Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

KOBONG - Chmury nie było

 

(2018/1997 Universal)
Autor: \m/\m/
 
kobong-chmuryniebylo m
Tracklista:
01. Lust
02. The Cloud Is Gone
03. Miara
04. FX
05. Przeciwko
06. Ja
07. Nothing More Happens Than Has To Happen
08. Impro
09. Uroboro
10. Nędza
11. Banjo
12. Rwanda
13. Przeciwko
14. Prbda
15. The Faithful
16. I'll Wallow
               
Lineup:
Bogdan Kondracki - gitara basowa, śpiew
Maciej Miechowicz - gitara
Robert Sadowski - gitara
Wojtek Szymański - perkusja
              
"Chmury nie było" ukazuje się w 1997 roku i jest bezpośrednią kontynuacją debiutu Kobong". Mamy do czynienia z świetnie zagraną technicznie ciężką muzą będącą wypadkową hardcora, punka, alternatywnego i progresywnego metalu, funku, jazzu, itd. W tym wypadku warszawiacy jeszcze bardziej eksperymentują, a ich muzyka jest jeszcze bardziej grana technicznie, postrzępiona, poszarpana, przewracająca do góry nogami percepcje słuchu i umysłu.  W wypadku pierwszej płyty można było jasno określić inspiracje. W wypadku drugiej płyty te zestawienia rozmywają się. Po pierwsze pojawia się wiele innych składowych, chociażby grindcore ("Miara"), indrustialu ("Impro"), muzyki etnicznej (akustyczny "FX2"), orientalnej ("Banjo"), czy muzyki awangardowej i improwizacyjnej ("Uroboro"). Po drugie formacja zaprowadza na tej płycie swój porządek w wydawałoby się totalnym chaosie, dzięki czemu buduje swoją własną wizję muzycznego świata. Kompozycje są raczej trudne do sklasyfikowania, od prostych do gęstych i bardzo skomplikowanych. Jednak jak przypadną ci do gustu trudno od nich się oderwać. Najdziwniejsze, w tym wszystkim jest to, że wtedy, jak i teraz, odbieram "Chmury nie było" jako bardzo metalową. Nie sądzę jednak, aby ktokolwiek inny miał podobne odczucia. Młodszym fanom grania łatwiej pewnie byłoby zrozumieć o czym piszę, gdybym oprócz słów, alternatywny, awangardowy zaczął używać określeń math, dient czy sludge. Niestety słaby byłem z wszelkich klasyfikacji, więc zrozumiałe, że teraz omijam takie współczesne nowinki. Drugi album Kobonga świetnie brzmi i nie tylko chodzi o pracę Adama Toczko nad współczesnym remasterem. O dziwo, płytę nagrywano w Buffo Studio w Warszawie oraz w DR Studio w Wiśle. I te miejsca dały gęstej muzyce Kobong tak mocnego, a zarazem czytelnego brzmienia. Reedycje obu płyt Kobong aktualnie robią furorę. Ta ekscytacja pewnie się wzmoże, przynajmniej wśród kolekcjonerów, bowiem materiały są dostępne też na płytach winylowych. Cieszy mnie to ponowne zainteresowanie tym warszawskim zespołem. W ten sposób przybędzie kolejna grupka fanów takiej muzyki i tego zespołu. A nie jest to muzyka dla wszystkich. Po cichu liczę, że to zainteresowanie co niektórych skieruje w rejony, które kiedyś określane były jako techno-thrash, z czego najciekawsze wydają sie dokonania Wolf Spider i Geisha Goner.
\m/\m/

rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

4962879
DzisiajDzisiaj270
WczorajWczoraj3559
Ten tydzieńTen tydzień3829
Ten miesiącTen miesiąc45712
WszystkieWszystkie4962879
54.242.75.224