CELLAR DARLING - The Spell
Tracklist:
1.Pain
2.Death
3.Love
4.The Spell
5.Burn
6.Hang
7.Sleep
8.Insomnia
9.Freeze
10.Fall
11.Drown
12.Love, Pt. II
13.Death, Pt. II
Lineup:
Anna Murphy - Vocal
Ivo Henzi - Guitar, Bass
Merlin Sutter - Drums
Ekipa dowodzona przez niezwykle charyzmatyczną Annę Murphy uraczyła nas właśnie swym drugim krążkiem. Przyznam się, że nie słyszałem ich debiutanckiego albumu pod tytułem „This Is The Sound” (chociaż po przesłuchaniu omawianego krążka uważam, że warto w tej kwestii nadrobić zaległości), zatem będziemy się musieli obejść bez wszelakich porównań i odnośników oraz skupić się na „The Spell” w oderwaniu od poprzednika. Drugie dzieło Szwajcarów to album koncepcyjny, którego tematyka oscyluje wokół motywów śmierci, jej personifikacji oraz z drugiej strony ludzkich uczuć. Wszystko to zostało ujęte w dość interesującą i bogatą pod względem literackim historię wzbogaconą oryginalnymi grafikami dopasowanymi odpowiednio do każdego jednego utworu. Muzyczną zawartość „The Spell” można za to opisać jako szeroko ujęty rock progresywny (mimo, iż sami twórcy materiału niespecjalnie za tą etykietką przepadają). Utwory zawarte na tym krążku pomimo niezbyt długiego czasu trwania (wyjątkiem jest tu ponad siedmiominutowy „Death”) sprawiają wrażenie dość rozbudowanych. Ponadto cechują się one dość połamanymi strukturami charakterystycznymi dla współczesnej muzyki, do której zwykle dopisuje się dziś często moim zdaniem nadużywane dziś określenie „progresywna”. Weźmy chociaż otwierający album kawałek „Pain”. Od razu mam skojarzenia z ostatnimi dokonaniami norweskich progmetalowców z Madder Mortem. Inną sprawą jest tu naprawdę piękna, a jednocześnie pozbawiona jakichkolwiek pierwiastków banalności melodia. Podobne motywy znajdziemy w większości utworów z „The Spell”. Zresztą wachlarz środków wykorzystany przez Annę i kolegów jest znacznie szerszy. Mroczne intra, motywy wyjęte żywcem z szeroko pojętego post -hardcore'u, czy nieco doom metalowe riffy to powtarzające się składniki wielu utworów z „The Spell”, które to w wyważonych proporcjach pod czujnym okiem członków zespołu złożyły się na omawiane dzieło. Kolorytu dodaje głos Anny Murphy, która moim zdaniem wokalnie w Cellar Darling realizuje się dużo bardziej niż Eluiveitie. Wszystko ładnie pięknie, tylko pora na słuchanie takiej muzyki nie do końca odpowiednia. Dobre na jesienne i zimowe wieczory, a niekoniecznie na letnie słoneczne dni.
(4,5/6)
Bartłomiej Kuczak