Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

GHOST - Popestar

 

(2016 Loma Vista Recordings)
Autor: Grzegorz Cyga
ghost-popestar m
Tracklista:
1. Square Hammer
2. Noctural Me (cover Echo & The Bunnymen)
3. I Believe (cover Simian Mobile Disco)
4. Missionary Man (cover Eurythmics)
5. Bible (cover Imperiet)
  
Obiecywali, że w 2016r. pojawi się jeszcze jedna płyta i słowa dotrzymali.  Mówili, że to będzie dopełnienie „Meliory” i tu również nas nie okłamali. Ghost się nie zatrzymuje, to machina, która z każdym rokiem działa coraz prężniej. Grają na największych festiwalach, w klubach, m.in. polskich, praktycznie wszędzie gdzie się tylko da, a mimo tego znajdują czas i wenę, aby wydać nowy album czy też EPkę zaspokajającą tych, którzy czują niedosyt po pełnoprawnych wydawnictwach. Tak zrobili po premierze lżejszego „Infestissumam” i tak samo postąpili ze znacznie cięższą „Meliorą”(dotyczy to również okładki, ponieważ jest łudząco podobna do tej z „Meliory” i to nie bez przyczyny, ponieważ za jej powstanie również odpowiada Zbigniew Bielak). Jednak w odróżnieniu od pierwszej z 2013 r., która stanowiła wydłużenie pewnego konceptu, „Popestar” jest kontrastem i pomostem pomiędzy ostatnimi dwoma płytami.
Zaczyna się również inaczej, ponieważ „If You Have Ghost” był wypełniony coverami, a tu dostajemy całkowicie nowy, autorski utwór. Jest to prawdopodobnie odrzut z sesji, ponieważ sami muzycy wspominali, że nagrali sporo utworów, lecz nie wszystkie pasowały do nowego konceptu i „Square Hammer” jest tego potwierdzeniem. Owszem jest to świetna kompozycja, w stylu Ghosta, bardzo przebojowa, jednakże jest dużo lżejsza od tego, co słyszymy na trzecim krążku grupy. Jest bardziej poprockowa, przyswajalna dla przeciętnego słuchacza i nie zdziwię się, jeśli mniej rockowe stacje będą ją puszczać. Dużo w niej organów, elektroniki i tekst jest mniej poważny, a zespół nas przyzwyczaił do tego, że mimo żartów z satanizmu, okultyzmu itp. jego słowa przepełnia pompatyczność i patos, a tu mamy prosty tekst, który większość artystów mogłaby napisać chcąc sparodiować stereotyp rocka i metalu, kończąc evergreenowym zwrotem pojawiającym się często w komercyjnych piosenkach, czyli „Right here, right now”.
Także tu i teraz kończy się twórczość Ghosta, bo cała reszta to covery. Trzeba przyznać, że mają jakiś dar do robienia ich, bo nie dość, że odkopuje mniej znane lub całkowicie zapomniane rzeczy, to jeszcze je tak przerabia, że z jednej strony kompozycja zachowuje swój oryginalny urok, a z drugiej ma ten unikatowy styl Szwedów, który czasami przerabia ją całkowicie w taki sposób, że zapominamy, że to tylko granie cudzych hitów.
Na potwierdzenie pierwszej części tezy mamy „Nocturnal Me”. Z początku może się on wydać całkowicie nam nieznany, ale gdy porównamy to sobie z oryginałem zauważymy podobieństwa, np. lekko przyśpieszoną, ale zachowaną, co do nuty pierwotną melodię i klimat to dostrzeżemy jak sporo pracy Papa Emeritus III i Bezimienne Ghoule włożyli w to, aby to przetłumaczyć na ich modłę i tak oto dostajemy najcięższy cover, który gdyby się zapomnieć, spokojnie odnalazłby się na ostatnim dziele kapeli.
Drugą połowę reprezentuję „I Believe”. Pierwotnie numer został napisany w duchu bardziej dyskotekowym (który z początku może się wydać obcy, lecz po przesłuchaniu pierwowzoru od razu go skojarzymy), a tu jest balladą z elementami ambientu, w którą Papa idealnie się wczuł. Jego głos dotychczas nigdy nie brzmiał tak potężnie, a zarazem łagodnie. Widać, że ten wokalista cały czas się rozwija, z każdą płytą śpiewał inaczej (jeśli przyjąć, że od samego początku istnienia Ghosta mamy do czynienia z tym samym człowiekiem), ale tutaj jest to najbardziej odczuwalne, wręcz trzeci Emeritus osiągnął swoje apogeum, jeśli chodzi o możliwości wokalne. Tej przeróbki po prostu trzeba posłuchać.
Ghost ma to do siebie, że na takim przedsięwzięciu bawi się z utworami legendarnych grup. W 2013 była to ABBA, a teraz czas przyszedł na Eurythmics…..lecz nie chodzi tu o „Sweet Dreams(Are Made Of This)”. Mowa tu o „Missionary Man”. Podobnie jak „Nocturnal Me” jest bardzo wierny swemu prototypowi( do tego stopnia, że zostało zachowane nawet harmonijkowe solo) a jednak ma trochę więcej pazura i moim zdaniem wypada dużo lepiej niż z wokalem Annie Lennox.
Podobnie sprawa ma się z „Bible” od Imperiet. Od strony muzycznej nie wiele się zmieniło, a jednak z innym głosem nabrało zupełnie nowej osobowości i mocy.
Podsumowując „Popestar” to udana rzecz. Na pewno ucieszy najwierniejszych fanów, że ich zespół jest w formie i z tego korzysta i nawet dwudziesto-trzyminutową płytę nie zrobił na pół gwizdka. Dla całej reszty odbiorców będzie raczej ciekawostką, choć może dzięki temu sięgną po główne dzieła Szwedów.
(4/6 )
Grzegorz Cyga

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

5040413
DzisiajDzisiaj86
WczorajWczoraj4387
Ten tydzieńTen tydzień15836
Ten miesiącTen miesiąc44064
WszystkieWszystkie5040413
3.135.198.49