Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

YELLOW HORSE - My Little Girl

 

(2017 Self-Released)
Autor: Wojciech Chamryk 
 
yellow horse-my little girl m
Tracklist:
1. My Little Girl
2. Burning Love
3. Please Don't Leave Me
    
Lineup:
Paweł Soja - wokal, bas
Dominik Cynar - gitara akustyczna
Mateusz Krupiński - instrumenty perkusyjne
Robert Ziobro - perkusja (gościnnie)
   
Debituanckie wydawnictwo Yellow Horse zaskakuje pod każdym względem. Muzycy znani z metalowych grup Steel Velvet (Paweł Soja i Dominik Cynar) oraz Ciryam (Mateusz Krupiński) postanowili bowiem zacząć grać akustycznego rocka, inspirowanego country, bluesem, rockiem z południowych stanów USA oraz rock 'n' rollem. Jak sami piszą: „Inspiracją do stworzenia tak barwnej kompozycji były m.in. takie sławy jak: Creedence Clearwater Revival, The Doors, Neil Young, Tom Petty, Bob Dylan, Johnny Winter, The Rolling Stones, czy Lynyrd Skynyrd“ i faktycznie, echa ich dokonań słychać na  EP „My Little Girl“. Akustyczna gitara, wyrazisty bas, perkusjonalia i skromny zestaw bębnów z cajonem na czele oraz śpiew – to wszystko wystarcza w/w składowi, wspartym gościnnie udzielającym się perkusistą Robertem Ziobro do udanego powrotu do muzycznych korzeni. Autorski utwór tytułowy to szlachetne, przebojowe granie w dobrym stylu, z chwytliwym, chóralnym refenem i efektowną, oczywiście akustyczną, solówką.
Dwa obce utwory też są niezgorsze, tym bardziej, że Yellow Horse postarali się, sięgając po mniej zgrane utwory. Pierwszy to słynny filmowy przebój „Burning Love” Elvisa Presleya, rytmiczny i wyrazisty numer autorstwa Denisa Linde, znanego w Stanach Zjednoczonych artysty country i kompozytora, w który YH wpletli jeszcze rytm kojarzący się z „Crazy Little Thing Called Love“ Queen, zaś wieńczy dzieło „Please Don't Leave Me”  Johna Sykesa, chociaż tak naprawdę było to nagranie ówczesnego składu Thin Lizzy, w którym ów gitarzysta wirtuoz wówczas grał i kumple nie odmówili mu pomocy przy solowym nagraniu. Oba te numery w wykonaniu Yellow Horse brzmią kapitalnie, utwierdzając mnie tylko w przekonaniu, że warto wybrać się na ich koncert – niestety preferują, póki co, występy w swych rodzinnych, rzeszowskich stronach  – oraz czekać na debiutancką płytę.
(5/6)
Wojciech Chamryk
rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

4963760
DzisiajDzisiaj1151
WczorajWczoraj3559
Ten tydzieńTen tydzień4710
Ten miesiącTen miesiąc46593
WszystkieWszystkie4963760
54.205.179.155