Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

PINN DROPP - Perfectly Flawed

 

(2018 Music And More)
Autor: Wojciech Chamryk
 
pinn dropp perfectly flawed2 s
Tracklist:
1. Significant Someone 08:07
2. Unresolved 10:03
3. Kingdom of Silence 04:56
4. Cyclothymia 14:31
5. Fluorescent Dreamscape - part one 05:17
6. Perfectly Flawed 20:54
7. Fluorescent Dreamscape - part two 07:21
                    
Lineup;
Mateusz Jagiełło - vocals, keyboards, vocal
Piotr Sym - electric & acoustic guitars, keyboards
Paweł Wolinski - bass
Dariusz Piwowarczyk - drums, sampler, programming, rhythm guitar
                
Ten warszawski zespół objawił się zupełnie niespodziewanie dzięki debiutanckiej EP-ce, a teraz stawia przysłowiową kropkę nad i pierwszym albumem. „Perfectly Flawed” – cóż za przewrotny to tytuł, bo dawno nie słyszałem tak udanej płyty z progresywnym rockiem! „Chcemy grać po prostu najlepszą muzykę jaką możemy, poruszając się w obszarach tego, co zostało zdefiniowane jako „prog”, ale też nie na siłę. Sam fakt, że wykorzystujemy takie instrumenty jak melotron czy analogowe syntezatory niekoniecznie musi skazywać nas na „skansen”. Po prostu lubimy takie brzmienia” – podkreśla lider grupy Piotr Sym. „Czerpiemy garściami ze wspaniałej muzycznej tradycji, przepuszczamy to jednak przez NASZ tunel rzeczywistości” – wtóruje mu basista Paweł Woliński, a dowodów prawdziwości tych słów mamy na tej długiej, urozmaiconej płycie bez liku.
Trwająca blisko 21 minut kompozycja tytułowa „Perfectly Flawed” to przykład najbardziej dobitny, bo to rozbudowana, efektowna suita, faktycznie „sztuka wpięciu aktach według Pinn Dropp”.
Nie brakuje też innych, nieco krótszych, ale też rozbudowanych i wielowątkowych utworów, jak „Unresolved” czy „Cyclothymia”, są krótsze, mogące kojarzyć się z progresywnie ujętym metalem („Significant Someone”), a „Kingdom Of Silence” to po prostu przebój, mający w sobie sporo ze szlachetności ambitnego popu lat 80. Kiedyś naszą eksportową prog-gwiazdą byli Collage, teraz w świecie liczą się Riverside – kto wie, czy za kilka lat nie dołączy do nich Pinn Dropp, bo szanse mają spore i życzę im tego z całego serca.
(6/6)
Wojciech Chamryk

rightslider_003.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_001.png

Goście

5035289
DzisiajDzisiaj3005
WczorajWczoraj2397
Ten tydzieńTen tydzień10712
Ten miesiącTen miesiąc38940
WszystkieWszystkie5035289
18.191.181.231