Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

FAUSTTOPHEL - ...Sancta Simplicitas...

 

(2016 Metal Scrap)
Autor: Wojciech Chamryk
fausttophel-sanctasimplicitas m
Tracklist:
1. Wandering… Searching… 01:28
2. The Lot of Emptiness 04:46
3. The Word 05:42
4. God's Place is on the Cross 02:22
5. Sick Earth 05:53
6. The Dark Pit of Absurdity 06:09
7. The Song of the Leper 09:11
8. Lunar Onlooker 04:24
9. The Whirl Ends Where it Began 07:21
10. Black Tears (Edge Of Sanity cover) 03:17
             
Line up:
Alexander Savinykh - Bass, Backing vocals
Valentin Samokhin - Keyboards, Vocals
    
Kryjący się pod tą demoniczną nazwą ukraiński zespół gra melodyjny black metal. Nie oznacza to jednak wycieczek w rejony źle pojmowanej przebojowości czy niczym nie uzasadnionych, pseudo symfonicznych, wtrętów. Oczywiście syntezatory wyraźnie zaznaczają swą obecność na „...Sancta Simplicitas...“, często są wręcz wyeksponowane w aranżacjach, jak choćby w „The Lot Of Emptiness“ czy „The Word“, jednak zestawione z mocarnymi riffami, bezkompromisową perkusyjną nawałnicą – perkusista blasty i grę na dwóch stopach opanował doprawdy perfekcyjnie – i obłędnym skrzekiem nie spłycają metalowego uderzenia Fausttophel. W krótszych numerach, jak choćby „God's Place Is On The Cross“ czad jest naprawdę konkretny, a od jednowymiarowego blacku zespół odchodzi też czasem w kierunku bardziej tradycyjnego heavy („Lunar Onlooker“) czy death metalu w progresywnym ujęciu („The Dark Pit Of Absurdity“). W „Sick Earth“ mamy z kolei żeńskie głosy, z kolei „The Song Of The Leper“ i „The Whirl Ends Where It Began“ to długie, trwające 7-9 minut kompozycje i szczególnie fragmenty drugiej z nich, np. kontrastujące z mocniejszym uderzeniem subtelne pizzicato skrzypiec czy partie fortepianu, są dowodm niezłych umejętności kompozytorów i aranżerów tego materiału. Wieńczy dzieło cover „Black Tears“ Edge Of Sanity – może i niezbyt porywający, ale jak najbardziej poprawnie zagrany, z nieco bardziej wyrazistszymi organowymi partiami i ostrzejszą końcówką niż w oryginale. Solidne:
(4/6)
Wojciech Chamryk

rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

5049889
DzisiajDzisiaj503
WczorajWczoraj1225
Ten tydzieńTen tydzień3368
Ten miesiącTen miesiąc53540
WszystkieWszystkie5049889
3.135.183.187