NOCNY KOCHANEK - Zdrajca Metalu
(2017 Hand2Band)
Autor: Mariusz „Zarek” Kozar
Tracklista:
1. Poniedziałek
2. Dżentelmeni Metalu
3. Pigułka samogwałtu
4. Dziabnięty
5. Łatwa nie była
6. Dziewczyna z kebabem
7. Smoki i gołe baby
8. De Pairat Bei
9. Piosenka o niczym
10.Zdrajca Metalu
11.Pierwszego nie przepijam
12.Gdzie jesteś?
Kapele chyba nie muszę nikomu specjalnie przedstawiać, bo to kontynuacja heavy metalowego Night Mistress, tyle że z polskimi jajcarskimi tekstami. Znany jest też z pieśni "Minerał Fiutta" z bajki Kapitan Bomba. I przypomnę tylko, że wokalista Krzysztof Sokołowski nagrał wcześniej dwie płyty z w/w kapelą, dwie z Exlibris, i to także jest jego druga z Nocnym Kochankiem. Czyli sroce z pod ogona nie wyleciał. A co do samego albumu to jest bliźniaczo podobny do kapitalnego gitarowego debiutu "Hewi Metal" z 2015 roku, tylko że z jeszcze większą dozą hitów i kabaretowych skeczów (nie wiem jak jeszcze można bardziej?!). "Zdrajcę Metalu" otwiera "Poniedziałek" z przeraźliwymi na początku dźwiękami budzików i zaraz po nim następującymi ciężkimi gitarami. Słychać od razu manierę wokalną Krzyśka podobną do Rob'a Halford'a. Podobnie jest z muzą, solówki duetu Kazanowski/ Cieśla to naprawdę mistrzostwo świata. I to nie tylko w tym numerze, ale we wszystkich! "Dżentelmeni metalu" to kawałek o wszystkich metalowcach, ale najbardziej nawala po mordzie 'Pigułka samogwałtu", i "Dziabnięty" z zadziornymi gitarami i dynamiczną perkusją (brzmienie i podbitki na dwóch stopach jak u Scott'a Travis"a). Solówki także jak z dawnego duetu Tipton/ Downing. Klasa numer! Po nim wesołkowaty hicior "Łatwa nie była" z nośnym refrenem pasującym do każdego radia. Potem wzruszająca ballada "Dziewczyna z kebabem", także nadająca sie na każde pasmo radiowe, tyle że trudno się tu rozczulić przy takich tekstach. Kojarzy mi się tu z balladą Fight - "For All Eternity" ale może mam obsesje na punkcie Halforda i Judas'ów. Za to kolejny bardzo szybki "Smoki i gołe baby" kojarzy mi się z Dragonforce i Helloween. Nigdy bym nie powiedział, że takie z wyglądu wypłosze bez piór, mogą tak nawalać! Kolejny "De Pajrat Bej" kojarzy mi się z pirackim Running Wild (to samo intro co z "Port Royal") bardzo miło się go słucha, z uśmiechem na twarzy. Ależ tu gęsto od gitar! Półtora minutowy przerywnik "Piosenka o niczym" to chyba nabijka z disco polo. Tytułowy "Zdrajca Metalu" to też dynamiczny Iron'owski killer, z kilerskimi tekstami mówiący o ex metalowcu (w teledysku udziela się sam Michał Wiśniewski), gitary grzeją tu ostro razem z perkusją! Kolejny "Pierwszego nie przepijam" to taki hołd oddany grupie AC/DC, czyli kolejny nośny hicior. Ostatni "Gdzie jesteś" to taka dwu minutowa balladka, gdzie człowiek chciałby się wzruszyć, a tu za chuja nie można przez te głupawe teksty. A teksty są w sumie życiowe dla każdego metalowca, dresiarska subkultura tego nie zrozumie. Nocny Kochanek jest podobieństwem do nieodżałowanej, nieistniejącej już, thrash core'owej kapeli szczecińskiej o nazwie Grópa Ymadło (2001-2002), której teksty także były o podobnej tematyce, ale wtedy nie było takiej koniunktury jak teraz. No cóż, po trzytygodniowym odsłuchaniu tego albumu, śmiało mogę powiedzieć, że to pretendent do płyty roku! I odpowiedź na anglojęzyczny bełkot ponurych kapel z podwórka. W zeszłym roku na Przystanku Woodstock wbili mnie w ziemię, bo rzadko się zdarza żeby publiczność zagłuszała przez cały koncert wokalistę, śpiewając jego wszystkie teksty! Aż sami muzycy byli wzruszeni, dlatego testując grupę na żywo, jak i w domu, stwierdzam, że warto kupić wszystkie płyty Nocnego Kochanka, Night Mistress jak i Exlibris, bo to kawał szczerego solidnego heavy metalu, pełnego wirtuozerskich wycieczek i galopad gitarowych, chóralnych śpiewów, z mocno osadzoną perkusją. "Zdrajca Metalu" podobnie jak i "Hewi Metal" na pewno jeszcze długo nie będą wychodziły z mojego odtwarzacza...
(6/6)
Mariusz „Zarek” Kozar