POWERWOLF - The Sacrament of Sin
(2018 Napalm)
Autor: Strati
Tracklist:
01. Fire & Forgive
02. Demons Are A Girl‘s Best Friend
03. Killers With The Cross
04. Incense And Iron
05. Where The Wild Wolves Have Gone
06. Stossgebet
07. Nightside Of Siberia
08. The Sacrament Of Sin
09. Venom Of Venus
10. Nighttime Rebel
11. Fist By Fist (Sacralize Or Strike)
12. Midnight Madonna
Lineup:
Attila Dorn - Vocal
Charles Greywolf - Guitar
Matthew Greywolf - Guitar
Falk Maria Schlegel - Keyboards
Roel van Helden - drums
O tym, że Powerwolf już od lat nie skupia się na klasycznie heavymetalowych riffach pisać już nie będę. Pisząc o kolejnych płytach Niemców po prostu trzeba przyjąć do wiadomości przemianę zespołu jaka dokonała się przy trzeciej płycie i z tym żyć. Nowy krążek Niemców to kolejna porcja muzyki nastawionej na przebojowość, zabawę i żart. Jeśli przestaniemy poszukiwać w tym zespole klasycznego heavy metalu, możemy zauważyć w nim zupełnie sensowną konkurencję dla imprezowych zespołów z obszaru szeroko pojętego rocka, z Lordi czy Battle Beast włącznie. Rzeczywiście, nowy krążek Niemców to imprezowa petarda, moc wpadających w ucho melodii, kabaretowych suspensów w tekstach, religijnej oprawy, a wszystko solidnie i profesjonalnie wyprodukowane. W zasadzie najbardziej heavymetalowym kawałkiem na krążku jest otwieracz, runningwildowy "Fire and Forgive". Pozostałe numery to w większości oparte na prostej perkusji, oszczędne w riffy numery w stylu Sabaton. Należą do nich choćby "Nightside of Siberia" (z odrobinę ludową melodią refrenu), wzbogacony o folkmetalowy motyw "Incense and Iron" czy "Killers with the Cross". Wiele osób zarzuca Niemcom, że kopiują samych siebie. Owszem, wspomniany otwieracz nawiązuje do starszych powerwolfowych otwieraczy takich jak "Rise your Fist Evangelist", a "Demons are a Girl's Best Friend" wygląda na drugą część "Ressurection by Erection". Owszem, warto jednak mieć na uwadze, że Powerwolf jako jeden z niewielu heavymetalowych zespołów XXI stulecia wymyślił swój własny styl, po którym można zespół bezbłędnie rozpoznać. Po drugie, są na tej płycie nowinki. Wspomniany "Demons are a Girl's Best Friend" ma cechy... w stylu grupy Ghost, a "Nightime Rebel" to hardrockowy numer nawiązujący do lat '80, coś czego wcześniej Powerwolf nie tworzył. Co więcej, tradycyjna pompatyczna ballada w wilczym temacie nie wylądowała na końcu albumu, a w jego środku, do tego straciła patos na rzecz metalowych czy raczej rockowych ballad. Słychać, że zespół pracuje nad sobą, szuka ucieczki przed doszczętnym pożarciem własnego ogona. Cóż, w kategorii przebojowej, imprezowej płyty z obszaru rocka dałabym 5. W kategorii heavy metalu, którego najbardziej oczekuję od zespołu z takimi korzeniami - dałabym 2. Niech oceną będzie średnia.
(3.5/6)
Strati