Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 92sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

„Gotowi na każdą z opcji” (Nowakowsky)

           

Za widniejącym nieco wyżej pseudonimem kryje się wokalista i gitarzysta Mateusz Nowakowski. Wydał właśnie drugi album „Ona”, wypełnionym melodyjnym rockiem o radiowym potencjale, a niekiedy o wręcz popowym obliczu. Sporo tu różnych odniesień i klimatów, a droga lidera do muzyki też nie była oczywista.

                 
HMP: Pretekstem do naszej rozmowy jest twój drugi album, ale ta droga była bardzo nieoczywista i trwała dość długo. Znudziło ci się w końcu to zwykłe życie, w którym tworzenie było tylko dodatkiem,  przyszła więc pora na poświęcenie muzyce większej ilości czasu i założenie zespołu?

Mateusz Nowakowski: Nie do końca mogę powiedzieć, że znudziło mi się zwykłe życie. Bardziej chodziło o spełnienie swoich marzeń, które gdzieś tam zawsze były, więc jak się już tak poukładało, że były takie możliwości, to zacząłem te marzenia spełniać.

Trudno było skompletować jego skład, szczególnie, że potencjalnym współpracownikom mogłeś zaoferować, przynajmniej na początku, tylko ciężką pracę i i dość mglistą perspektywę sukcesu?

Rzecz jasna, że tak. Chyba większość bardziej ambitnych projektów zmaga się z takimi problemami, no i oczywiście nie ukrywam, że nie obyło się bez rotacji w ciągu pierwszego roku działań… lecz na szczęście już wszystko się ustabilizowało.

Podchodzisz więc do ewentualnej kariery dość pragmatycznie i nie zamkniesz swego salonu, przynajmniej na tym etapie, bo rodzinie trzeba zapewnić środki do życia?

Oczywiście, że podchodzę pragmatycznie, muszę i chcę, bo dzięki temu miejscu jestem w tym miejscu, w którym jestem, więc nawet w razie ewentualnej kariery, ktoś tam będzie ze mną współpracował.

Bliscy kibicują ci, są dla ciebie wsparciem, podchodzą do twej muzycznej pasji ze zrozumieniem?

Oczywiście, zresztą napisałem to również jako dedykację na mojej płycie.

Dlaczego Nowakowsky, a nie po prostu Nowakowski, skoro piszesz po polsku, tak więc można zakładać, że tworzysz przede wszystkim z myślą o rodzimej publiczności?

Przyznam, że ciężko mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Miałem od dzieciństwa taki zarys w głowie i chyba wziął się on z zamiłowania do amerykanizmu, no i tak zostało.

„Dziś jestem tu”, album i singiel, były początkiem. Od ich wydania minęło niewiele czasu, ale pojawiło się sporo zmian. Ta najbardziej istotna jest chyba taka, że w twojej muzyce jest coraz mniej bluesa, chociaż deklarujesz, że jesteś jego wielkim fanem i miał na ciebie duży wpływ?

Zgadza się, te zmiany to efekt zamierzony, celowo chciałem ukrócić te bluesowe zapędy, choć linie melodyczne w dalszym ciągu piszę w bluesowych tonacjach. Niemniej jednak wpływy bluesa na mnie są coraz mniejsze, bo zaczynam w sobie odkrywać nowe rzeczy.

Ale momentami, a już zwłaszcza w „Kiedy jasny dzień”, śpiewasz tak, że spokojnie mógłbyś stanąć za mikrofonem w Dżemie - głosu zmienić się nie da, ten klimat wciąż w tobie jest i rezonuje w partiach wokalnych?

W zasadzie, to tak jak wyżej, a za Dżem to dziękuję, bo to sentyment.

„Ona” to bardzo przebojowy materiał, niezależnie od tego, czy dany utwór jest bardziej rockowy, czy popowy. Nietrudno sobie wyobrazić, że kilka z tych piosenek mogłoby zaistnieć w stacjach radiowych, ale w obecnych czasach, bez dojść i różnych układów, a czasem również nakładów finansowych, jest to bardzo trudne. Liczysz, że to się uda, że muzyka obroni się sama?

Oczywiście, że na to liczę, bo gdyby było inaczej to nie celowałbym w tę, tak zwaną, przebojowość, lecz jeśli zderzę się z murem, to będę tak długo go taranował, aż go przebiję.

Teledyski są wciąż ważne w promocji, dlatego przygotowaliście aż dwa, „Mniejsze zło”
 i „Ona”, żeby tradycji stało się zadość?

Teledyski są ważne, są też w naszych głowach pewną, nieodłączną częścią premiery, a teledysków na płytę będzie pięć.

To przede wszystkim twoje kompozycje, ale nie wszystkie. Jak doszło do twojej współpracy z innymi autorami muzyki i słów, przede wszystkim Grzegorzem Porowskim?

Grzesiu jest obecnie wokalistą zespołu Loka, a głównym kompozytorem i założycielem Loki jest Kamil Mikuła, który pochodzi z Iławy, w której mieszkam, no i poprzez wspólnych znajomych jakoś nasze szlaki się przecięły. Wobec tego w sumie na poprzedniej płycie były nasze trzy wspólne utwory, no i tutaj tekst do wspaniałej „Iluzji”.

Finałowy „Dobrze to znam” jest opisany jako utwór bonusowy. Jaki był tego cel, skoro cały album trwa niewiele ponad pół godziny, a ta piosenka ani muzycznie, ani tekstowo  nie odbiega jakoś bardzo znacząco od materiału podstawowego?

Jest to bonus, gdyż jest to zremasterowana wersja piosenki z pierwszej płyty, a zabieg ten został przeprowadzony ze względy na bardzo dobry odbiór tego utworu i jego odtwarzanie w rotacji Radia Eska Rock.

Co w muzyce jest dla ciebie najważniejsze? Emocje, określony klimat, a może coś zupełnie innego?

Zdecydowanie przepływ emocji przez ciało.

Poprzednie pytanie nie pojawiło się przypadkowo, bo warstwa tekstowa CD „Ona” jest bardzo osobista. Słychać,  że nie śpiewasz o niczym - nie da się inaczej, jeśli chce się rzeczywiście dotrzeć do słuchacza?

Ja wychodzę z założenia, że każda piosenka musi być o czymś. Słuchacz oczywiście powinien ją interpretować na swój sposób, więc przekaz nie może być zbyt dosłowny.

Prasowa notka podkreśla, że piszesz o szeroko rozumianych relacjach damsko-męskich, czyli przede wszystkim o miłości i jej różnych obliczach. Skąd ten wybór? To swoiste dopasowanie warstwy lirycznej do przebojowej muzyki, dość dobrze pasującej do tej tematyki?

Akurat, jeśli chodzi o tę kwestię, to nie kierowałem się dopasowaniem do przebojowości. Bardziej zależało mi na spójności albumu, a akurat do tej tematyki było mi najbliżej w okresie, kiedy zaczynałem pisać materiał.

Okładka z jednej strony współgra z tytułem płyty, ale z drugiej jest dość dosłowna. Nie obawiasz się, że zostaniesz uznany za kogoś, kto traktuje kobiety przedmiotowo?

Absolutnie, myślę, że to okładka jak każda inna, a że płyta traktuje o płci pięknej, to cóż zrobić.

Liczysz, że zainteresowanie tym albumem przełoży się również na większą liczbę koncertów?
Jesteście gotowi na pracę od podstaw, czyli nierzadko małe kluby, trudne warunki i niewielką frekwencję, albo granie na festiwalu w samo południe dla garstki przypadkowej publiczności?

Tak, na to bardzo liczę, bo granie koncertów to największa przyjemność z bycia muzykiem.

Jesteśmy gotowi na każdą z opcji, o którą pytasz.

Nie można więc powiedzieć, że postawiłeś wszystko na jedną kartę, ale poświęciłeś wiele, by zrealizować swe marzenie o poświęceniu się muzyce w wymiarze nieco szerszym niż tylko hobby?

Zgadza się, nie postawiłem wszystkiego na jedną kartę, bo tak najzwyczajniej w świecie się nie da (choć takie myśli przychodzą, śmiech), mając odpowiedzialność wynikającą z codzienności, lecz fakt, wymaga to wszystko poświęcenia sporej ilości pieniędzy i czasu.

Wojciech Chamryk

baner0slider_hmp_1.png baner0slider_hmp_4.png baner0slider_hmp_3.png baner0slider_hmp_2.png

Goście

5742596
DzisiajDzisiaj1843
WczorajWczoraj2684
Ten tydzieńTen tydzień7901
Ten miesiącTen miesiąc44574
WszystkieWszystkie5742596
18.97.14.81