Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

PERCIVAL SCHUTTENBACH - Dzikie Pola

 

(2018 RedBaroon)
Autor: Grzegorz Cyga
 
percivalschuttenbachdzikiepola m
Tracklist:
Część I:
Wieczerza
Taniec trupów
Rytuał
      
Część II:
Swadźba
Chortyca
Wasylisa
         
Część III:
Pieśń Marii
Kaźń
Trzej wędrowcy
        
Epilog:
Atak maszyn
        
Lineup:
Mikołaj Rybacki - śpiew, gitara akustyczna i elektryczna, mandolina, bouzouki,
Katarzyna Bromirska - śpiew, wiolonczela akustyczna i elektryczna, lira bizantyjska, fortepian, akordeon
Marcin Ścierański - perkusja
Adam Kłosek - gitara basowa
Marcin Frąckowiak - gitara dodatkowa
            
Goście:
Kacper Siejkowski - śpiew
Ewa Pitura - śpiew
              
Percival Schuttenbach należy do tych zespołów, które nie próżnują i regularnie dostarczają fanom nowe dźwięki. Biorąc pod uwagę projekt folkowy (Percival) w 2018 roku zespół wydał aż dwie płyty - Slava III - Pieśni Słowian Zachodnich oraz Dzikie Pola.
          
W ostatnich miesiącach Percival Schuttenbach gruntownie przebudował swój skład, w którym zostali jedynie niezatapialni liderzy - Mikołaj Rybacki i Katarzyna Bromirska. Od 2018 roku z tą dwójką w przeróżnych konfiguracjach występują członkowie takich zespołów jak Helroth, Johnny Coyote czy Chilli Crew. Teoretycznie nie ma prawa to działać, ponieważ reprezentują inne gatunki, nierzadko odmienne od tego, co gra Percival. A jednak wynikiem tej mieszanki jest najcięższa płyta w dyskografii grupy.
          
Od dłuższego czasu dało się zauważyć, że zespół odcina się od swoich korzeni i jako Schuttenbach chce spróbować czegoś innego. Można to było zauważyć już na koncertach, kiedy zaczęły się pojawiać covery takich artystów jak King Diamond, Pantera czy Sepultura, z czego jeden z wymienionych doczekał się studyjnej wersji. Dlatego też nie dziwi fakt, że na „Dzikich Polach” mniej jest typowych dla Percivala folkowych zagrywek i zaśpiewów wokalistek, a więcej metalowych riffów i siarczystego głosu Mikołaja Rybackiego.
            
„Dzikie Pola” nie biorą jeńców i od pierwszej sekundy uderzają w słuchacza mocnymi dźwiękami. Chwilę oddechu, ale to dosłownie chwilę można złapać w „Tańcu Trupów”, który rozpoczyna się subtelną partią klawiszy. Klasyczny styl kapeli można usłyszeć dopiero w czwartym numerze, będącym w rzeczywistości interludium. Apogeum rozpoznawalnych dla Percivala dźwięków następuje w piosence „Chortyca”. Co więcej możemy sprawdzić jak wokaliści radzą sobie a capella, które zaintonował gościnny, zawodzący śpiew Kacpra Siejkowskiego i jest to jeden z najlepszych momentów tego albumu.
           
Jednak nic nie może wiecznie trwać i sielanka kończy się wraz z agresywnym początkiem „Wasylisy”  co oznacza, że nie każdy fan Percivala Schuttenbacha będzie w stanie wysłuchać jej do końca. Kolejnym dowodem na inspiracje black metalem może być „Interludium II”, ponieważ w tle miniatury słychać dźwięki iskrzącego się ognia. Kto wie, może w trakcie nagrywania swoją grą zespół doprowadził do pożaru w studiu.
            
Ostatnimi wyróżniającymi się kompozycjami są „Pieśń małej Marii” oraz „Atak Maszyn”. Pierwsza to istna biesiada z udziałem gitar elektrycznych, w której główny motyw momentalnie wpada w ucho. Z kolei ostatni numer na krążku cechuje się progresywną strukturą i posępnym klimatem wywołanym przez komunikaty radiowe w języku rosyjskim wygłaszane przez Ewę Piturę.
            
Cały album jest bardzo spójny i dobrze współgra z opowiadaną historią, która nie zamyka się jedynie na dwunastu utworach, ponieważ jej prolog znajduje się we wkładce. Warto go poznać przed wysłuchaniem opowieści, gdyż fabuła jest wielowątkowa. Porusza m.in. temat miłości, zdrady, zbrodni a nawet demonów i klątw . Ponadto została akcja „Dzikich Pól” została podzielona na kilka części, które nie są ułożone w chronologiczny sposób. Dlatego, aby móc dopasować wszystkie elementy układanki całość wymaga kilkukrotnego przesłuchania i zapoznania z prologiem.
            
Nie od dziś Percival Schuttenbach romansuje z różnymi formami, ale dopiero na wydanym samodzielnie piątym albumie w pełni popuścił wodze fantazji stawiając na progresywny black metal z domieszką folku. Jednakże nie obyło się bez problemów. Chociaż Percivala Schuttenbacha ma talent do pisania chwytliwych piosenek, kilka z nich jest całkowicie bezpłciowych, choć instrumentaliści próbują je ratować odwołaniami do starszych kompozycji.
           
Na domiar złego na albumie znalazły się utwory, w których partie solowe są za długie, a na refreny i rozbudowę struktury zabrakło pomysłu. Przez większość czasu słuchamy chorusów złożonych ze zwykłego „La La La”. Powoduje to, że „Kaźń” i „Trzej Wędrowcy” jako autonomiczne piosenki zlewałyby się ze sobą.
           
Największym minusem wydawnictwa jest jednak brzmienie, które jest nieczytelne i bez wkładki z tekstami w ręce ciężko jest rozszyfrować teksty. Problemem jest to, że bas został w miksie przesadnie wysunięty i zagłusza nie tylko inne instrumenty, ale także wokalistów. Boli to zwłaszcza, kiedy przypomnę sobie płyty - „Strzyga” oraz „Slava III - Pieśni Słowian Zachodnich”, które mogły się pochwalić najlepszym soundem spośród wszystkich płyt Percivala.
            
Percival Schuttenbach zarejestrował naprawdę dobry materiał będący najcięższym w historii zespołu, na którym nie brakuje potencjalnych hitów mogącym wejść na stałe do setu koncertowego. Jednakże  „Dzikie Pola” wymagają kilkukrotnego przesłuchania i przyzwyczajenia, ponieważ otwierają nowy rozdział w historii zespołu.
(5/6)
Grzegorz Cyga

rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

5041613
DzisiajDzisiaj1286
WczorajWczoraj4387
Ten tydzieńTen tydzień17036
Ten miesiącTen miesiąc45264
WszystkieWszystkie5041613
3.129.45.92