NOCNY KOCHANEK - Randka w Ciemność
Trzeci album Nocnego Kochanka został wydany po dwóch latach od premiery „Zdrajców Metalu”. W istocie, poprzedni krążek odszedł nieco od ciężkiego metalu na rzecz bardziej elastycznego hard rocka. „Randka w Ciemność” powraca do cięższego grania i jest idealnym przykładem na to, że w klasycznym heavy metalu zostało już powiedziane wszystko.
Jednakże ograniczone ramy gatunkowe nie przeszkadzają muzykom w zabawie dźwiękami i łączeniu inspiracji. I tak oto „Koń na białym rycerzu” kłania się w stronę Blind Guardian, „Andrzela” romansuje z Budką Suflera, a „Czarna Czerń” mogłaby trafić na pierwsze dwie płyty Kata. W tytułowej „Randce w Ciemno” słychać nie tylko maidenowskie galopady i melodie, ale i thrashową agresję. Z kolei słuchając „Siłacza” ma się wrażenie, że będzie to kolejna na krążku ballada, lecz po chwili okazuje się, że to hit nadający się na koncerty Steel Panther.
Nocny Kochanek znany jest tego, że żartuje sobie ze wszystkiego i wszystkich. Na nowym krążku ponownie pojawiają się nawiązania do tematów i postaci z poprzednich płyt. Warto jednak kilkukrotnie wysłuchać nowych tekstów, ponieważ nie brakuje w nich skrytego między wierszami głębszego przekazu, co pokazuje m.in. „Dr. O.Ngal” .
Patrząc z perspektywy przeciętnego fana znającego tylko murowane hity jak „Dziewczyna z kebabem” i „Wakacyjny”. „Randka w Ciemność” nie posiada za wiele takich, które od razu wpadną w ucho i tam zostaną. W większości nowe piosenki wymagają kilkukrotnego przesłuchania, lecz całość jest wypełniona świetnymi kompozycjami. Jednak nic by się nie stało, gdyby 2-3 numerów zabrakło.
Największym problemem wydawnictwa jest płaskie brzmienie. „Randka w Ciemność” była nagrywana w studiu Demontażownia, a jak sam realizator - Damian „Fons” Biernacki twierdzi „celem było uzyskanie organicznego, naturalnego brzmienia”. I faktycznie w porównaniu z poprzednimi albumami całość zyskała sporo oddechu , jednak straciła na mocy. Mimo piosenek, które z pewnością trafią do koncertowej tracklisty, wersjom studyjnym brakuje zwaląjącego z nóg impetu.
„Randka w Ciemność” to różnorodny, a zarazem spójny materiał starający się dotrzeć zarówno do starych jak i nowych fanów. Chociaż da się wyczuć, że Panowie tęsknią do cięższego, wymagającego grania to nie przeszkodziło to im w stworzeniu świetnego albumu dla Nocnego Kochanka.