VADER - Tibi Et Igni
(2014 Nuclear Blast)
Autor: Wojciech Chamryk
Go To Hell;
Where Angels Weep;
Armada On Fire;
Triumph Of Death;
Hexenkessel;
Abandon All Hope;
Worms Of Eden;
The Eye Of The Abyss;
Light Reaper;
The End
Skład:
Piotr "Peter" Wiwczarek – wokal prowadzący, gitara rytmiczna, gitara prowadząca, słowa
Marek "Spider" Pająk – gitara rytmiczna, gitara prowadząca
Tomasz "Hal" Halicki – gitara basowa
James Stewart – perkusja
Jeśli ktoś posądzał Petera i spółkę o – mające pewne cechy prawdopodobieństwa z racji długiego stażu – konserwatyzm, schematyzm i powolne zjadanie własnego ogona, bardzo się zdziwi po wysłuchaniu „Tibi Et Igni”. Dziesiąty studyjny album legendy polskiego metalu jest bowiem klasycznym zaprzeczeniem tych wszystkich przywar i jednym z najlepszych w dorobku Vader. Już ognista okładka autorstwa samego Joe Petagno, znanego ze współpracy z
Motörhead, dobitnie sugeruje, że będzie się działo. I tak jest w istocie, bo początek „Go To Hell” zaskakuje patetycznym, symfonicznym wstępem, by zaraz później uderzyć z bezkompromisową mocą i szybkością. Podobnie jest w innej kompozycji Pająka, to jest „Hexenkessel”. Tu również za podniosłą introdukcję i quasi symfoniczne orkiestracje odpowiada Siegmar z Vesanii, jednak samemu utworowi, mimo blastów i szaleńczej deathowej nawałnicy, bliżej do tradycyjnego heavy metalu. Pająk firmuje też wielowątkowe „The Eye Of The Abyss”, w którym jest również autorem partii klawiszowych. Trudno też pominąć milczeniem jego dopracowane, niezwykle melodyjne solówki, chociaż Peter też kilkakrotnie prezentuje swe umiejętności z wykorzystaniem „wajchy”, co urozmaica płytę.
Sam lider popisał się kilkoma ekstremalnymi ciosami w najlepszym stylu Vader: szybkimi, totalnie rozpędzonymi, jak np. trwające niewiele ponad dwie minuty, naszpikowanymi blastami i zmianami tempa, „Where Angels Weep” oraz „Abandon All Hope”. Jest też jednak zarazem autorem bardziej tradycyjnych, bliższych tradycyjnemu metalowi, „Triumph Of Death” czy „The Light Reaper” oraz finałowej perełki. Jest nią „The End”, numer łączący
mocarny death metal z klasycznym heavy w stylu uwielbianego przez Petera Judas Priest, z niemal aktorską melodeklamacją i popisowymi partiami bębnów. Debiutujący na płycie Vader James Stewart jest zresztą dla mnie cichym bohaterem tego materiału, udowadniającym, że niestraszne mu zarówno ekstremalne tempa jak i bardziej techniczne granie. Halowi, czyli Tomaszowi Halickiemu zadebiutować nie było dane, bo tradycyjnie partie basu nagrał Peter, wspomagany przez Pająka, ale o pełnej mocy „Tibi Et Igni” oraz o potencjale tego składu formacji pewnie już niebawem będziemy mogli przekonać się na koncertach.
(5,5/6)
Wojciech Chamryk