozwoju. Oprócz wspomnianych przez ciebie podmiotów, nawiązaliśmy również współpracę w zakresie dystrybucji CD na Polskę z wytwórnią Music and More, a także zagranicznymi promotorami, dzięki którym już dotarliśmy z nowym klipem i informacją o „Humanufacture” do odbiorców w obu Amerykach, Europie i Azji. Dzięki współpracy z Total Metal Distribution nasz nowy album jest dostępny w dziesiątkach sklepów na całym świecie. Funkcjonuje nasza profesjonalna strona internetowa oraz sklep online, do którego zapraszam wszystkich – za każdym razem gdy ktoś kupuje płytę, koszulkę czy bluzę, wspiera bezpośrednio nasz zespół, wspiera niezależną muzykę, które powstała z totalnej pasji. I to nie jest frazes, który tak bardzo lubią przytaczać gwiazdy pop – poczytajcie naszą biografię, prześledźcie dyskografię, klipy, a znajdziecie potwierdzenie moich słów.

Dalszą promocję tego albumu, bo póki co zrealizowaliście efektowny teledysk do utworu „Tech-addict”, uzależniacie pewnie od rozwoju sytuacji związanej z pandemią, bo u progu jesieni trudno przewidzieć jak się to wszystko rozwinie, przede wszystkim czy będą możliwe koncerty?

Jasne! Utwór „Tech-Addict” z nowej płyty już miał okazję zabrzmieć na żywo na piątej edycji festiwalu Sun Dies w sierpniu. Kolejne terminy będą się na pewno pojawiać niedługo. Zapraszam do śledzenia nas na Facebooku. Zróbcie ten pierwszy krok w naszym kierunku!

Wojciech Chamryk

Najnowszy album „Humanufacture” Torture Of Hypocrisy to mroczny, industrialny metal najwyższych lotów, a do tego kolejny koncept w dorobku tej formacji. Jak podkreślają muzycy ta płyta ma zmienić stereotypowe podejście, że łączenie pewnych gatunków jest niemożliwe oraz pokazać, że industrialny metal może opierać się na zupełnie innych założeniach, chociaż  jego głównym elementem są wciąż potężnie brzmiące gitary.

 

HMP: Jesienią 2016 roku wydaliście trzeci album „RBMK-1000”, koncept dotyczący katastrofy w Czernobylu. Jak ta płyta została przyjęta i co porabialiście po jej premierze? Jak szybko pojawił się pomysł na kolejny materiał?

Torture Of Hypocrisy: Cześć. Album „RBMK-1000” był dla nas przełomowy – na krążku pojawił się nasz aktualny frontman i wokalista Rafał Kocyba – dzięki jego głosowi nasza muzyka stała się jeszcze cięższa i bardziej klimatyczna. Do tego współpracowaliśmy z dwoma sound designerami z zagranicy – jednym z nich był Vladimir Frey – twórca ścieżki dźwiękowej do gry „S.T.A.L.K.E.R. – Cień Czarnobyla”, a drugim włoski kompozytor Uzbazur.. Przez trzy lata, począwszy od koncertu premierowego, promowaliśmy album koncertami w Polsce, Czechach i na Litwie. Materiał otrzymał bardzo dobre noty w magazynach takich jak „Teraz Rock”, „Powerplay” (UK) czy „Rock Hard” (Czechy) i prasie internetowej. Zainteresowanie przełożyło się na serię wywiadów. Po tym albumie usłyszeliśmy wiele pozytywnych komentarzy, jak na przykład „wszędzie można rozpoznać nasze brzmienie” – i właśnie o to nam chodziło. W dzisiejszych czasach są tysiące zespołów, w szczególności grających szeroko pojęty „modern metal”, które po prostu brzmią identycznie. Dlatego to co wypracowaliśmy sobie najpierw w 2013 roku na singlu „Mass Murder Mechanism”, a następnie w pełni pokazaliśmy na „RBMK-1000” jest dla nas tak ważne. Co do konceptu na nową płytę – to bardzo dawny koncept, który wiele lat leżał na dysku mojego komputera. Jako główny kompozytor w ToH przez ostatnie prawie 15 lat napisałem masę materiału – proces twórczy jest ciągły, koncepty pojawiają się w różnych momentach – zapisuję to wszystko i nagrywam. Jest to praca wielopoziomowa, muzyki i pomysłów na muzykę mam zawsze pod dostatkiem, a sama forma albumu jest kwestią zebrania elementów pasujących do siebie i nadania im odpowiedniej struktury jako całości. Dlatego pomysł na płytę „Humanufacture”i jej cyberpunkową stylistykę zaczął się jakieś 11 lat temu, gdy powstały pierwsze wersje robocze utworu „Body Parts Reproduction Facility”, który jest unikatową, ponad 9-minutową pozycją na nowym albumie. Jednak nowy album przybrał swój tytuł dopiero w ostatniej fazie miksów. Wcześniej mieliśmy wiele nazw roboczych, jednak na samym końcu doszliśmy do wniosku, że najlepszą nazwą, która jednym wyrazem określi przesłanie całego krążka będzie połączenie słów „human” i „manufacture”.

Wiedzieliście od razu, że to będzie kolejny koncept, czy też ta myśl pojawiła się z czasem?

Nasze podejście do każdego kawałka muzyki, który wydajemy jest zawsze i wyłącznie koncepcyjne. Jesteśmy zespołem, który wydaje muzykę koncepcyjną – każdy z naszych albumów jest oparty na konkretnej formie i selektywnie dobranej stylistyce, wątkach lirycznych, konceptach klipów czy nawet użyciu dodatkowych instrumentów takich jak fortepian, gitara akustyczna, instrumentów etnicznych, a także ambientów – to wszystko zawsze jest podyktowane przez kompozycję i koncept danego utworu. Naszym celem jest, aby słuchacz otrzymywał nowe bodźce i na każdym albumie dostawał unikatową jakość. Nie wydajemy muzyki, której sami nie chcielibyśmy słuchać. Każdy kto kupuję nasz album, zawsze otrzymuje 100% pierwszorzędnych i świeżych utworów, każdy krążek opiera się na innym koncepcie. To jest nasz znak firmowy.

Taki zwarty, całościowy materiał tworzy się trudniej, bo wszystkie utwory muszą współgrać ze sobą idealnie?

To jest o wiele większy nakład pracy, niż w przypadku produkcji standardowych albumów, które składają się z niezwiązanych ze sobą tematycznie singli. Długotrwałe łączenie elementów, porównywanie rozwiązań – co działa lepiej, a co gorzej dla danego projektu, itd. Muzyka koncepcyjna musi być spójna w każdej płaszczyźnie – brzmieniowej, lirycznej, aranżacyjnej, wokalnej, a także graficznej i wizualnej, biorąc pod uwagę produkcję klipów i projekty artworków.

Pewnie nie pomylę się zbytnio obstawiając, że wasze kolejne wydawnictwa cieszą się większym zainteresowaniem słuchaczy zza granicy, bo w Polsce nie ma zbyt wielu fanów metalu w takim wydaniu?

Z jednej strony można podjąć się stwierdzenia, że my gramy muzykę, która bardziej trafia do zachodniego odbiorcy, a z drugiej, biorąc pod uwagę statystyki, kraje i grupy wiekowe, które trafiają na naszą stronę internetową, Spotify czy YouTube, to tendencje w Polsce są podobne. W skrócie, muzyka trafia do tych, którzy interesują się takim stylem – osób, które słuchają takich zespołów jak Meshuggah, Lamb Of God, Periphery, Animals As Leaders czy Fear Factory. To w dużej mierze wynika z algorytmów polecających podobną muzykę. Po wydaniu albumu „RBMK-1000” wyraźnie skoczyły statystyki w Rosji i na Ukrainie – z oczywistych względów.

Mimo tego od lat konsekwentnie gracie swoje, łącząc metal z ciężkimi brzmieniami industrialnymi i ambientem – znaleźliście swój styl i jest wam w tej niszy dobrze, nawet jeśli nie przekłada się to wszystko na jakąś większą popularność?

My robimy od wielu lat swoje, dlatego, że jest to nieodłączna część naszego życia – muzyka ukształtowała nas i jest tym co po prostu uwielbiamy robić bez względu na pieniądze. Wiesz, kiedyś jak ktoś słuchał metalu, to całkowicie utożsamiał się z tą muzyką, a przynależność do tej społeczności była niemal czymś „elitarnym”. Wspominał o tym kiedyś Peter z Vadera w jednym ze swoich wywiadów. I tak rzeczywiście było. Obecnie metal w dużej skali przestał być „tylko dla wybranych” i w związku z procesami zachodzącymi w całym przemyśle muzycznym po prostu spowszedniał, a co za tym idzie w olbrzymiej mierze „popularność” jest uzależniona nie od tego czy zespół gra dobrą muzykę, a od tego ile pieniędzy może wpompować w promocję, produkcję klipów i koncerty. Rezultat jest taki, że zespół grający dwa covery i mający kontrakt z dużą wytwórnią staje się automatycznie rozpoznawalny, a zespoły niezależnie grające ambitną muzykę osiągają po prostu pewien pułap, którego nie da się przeskoczyć bez dziesiątków tysięcy w kieszeni lub wspomnianego kontraktu z kimś znaczącym na rynku.

Nie było tak, że pandemia, paradoksalnie, dała wam więcej czasu na ukończenie tej płyty?

Dokładnie tak było, materiał na nowy album był zamknięty od końca 2018 roku, ale ze względu na pandemię nie było najmniejszego sensu spieszyć się z nagrywaniem i wydaniem płyty, której potem nie moglibyśmy promować koncertami. Dzięki temu, że mieliśmy sporo czasu, mogliśmy dopracować wiele elementów. Poświęciliśmy też masę godzin na pracy z naszym realizatorem podczas miksowania albumu, aby uzyskać dokładnie taki efekt brzmieniowy jak zakładaliśmy.

Ponownie pracowaliście w dwóch studiach, Black Team Media i Demontażowni – sprawdzonych rozwiązań nie warto zmieniać, przynajmniej nie na tym etapie, kiedy nie ma jeszcze mowy o stagnacji czy powielaniu brzmieniowych schematów?

Wróciliśmy do tych miejsc, bo lubimy pracować z Damianem i Michałem. Czujemy się tam komfortowo. Realizatorzy mają olbrzymie doświadczenie, z którego my też korzystamy. Efekt końcowy mówi sam za siebie. A nasza ostatnia i najnowsza płyta nie brzmią tak samo. To jest kolejny aspekt „koncepcyjności” w naszej muzyce. Brzmienie musi być dopasowane do całości materiału, grafik, klipu – tak aby zachować maksymalną spójność dla każdego projektu.

Wyprodukowaliście „Humanufacture” samodzielnie – macie już na tyle czytelną wizję tego co chcecie osiągnąć i jak brzmieć, że producent z zewnątrz nie jest potrzebny?

Z chęcią podejmiemy współpracę z wytwórnią lub producentem, jednak chcielibyśmy usłyszeć w końcu jakąś sensowną propozycję, która nam nie zaszkodzi, a póki co usłyszeliśmy bardzo zabawne oferty na temat konieczności zrzekania się lub czasowego przekazania praw autorskich takiemu podmiotowi. Prawa autorskie to ja mogę przekazać – ale mojemu synowi w testamencie.  To wszystko w tej kwestii. Sam rozumiesz. Z perspektywy dzisiejszego rynku muzycznego wytwórnia jest potrzebna zespołowi głównie do nakręcenia dużej machiny promocyjnej i koncertowej, na co duże firmy mają pieniądze, a niezależne zespoły niestety tylko ograniczone budżety. Nie chcemy podpisywać nic na siłę, co mogłoby nam zaszkodzić. Mamy za sobą przykre doświadczenie współpracy z niekompetentną firmą bookingową i staramy się uważać komu powierzamy swoje sprawy. Jednak muszę wspomnieć, że pierwszy raz od początku naszej działalności otrzymaliśmy wsparcie finansowe. Cześć produkcji płyty „Humanufacture” pokrył Urząd Miasta Braniewo dzięki decyzji burmistrza miasta. Tym bardziej budzi to nasze zadowolenie, że są organy i osoby, które chcą wspierać niezależną muzykę.

Właśnie, zaciekawiła mnie informacja, że ten album mógł powstać dzięki finansowemu wsparciu burmistrza Braniewa – sam fakt, że ktoś wspiera ambitną, metalową muzykę w czasach usilnego promowania dźwięków muzykopodobnych już jest ewenementem, który warto dostrzec i docenić. Zastanawia mnie też skąd akurat to Braniewo, bo jednak Mikołajki są od niego dość oddalone, mimo tego, że oba miasta leżą w tym samym województwie?

Braniewo jest rodzinnym miastem naszego wokalisty Rafała i z tego względu jeszcze bardziej doceniamy pomoc od pana burmistrza, ponieważ zespół został założony w Mikołajkach i przez prawie 15 lat działalności wszystko opłacaliśmy z własnej kieszeni. Mimo wszystko, ToH i tak swoją działalnością będzie promować zarówno Braniewo, Włocławek jak i Mikołajki, bo zespół jest ostatnim „żywym reliktem” społeczności metalowej, która kiedyś funkcjonowała w tym mieście.

Siedmiostrunowe gitary dają wam naprawdę spore możliwości – zwykłe „szóstki” to już dla Torture Of Hypocrisy przeszłość, do której nie ma powrotu?

W dzisiejszym świecie siódemki są już tak naprawdę standardem jeśli chodzi o granie czegokolwiek bardziej progresywnego, ale w 2007/8/9 roku to było coś stosunkowo nowego. Sam dostęp do takich instrumentów był o wiele mniejszy niż w dzisiejszych czasach. Gdy w tamtym okresie powstały takie nasze utwory jak „Wake up in the Grave” czy „Last Logical Process” usłyszeliśmy komentarze, że trudno jest zdefiniować tę muzykę, bo po trochu był to techniczny thrash/death metal czy też progresywny metal – w każdym razie było to coś nowego. Także tym bardziej z perspektywy muzyki, którą wydajemy obecnie i stylu w jakim ona wyewoluowała, nie będzie powrotu do gitar 6-strunowych – w rozumieniu klasycznych strojeń takich jak np. E, D czy C, które standardowa gitara sześciostrunowa o menzurze 25,5” jest w stanie sonicznie udźwignąć bez konieczności zakładania niedorzecznie grubych strun. Z kolei nie używamy też
6-strunowych barytonów – po prostu baryton 7-strunowy jest narzędziem bardziej wpasowującym się w nasze potrzeby większej rozpiętości tonalnej i utworów, które zawierają zarówno bardzo niskie, mechaniczne riffy, jak i solówki, które sięgają do najwyższych dźwięków.

Gry wideo często są dla metalowych zespołów źródłem inspiracji, jednak w waszym przypadku chodzi o sięgnięcie po ambientowe, elektroniczne tła – takie dodatki tylko dodają poszczególnym utworom mroku, wzbogacając przy tym dalsze plany aranżacyjne?

Takie było założenie i pomysł, aby nie zmieniać metalu w disco, a jedynie dołożyć to co cenne – niesamowite dźwięki i klimatyczne ambienty, które potęgują ciężar utworów i imersję słuchacza zagłębiającego się w naszą muzykę. Stwarza to wiele możliwości aranżacyjnych i kompozycyjnych, i tym samym daje większy fun podczas pisania muzyki.

Na tę chwilę trudno określić co gracie. Na pewno jest to metal, ale jaki? Groove, industrialny, a może po prostu progresywny? Takie łatki/szufladki mają dla was jakiekolwiek znaczenie, czy po prostu staracie się tworzyć to, co was w danym momencie kręci, bez dorabiania do tego zbędnych ideologii czy terminów?

Wiesz co, nie chciałbym posługiwać się banałem pod tytułem „naszej muzyki nie da się zaszufladkować”, bo robi to co druga kapela na świecie. To co powiedziałeś ma oczywiście sens, bo muzyka, którą tworzymy i wydajemy, po prostu nas cholernie rajcuje, a na koncertach daje nam totalnego kopa z adrenaliny. Każdy zespół musi oczywiście nadać jakieś ramy gatunkowe, aby opisać mniej więcej jaką muzykę wykonuje, chociażby do celów publikacji materiałów prasowych, ale to słuchaczom pozostawiamy indywidualną ocenę na temat tego co gramy – ktoś odnajdzie death metal, a ktoś inny metal progresywny lub industrial groove – i tak naprawdę wszyscy mają rację, bo ToH jest kombinacją naprawdę wielu elementów.

Potwierdza to, jak dotąd najdłuższa w waszym dorobku, kompozycja „Body Parts Reproduction Facility”. Kiedy jej słucham dochodzę do wniosku, że na dobrą sprawę za sprawą takich utworów możecie też dotrzeć do niemetalowej publiczności, fanów mrocznej elektroniki czy industrialu – zdarza się coś takiego, macie sygnały od słuchaczy spoza metalowej stylistyki?

Być może będzie to zaskoczenie dla ciebie, jak i czytelników, ale opierając się na statystykach z serwisów streamingowych i wykorzystaniu naszej muzyki przez Rosjan na YouYube, to sumarycznie naszym najczęściej odtwarzanym utworem w sieci jest „Chernobylite” czyli dark-ambientowe outro z albumu „RBMK-1000”. Także to potwierdza, że w ToH ciekawe kompozycje mogą znaleźć nie tylko koneserzy metalu. Na nowej płycie mamy dwa utwory bardzo mocno inspirowane twórczością Alexandra Brandona, kompozytora ścieżek dźwiękowych do takich serii gier jak Unreal czy Deus Ex, i są to kawałki „A Miracle of Life” oraz „Deep State”. Zapraszam na Spotify1 października.

Techno jako takie nie ma zbyt dobrej opinii wśród fanów rocka czy metalu, kojarzy się bowiem z czymś niższych lotów, ale to kolejne uproszczenie, czego potwierdzenie też znajdujemy na waszej najnowszej płycie?

W świadomości ludzi utarło się, że słowo „industrial” w metalu jest automatycznie kojarzone z technopodobnym stylem, który prezentuje tysiące zespołów. Nasz nowy album ma na celu przełamanie tego stereotypu oraz pokazanie, że industrial metal może opierać się na zupełnie innych założeniach – atmosferze utworu, kompozycji, surowości riffów, zastosowaniu ambientów czy autorskich dźwięków na przykład odgłosów pracujących maszyn. Ja osobiście zrozumiałem to wiele lat temu słuchając albumu „Resurrection” Venom oraz utworów „Domus Mundi” i „Swarm” z albumu „Cast in Stone”. I chociaż Venom nie gra industral metalu, to samo brzmienie i atmosfera wspomnianych kompozycji nosiły olbrzymie znamiona industrialowego charakteru. To było dla mnie wielką inspiracją. Album „Humanufacture” jest daleki od stylistyki techno – oferuje słuchaczom unikatowy, industrialny klimat, ale jego głównym elementem są oczywiście gitary – ciężkie, ultra precyzyjne riffy i groove, który utrzymuje sekcja rytmiczna.

Mroczna, surowa, odhumanizowana muzyka, bo i teksty nie za wesołe – naprawdę stajemy się takimi zaprogramowanymi automatami, które coraz łatwiej oswoić, kupić i ogłupić?

Tego nawet już nie trzeba udowadniać. Otacza nas nieustanny cykl pracy, konsumpcji i wydalania, gonitwy za generowaniem sprzedaży, łapaniem promocji, okazji, awansów „po trupach”. Znacząca większość ludzi nie wychodzi poza strefę swojego komfortu, nie reaguje na frustrujące sprawy społeczne czy polityczne, ukradkiem zmieniające naszą rzeczywistość i daje się wplątywać w fake-newsy płynące z TV lub katatoniczne debaty noszące znamiona choroby dwubiegunowej. Powstały nawet badania zachodnich naukowców, które potwierdzają, że do około 2040 roku absolutnie wszystkie informacje docierające do nas z mass mediów będą fake’owe.

Człowiek jako „bateria” zasilająca PKB – faktycznie coś w tym jest, ale jednocześnie sami jesteśmy sobie winni, bo ta bezrefleksyjna pogoń za kolejnymi dobrami wcale nie musi mieć miejsca; fake newsy czy idiotyczne programy telewizyjne również nie muszą kształtować naszej rzeczywistości, wystarczy przecież odrobina dystansu i zdrowego rozsądku?

Jasne, ale nie wszyscy są tego świadomi i nie wszyscy ten zdrowy rozsądek mają. Fake’owe media tworzą atmosferę nienawiści i napuszczania na siebie różnych grup społecznych. Niech każdy z nas sobie przypomni, jak nasza rzeczywistość i swoboda działania wyglądała na przykład 15 lat temu i porówna to z tym, co jest aktualnie. Dziś prym wiedzie cała fala radykalizujących się trendów, poglądów i zmian politycznych, ograniczających wolność obywatela, a do tego dochodzi „obraza uczuć religijnych” i „poprawność polityczna” oraz konsumpcjonizm „totalny”.

Istota ludzka w swej masie jest już więc tak przeprogramowana, że nie stać jej nie tylko na myślenie, ale i na jakąkolwiek refleksję, a myślące inaczej jednostki są w zdecydowanej mniejszości i nie mają żadnego wpływu na obecną sytuację?

Słuchaj, wyjście poza system jest ekstremalnie trudne – jak ktoś, kto ma rodzinę z dziećmi na utrzymaniu i kredyty ma wystąpić poza to co go otacza? W PRL-u ludzie sprzeciwiali się władzy, bo i tak nie mieli co jeść, a teraz wszystkiego jest pod dostatkiem. Albo jak ktoś taki ma wpłynąć na lobbing polityczny i forsowanie ustaw szkodliwych dla obywateli lub zatrzymać rozbijanie społeczeństwa? My swoją muzyką możemy pokazywać te problemy, ale to, jak to odbierze słuchacz i co z tym zrobi, to jest jego intymna sprawa.

Nie wygląda to wszystko zbyt dobrze... Jest wyjście z tej sytuacji? Czy nawet najlepsza płyta niszowego w końcu zespołu jest w stanie coś zmienić, czy to tak zwany głos wołającego na puszczy?

Wiesz co, my mimo wszystko nie mamy na celu mówienia co kto ma robić, bo za dużo jest wokół nas takich „dyktatorów” i chyba się z tym zgodzisz. Nie jesteśmy też zespołem punkowym, który niesie ze sobą jakieś rewolucyjne treści. Nasza muzyka ma raczej skłaniać do indywidualnej refleksji – poruszać świadomość i być wyzwaniem intelektualnym dla słuchaczy. A co to przymiotnika „niszowy” to jest to pojęcie totalnie względne w dzisiejszych czasach – Behemoth na początku działalności był bardziej niszowy niż my, a teraz jest najbardziej znanym polskim zespołem na świecie. Obecnie każda nisza może stać się czymś modnym i „na topie”.

Może coś do kogoś dotrze, jeśli „Humanufacture” trafi do szerszego grona słuchaczy? Stąd wasza współpraca z agencją Cantara i Total Metal Distribution, powiązaną z wytwórnią Metal Scrap Records, żeby nazwa Torture Of Hypocrisy zaistniała szerzej, a kompakty trafiły do wszystkich zainteresowanych?

Z albumu na album stawiamy sobie coraz wyższą poprzeczkę w kwestii promocji i dążymy zawsze do rozwoju. Oprócz wspomnianych przez ciebie podmiotów, nawiązaliśmy również współpracę w zakresie dystrybucji CD na Polskę z wytwórnią Music and More, a także zagranicznymi promotorami, dzięki którym już dotarliśmy z nowym klipem i informacją o „Humanufacture” do odbiorców w obu Amerykach, Europie i Azji. Dzięki współpracy z Total Metal Distribution nasz nowy album jest dostępny w dziesiątkach sklepów na całym świecie. Funkcjonuje nasza profesjonalna strona internetowa oraz sklep online, do którego zapraszam wszystkich – za każdym razem gdy ktoś kupuje płytę, koszulkę czy bluzę, wspiera bezpośrednio nasz zespół, wspiera niezależną muzykę, które powstała z totalnej pasji. I to nie jest frazes, który tak bardzo lubią przytaczać gwiazdy pop – poczytajcie naszą biografię, prześledźcie dyskografię, klipy, a znajdziecie potwierdzenie moich słów.

Dalszą promocję tego albumu, bo póki co zrealizowaliście efektowny teledysk do utworu „Tech-addict”, uzależniacie pewnie od rozwoju sytuacji związanej z pandemią, bo u progu jesieni trudno przewidzieć jak się to wszystko rozwinie, przede wszystkim czy będą możliwe  koncerty?

Jasne! Utwór „Tech-Addict” z nowej płyty już miał okazję zabrzmieć na żywo na piątej edycji festiwalu Sun Dies w sierpniu. Kolejne terminy będą się na pewno pojawiać niedługo. Zapraszam do śledzenia nas na Facebooku. Zróbcie ten pierwszy krok w naszym kierunku!

Wojciech Chamryk

 

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

4962960
DzisiajDzisiaj351
WczorajWczoraj3559
Ten tydzieńTen tydzień3910
Ten miesiącTen miesiąc45793
WszystkieWszystkie4962960
3.229.122.112