Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

JOE BONAMASSA - Live At Carnegie Hall: An Acoustic Evening

 

(2017 J&R Adventures)
Autor: Wojciech Chamryk
 
joebonamassa-liveatcarnegiehallanacousticeveningx m
Tracklist:
This Train
Drive
The Valley Runs Low
Dust Bowl
Driving Towards the Dayllight
Black Lung Heartache
Blue and Evil
Livin' Easy
Get Back My Tomorrow
Mountain Time
How Can a Poor Man Stand Such Times and Live
Song of Yesterday
Woke Up Dreaming
Hummingbird
The Rose
        
Koncertowa dyskografia wirtuoza bluesowej gitary jest już bardzo obszerna, jednak Joe Bonamassa wciąż dorzuca do niej kolejne wydawnictwa. I chociaż mogłoby wydawać się, że nagrywanie kolejnego albumu akustycznego, po stosunkowo niedawnym „An Acoustic Evening At The Vienna Opera House” nie ma większego sensu, to jednak Joe wiedział co robi. Po pierwsze, mając już koncertówki zarejestrowane w wiedeńskiej operze, Radio City Music Hall, Royal Albert Hall czy Hammersmith, pewnie nie mógł odmówić sobie przyjemności zagrania również w legendarnej Carnegie Hall. Do tego na potrzeby dwóch koncertów tamże w styczniu 2016 roku przygotował znacznie różniący się od wcześniejszych setów akustycznych program, z „Song Of Yesterday” Black Country Communion oraz „Hummingbird” B. B. Kinga włącznie, zwerbował też znacznie większy zespół. Aż roi się w nim od znakomitości: pianista Reese Wynans to przecież wieloletni współpracownik S.R. Vaughana, perkusjonalista Hossam Ramzy grał choćby z duetem Page/Plant, perkusista Anton Fig to uznany sideman i muzyk znany z wielu zespołów, a  wiolonczelistka i erhuistka  Tina Guo też ma już swoją markę. Ten międzynarodowy skład, wzbogacony jeszcze trzyosobowym chórkiem z Australii i multiinstrumentalistą Ericem Bazillianem, natchnął Bonamassę do wzniesienia się na artystyczne wyżyny i dodał jego muzyce oryginalnego, nieco orientalnego klimatu. Momentami można go podciągnąć pod dokonania wspomnianych już liderów Led Zeppelin; gdzie indziej blues  rock płynnie przechodzi w muzykę świata, szczególnie, gdy Guo sięga po erhu, a Bazillian po mandolinę, banjo czy flet. Pomimo akustycznej konwencji poszczególnym utworom nie brakuje też sporej dawki dynamiki, szczególnie w „Black Lung Heartache”, tradycyjnym bluesie „How Can A Poor Man Stand Such Times And Live” i „Livin' Easy” z saksofonem w roli głównej. Bonamassa nie jest też w żadnym razie tyranem-dyktatorem: solówki gra nie za często, wszyscy pozostali muzycy, łącznie z trojgiem chórzystów, mają swoje wejścia solowe czy dłuższe partie instrumentalne. Szczególnie błyszczy tu Tina Guo, a już „Woke Up Dreaming” to już wyłącznie popis jej i lidera – nic dziwnego, że ten w większości improwizowany, niezwykle efektowny dialog wiolonczeli i gitary pojawiła się też w dodatkach w wersji z drugiego wieczoru, bo naprawdę robi ogromne wrażenie. Podobnie jest z odbiorem całego koncertu, niewątpliwie jednego z najciekawszych albumów live w dorobku Bonamassy. Jeszcze dobitniej odbiór tej fantastycznej muzyki podkreśla skromna scena, bez przytłaczającej scenografii i świateł, tak jakby artyści muzykowali sobie w salonie ot tak, dla przyjemności, ciesząc się każdym kolejnym dźwiękiem i utworem. Na drugim dysku poza „Woke Up Dreaming” mamy jeszcze galerię zdjęć i 35-minutowy materiał „Behind The Scenes” z wywiadami – wśród rozmówców brakuje tylko Antona Figa – oraz koncertowymi przebitkami.
(5,5/6)
Wojciech Chamryk

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

5049345
DzisiajDzisiaj1184
WczorajWczoraj1640
Ten tydzieńTen tydzień2824
Ten miesiącTen miesiąc52996
WszystkieWszystkie5049345
13.58.112.1