Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

JON AND VANGELIS - Friends Of Mister Cairo

 

(1981 Polydor)

 

Autor: Włodek Kucharek

 

 

vangelis-thefriendsofmrcairo

1.I’ll Find My Way Home

2.State Of Independence

3.Beside

4.The Mayflower

5.The Friends Of Mister Cairo

6.Back To School

7.Outside Of This (Inside Of That)

SKŁAD:

Jon Anderson (wokal/ gitara akustyczna)

Vangelis Papathanassiou (instr. klawiszowe)

GOŚCIE:

Dick Morrisey (saksofon „Back To School”/ flet „Outside And Inside”)

David Coker (wokal “The Friends Of Mister Cairo”, “The Mayflower”)

Sally Grace (wokal “Friends Of Mister Cairo”)

Carol Kenyon (wokal “Back To School”, “State Of Independence”)

Clair Hamill (wokal “Back To School”)

To nie jest debiut fonograficzny pary Vangelis/ Anderson, gdyż ten znakomity duet zarejestrował w sumie cztery albumy a ich wspólna dyskografia wygląda następująco:

„Short Stories” (1980)

„The Friends Of Mister Cairo” (1981)

“Private Collection” (1983

“Page Of Life” (1991).

Z artystycznego punktu widzenia mamy do czynienia z typowym projektem pobocznym artystów, którzy organizują proces twórczy tylko wtedy, gdy dysponują czasem, oraz mają ochotę na pisanie muzyki. Nie ma w tym przypadku presji czasu, nie prowadzi się dyskusji na tematy finansowe, wreszcie nie istnieje poczucie swoistego szantażu wytwórni płytowych. Pełna wolność, bez ograniczeń! Ale właściwie współpraca tych artystów ciągnie się od roku 1974 i ma wymiar, że tak powiem ogólnoludzki, czysto emocjonalny. W 1974 roku Vangelis stawił się na casting jako kandydat na klawiszowca w macierzystej formacji Andersona, czyli w zespole Yes. Próby trwały kilka dni, zakończyły się fiaskiem, po prostu artyści, jak to się dyplomatycznie mówi „nie znaleźli wspólnego języka”, a miejsce za pulpitami klawiszy za czasowo emigrującego Wakemana zajął Patrick Moraz. Jednakże po tej klasyfikacji pozostała jako wartość ponadczasowa przyjaźń Vangelisa i Andersona, już wtedy bezdyskusyjnie dwóch indywidualności muzyki rozrywkowej. Oboje stwierdzili, że połączenie ich inwencji twórczej oraz brzmienia vangelisowych keyboardów i odmiennego od powszechnie spotykanych w rocku głosu Jona przynieść może ciekawe rezultaty. Wyniki ich pracy to nie tylko wyżej wymienione oficjalne cztery pozycje dyskograficzne, ale także wokalny udział Andersona w solowych przedsięwzięciach kreatywnego Greka, m.in. „Heaven And Hell”(1975), „See You Later” (1980 czy „Opera Sauvage” (1979, Jon grał na harfie).

Sami muzycy przyznają, że ze względu na chroniczny brak czasu, ich wspólna praca miała zawsze charakter szybkiego nagrania konturów ścieżek, udoskonalanych później w miarę możliwości przez Vangelisa. Album numer jeden „Short Stories” to realizacyjny dziwoląg, gdyż jest efektem zabawy i niezobowiązujących improwizacji obu panów, zarejestrowanych bez poprawek i jak wieść „gminna” niesie wszystkie utwory posiadają tylko jedną wersję, tę zamieszczoną na płycie, choć takie podejście do materii muzycznej nie odbiło się negatywnie na jakości, którą można określić w kategoriach „klasa światowa”. Następca debiutanckiego wydawnictwa, czyli „Friends Of Mister Cairo” z „Krótkimi opowieściami” nie posiada zbyt wielu punktów stycznych, sorry, ma jeden istotny element wspólny, reprezentuje znakomity poziom. Chociaż i w tym aspekcie należy być ostrożnym, bo można napotkać opinie o artystycznym kiczu. Osobiście nie zgadzam się z tak drastyczną oceną, przeciwnie, uważam, że te siedem kompozycji dostarcza multum pięknych, wspaniałych dźwięków, poruszających, momentami wręcz zniewalających. Ta płyta ma swój autorski klimat, kapitalny nastrój i liczne ciekawe rozwiązania brzmieniowe. Niektóre tematy melodyczne chwytają za serce urodą i delikatnością. I jeszcze jeden punkt widzenia, te niespełna 46 minut kryje w sobie całe gromady niuansów, detali, które doceniamy dopiero po wielokrotnym przesłuchaniu. Takie kilkukrotne zmierzenie się z zawartością muzyczną publikacji Anderson/ Vangelis przychodzi nam, słuchaczom z łatwością, nie wymaga samozaparcia, ponieważ spektrum dźwięków zachwyca, lśni nieskazitelną ślicznością, roztacza mgłę niezwykle atmosferycznych tonów układających się w pasaże o wielu odcieniach brzmienia. Dlatego kocham ten album, choć dla rockowych ortodoksów praktycznie brak gitar może okazać się nie do zniesienia.

Publikacja „Friends Of Mister Cairo” zanim trafiła do rąk fanów przeżyła kilka zmian, początkowo posiadała inną okładkę, zmieniono także kolejność utworów, to zaś spowodowane było sukcesem piosenki „I’ll Find My Way Home” wydanej wcześniej na singlu. Bez cienia przesady można powiedzieć, że na pewien czas ten uroczy song opanował zakresy eteru, oprócz tego wspiął się na sam szczyt drabiny popularności przebojów. Zasłużył sobie na to, bo ten prosty utwór to kwintesencja muzycznego piękna, gdy lekki, zwiewny jak piórko wokal Andersona unosi się nad dywanem o gęstej fakturze klawiszowych i perkusyjnych dźwięków. Słuchając przeżywamy urocze chwile, działa nasza wyobraźnia, jak znamy słowa otrzymujemy szansę na refleksję, zostajemy przeniesieni w inny wymiar nastroju, co szczególnie odczuwalne jest wieczorową bądź nocną porą. Nie będę się wymądrzał na temat komponentów brzmienia, rytmu czy melodii, bo ta piosenka zaistniała po to, by się zachwycić i dać porwać jej aurze. Numerem dwa w programie został po pewnych modyfikacjach „State Of Independence”, a to już nie przelewki, prawie 8 minut generowania wielowymiarowych płaszczyzn przez duet artystów. Kilkusekundowe intro w postaci szalonego, saksofonowego jazgotu, wzmocnionego dynamicznie pojedynczymi uderzeniami bębnów brzmi jak dźwiękowy kocioł czarowników. Jednakże tak szybko jak saksofon wraz z instrumentami perkusyjnymi wzburzył nutki do chaotycznego ruchu, tak szybko muzyczna przestrzeń powróciła do stanu równowagi. Co to w tym przypadku oznacza? Kontrapunkt, ponad lekko rozpędzonym rytmem podkreślonym klaskającymi dłońmi, bongosami innymi perkusjonaliami rozciąga się powolny śpiew Andersona prowadzący ładną linię melodyczną, a z przestrzeni brzmienia do receptorów słuchacza przebija się cała kawalkada wokalnych akcentów etnicznych. W trakcie, kilkukrotnie dominującą pozycję zajmuje partia saksofonu nadająca utworowi lekko jazzujące oblicze. „Beside” to kolejny delikates, skromny, prawie minimalistyczny instrumentalnie, początkowo tylko fortepian elektryczny i głos, później dochodzą rozmyte krajobrazy syntezatorowe. Wspaniała prezentacja wokalistyki Jona i porozumienia między głosem a delikatnymi pasażami akompaniamentu. W podobnym odcieniu utrzymany jest „The Mayflower”, nostalgiczny, bardziej stonowany od poprzednika, z odgłosami morskich fal i subtelnym głosem dobiegającym jakby z oddali. Vangelis konstruuje tło, klawiszową mgiełkę, która po trzeciej minucie zyskuje na dynamice, podobnie jak bardziej dosadna staje się partia Andersona w okresie chwilowego przyspieszenia po 4. minucie. Piękno rozlewa się szeroką falą, grają nie tylko instrumenty, gra także cisza. Opus magnum albumu, ponad 12- minutowa kompozycja tytułowa, której akcja toczy się jakby na dwóch niezależnych planach. Cały czas dobiegają do naszych uszu fragmenty ścieżki ze słuchowiska/ filmu (?) ze skojarzeniami z filmów gangsterskich ery Ala Capone , czyli lat 20- i 30-tych „Dawno temu w Ameryce”. Podniesione głosy, klakson samochodowy, strzały, pisk hamulców, krzyki. Na planie głównym króluje Jon Anderson którego partia składa się zarówno z formy piosenkowej jak też narracyjnej. Po 5. minucie utwór przechodzi do swojej drugiej części, wokalno- instrumentalnej bajki. Następuje radykalny przełom w klimacie opowieści, w nastrojowości , w profilu rytmicznym, melodyce. Nadciągają fale finezji, delikatności, fantazji, czystego piękna, melancholii, aury romantyczności. „Friends Of Mister Cairo” przenika do duszy, opanowuje serce, targa emocjami do samego finału. Cudowny popis znakomitych artystów, z wielobarwnymi pasażami klawiszy i zachwycającym Jonem przed mikrofonem. Myśli powracają do czasów, kiedy ten uznany duet stworzył tę pieśń, czyli do roku 1981. Wtedy ta wspaniała opowieść prezentowana była bez skrótów w pasmach nadawczych ogólnopolskich rozgłośni wywołując zachwyt. Piorunujący efekt! Współcześnie rzecz ze względu na wybitnie nieradiowy charakter kompozycji (jej długość) irracjonalna. Z magii tej opowieści zdawali sobie sprawę także jej twórcy, gdyż jako następny track zaserwowali rasowe boogie, z trochę wariackim rytmem, z beztroskim, radosnym nastrojem, spektakl z celowo wprowadzonymi beatami syntetycznej perkusji, Vangelisem grającym entuzjastycznie na organach Farfisa oraz Andersonem, który wcielił się w rolę energetycznego rockandrollowca. Mnie akurat ten odcinek nie przekonuje ze względu na swoją sztuczność, plastikowe dźwięki, ale być może (?) taki był cel. Wydawnictwo zamyka „Outside Of This (Inside Of That), 5-minutowa ballada z wokalną pieczęcią szanowanego wokalisty, który snuje liryczne frazy na fundamencie vangelisowej metody nakładania klawiszowych ścieżek i dźwiękowych plam tworzących rozległą panoramę dla Mister Voice.

Jako podsumowanie postawię prowokacyjne pytanie. Czy to jeszcze jest rock? Wbrew pozorom odpowiedź na tę kwestię nie jest wcale taka prosta. Usłyszeć można liczne głosy, że album „Friends Of Mister Cairo” należy do zbioru z nazwą „elektroniczny pop”, inni twierdzą, że to kontynuacja prądu muzycznego New Age, którego początki datują się na lata 70-te. Nie podejmuję się rozstrzygać tego dylematu. Jedno jest pewnikiem, że całość tego dosyć zróżnicowanego materiału tworzy bogaty kolaż dźwiękowych elementów, który w klasie „Piękna” jest poza wszelką konkurencją.

Ocena 5/ 6

Włodek Kucharek

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

5048604
DzisiajDzisiaj443
WczorajWczoraj1640
Ten tydzieńTen tydzień2083
Ten miesiącTen miesiąc52255
WszystkieWszystkie5048604
3.140.186.241