LOCUS TITANIC FUNUS - Never Pretend
(2018 Another Side/Metal Scrap)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
1. Deadly Sun Wretched Skies
2. Sweet Embrace of Cowardice
3. When the Robins Fall
4. Asphalt
5. Piper
6. You Are My Despair
7. Eornion... My Dear Phantasm
8. The Flowertale
9. Forgive Us
2. Sweet Embrace of Cowardice
3. When the Robins Fall
4. Asphalt
5. Piper
6. You Are My Despair
7. Eornion... My Dear Phantasm
8. The Flowertale
9. Forgive Us
Lineup:
Alexey Mikhailov - Guitars, Vocals
Mila Ionova - Vocals, Violin
Alexey Kuznetsov - Vocals, Bass
Denis Andrianov - Guitars
Przyzwyczaiłem się już do tego, że w internecie często można przeczytać wierutne bzdury, więc słuchałem sobie drugiego albumu Locus Titanic Funus, słuchałem i zerknąłem gdzie potrza, a tam stało jak wół: gothic/doom metal. Hm... Niewiele się tu zgadza, bo ekipa z Moskwy przez większość czasu tej długaśnej – 66 minut! – płyty tak naprawdę łoi prymitywny, prościuteńki i surowy black. Perkusista nawet nieźle daje sobie radę z blastami, chociaż nader często brzmi to wszystko jak zsypywanie pyrów do piwnicy („Piper”), ale generalnie jest co najwyżej poprawnie. Doom? Okazjonalnie nawet występuje, ale majestatyczne zwolnienie w „Eornion... My Dear Phantasm” czy w „Sweet Embrace Of Cowardice” to chyba jednak zbyt mało, by szermować tym terminem. Z gotykiem jest jeszcze gorzej, bo fakt, śpiewająca tu nader przeciętnie dziewoja gra też – już znacznie lepiej – na skrzypcach, ale mrocznej atmosfery prawdziwego gotyku na „Never Pretend” nie uświadczymy. Wspomniałem już o czasie trwania tej płyty: jest zdecydowanie za długa, bo przy tak mizernych utworach i nie najwyższych umiejętnościach muzyków rozciąganie utworów do 10-15 minut to zdecydowana przesada. „Patrzajta ludziska, jakie to my som zdolne, 10-minutowe symfonie gramy! Mało? A, to poprawim takim 14-minutowym opusem, że wszystkim buty oblecą!”. Ano, nie wszystkim...
(1/6)
Wojciech Chamryk