ARTUR ANDRUS - Sokratesa 18
(2018 Mystic)
Autor: \m/\m/
Tracklist:
Bez katarynek
Babka w czapce
Przy kościele Santa Croce
Ciocia w gablocie (duet z Dorotą Miśkiewicz)
Stargard in the night
Szopka d-moll op. 66
Od Jokohamy do Fujisawy
A jak patrzy się z Przehyby
Szybciej, wyżej, mocniej
Sokratesa 18
Leszku, synu Kazimierza
Trzeba mieć specjalną skrzynkę (duet z Czesławem Mozilem)
Szopka d-moll op. 66 (wersja instrumentalna)
Co prawda Pan Artur Andrus nie uprawia poezji, a raczej pisze wiersze satyryczne ale jego posługiwanie się słowem ojczystym wzbudza we mnie przeogromny podziw. Chciałbym jak on, z taką łatwością i lekkością fechtować językiem i piórem, a w dodatku sypać wysublimowanym dowcipem, który wzbudza uśmiech ale również refleksje, będące często niepozbawione goryczy. Oprócz mistrzowskiego władania językiem polskim, Pan Andrus ma jednocześnie niezwykły zmysł obserwacyjny oraz łatwość - wręcz felietonowego - relacjonowania wszelkich epizodów. W dodatku, jak sam nieraz o tym wspomina, ma niepohamowaną chęć na wygłupy, czym wzbudza swój, jak innych entuzjazm. Jednak w odróżnieniu do poprzedniej płyty Pana Artura ("Cyniczne córy Zurychu") "Sokratesa 18" ma zdecydowanie mniej frywolności, a stanowczo więcej wspomnianej zadumy, pewnego smutku i kontemplacji. Mam nadzieję, że tę atencję do wymędrkowanego słowa przez literata Artura Andrusa podzielają również inni. W sumie każdy, dosłownie każdy, może zachwycić się jego poezją. Dlatego zachęcam najpierw do przeczytania wszystkich wierszy, które znalazły się w książeczce dołączonej do płyty, a szczególnie wprowadzeń do tych rymowanek. Po pełnym przeczytaniu słuchanie albumu ma już zupełnie inny wymiar. Samo czytanie umilane jest znakomitymi grafikami autorstwa Jaśminy Parkity. Nie inaczej jest z samą muzyką, za którą w głównej mierze odpowiedzialny jest bardzo uzdolniony Łukasz Borowiecki. Ogólnie dopasowana jest ona do tekstów, a także do kabaretowej formuły, w której oprócz inspiracji dancingowo-parkietowo-festiwalowych odnajdziemy naleciałości rock'n'rollowe, latynoskie, folklorystyczne, jazzowe oraz te znane z muzyki klasycznej. Niepodważalnie niesie ona wartości rozrywkowe ale dodatkowo jest wysmakowana, wartościowa, po prostu ma klasę. Dotyczy się to warstwy konceptualnej oraz tej wykonawczej. Łukasz Borowiecki dobrał również muzyków, którzy nagrali całość materiału. W tym wypadku uczyniło to również znakomicie. Generalnie "Sokratesa 18" to całościowo bardzo udany album, dopasowany pod względem muzycznym, lirycznym i graficznym. Można pokusić się o stwierdzenie, że jest to najbardziej dojrzały krążek Pana Artura Andrusa. Z pewnością pokazuje trochę inna jego stronę. Jednak trzeba pamiętać, że jest to ciągle wydawnictwo satyryczne. Bardzo dobre wydawnictwo, które z pewnością utrzyma zainteresowanie starych fanów oraz zdobędzie rzeszę nowych zwolenników.
(5/6)
\m/\m/