Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

ATME - State Of Necessity

 

(2018 Self-Released)
Autor: Wojciech Chamryk
 
atme-cover m
Tracklist:
01. Worth Of Pity - 5:12
02. Pleasure Box - 6:05
03. Trickster - 5:00
04. Passing Through The Horizon - 2:01
05. Laniakea - 2:03
06. Interrupted Call - 10:13
07. Pecto Drill- 6:00
08. Ananke - 2:13
09. The Screen - 1:16
10. (Un)cut Thoughts - 7:22
11. 144 - 261/18 - 0:55
12. Hotel Of The Transfiguration - 16:29
     
Lineup:
Piotr Guliński – gitary
Luke Pawełoszek – wokal, słowa
Adrian Nejman – bass wokale
Paweł Zborowski – perkusja
    
Debiutancki album tego wrocławskiego zespołu potwierdza, że z szeroko rozumianym rockiem progresywnym nie jest jeszcze tak źle, a sugerowana przez malkontentów/szyderców zmiana „rock regresywny” nie ma w żadnym razie racji bytu. „State Of Necessity” to jednocześnie dowód na to, że szukanie własnej drogi nawet teraz, kiedy w muzyce powiedziano już właściwie wszystko i pozostaje tylko czerpanie z dorobku poprzedników, może być na swój sposób oryginalne, a czasem nawet porywające. Szczególnie, kiedy Atme łączą mocne, momentami nawet metalowe/post-grunge granie z tajemniczością orientu i muzyki świata, a elementy wywiedzione z free jazzu przenikają się z ambientem czy alternatywnym rockiem. Właściwych kompozycji jest tu siedem, ale kilka z nich poprzedzają bądź puentują krótsze, zwykle instrumentalne utwory, tak więc łącznie mamy tu 12 mumerów. Co istotne nie jest tak, że trwający 16:29 „Hotel Of The Transregulation” jest w jakimkolwiek stopniu ważniejszy od miniatury „Ananke” z improwizowanymi na misach tybetańskich partiami, bądź wywiedziony z basowego pochodu „Passing Through The Horizon” – tu wszystkie utwory są ważnym elementem tej muzycznej układanki i wydaje mi się, że choćby bez jednego z nich „State Of Necessity” nie byłaby już takim monolitem. A mamy tu jeszcze przecież „Pleasure Box” z wejściami saksofonu, utwór łączący muzyczne, na pozór dość odległe światy, The Cure, King Crimson i gotyku, albo kolejną, bardzo rozbudowaną i zarazem efektowną kompozycję „Interrupted Call” – można tej płyty słuchać naprawdę długo i za każdym razem odkrywa się coś nowego. Tool? Owszem, jest obecny, szczególnie w partiach wokalnych, ale Łukasz Pawełoszek  w żadnym razie nie imituje Maynarda Jamesa Keenana, bo momentami brzmi też niczym Ian Astbury z The Cult, co też w żadnym razie nie jest zarzutem.  Świetny debiut, do tego bardzo efektownie wydany – wart każdych pieniędzy!
(5,5/6)
Wojciech Chamryk

rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

4988747
DzisiajDzisiaj3367
WczorajWczoraj2630
Ten tydzieńTen tydzień11381
Ten miesiącTen miesiąc71580
WszystkieWszystkie4988747
3.83.87.94