BETRAYER - Calamity
(2019 Thrashing Madness)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
1.After Death
2.Down With Gods
3.In Sacrifice
4.From Beyond The Grave
5.Maze Of Suffering
6.Before Long You Will Die
7.Wrathday
8.Sickness Of The Human Race
9.Empire Of Doom Comes
10.Imprecation
11.Unholy
12.Spiritual Turning-Point
13.Necromancer's Spell
14.Acride Blood
Debiutancki album Betrayer to już klasyka naszego death metalu, dobrze więc, że „Calamity“ jest znowu oficjalnie dostępne na CD oraz po raz pierwszy na LP. Nie bez powodu w momencie premiery w swej dystrybucji miała tę płytę niemiecka, bardzo już wtedy silna na europejskim rynku, firma Nuclear Blast. Recenzenci też w 1994 roku dostrzegali walory tej muzyki, niezleżnie od tego, czy pisali o „Calamity“ na łamach zinów czy w magazynach traktujących o rocku. Minęło 25 lat i nic się w tej materii nie zmieniło, materiał słupskiej wtedy grupy wciąż robi ogromne wrażenie. Po jeszcze ciut nieporadnym demo „Forbidden Personality“ i już znacznie bardziej dopracowanym i jednorodnym stylistycznie „Necronomical Exmortis“ Betrayer poświęcił więcej czasu na stworznie kolejnego materiału, dla wielu fanów najlepszego w dyskografii grupy. Wciąż słychać w nim echa dokonań Slayera, ale połączone z brzmieniami z Florydy rodem – w porównaniu z płytami Deicide czy Morbid Angel nasi wcale jednak nie stali na przegranej pozycji, o żadnym imitowaniu też nie ma tu mowy. Efekt to zwarty, bardzo przemyślany i intensywny materiał, niewiele ponad dwa kwadranse kipiącego energią deathu. Szaleńcze czady w rodzaju „After Death“ czy „In Sacrifice“ dopełniają tu nieco wolniejsze, mroczniejsze kompozycje, z których wyróżnia się „Before Long You Will Die“ –mocarny, ciężki numer niczym z death/doomowej stylistyki, również przecież święcącej wtedy tryumfy. Tym większa szkoda, że już rok po wydaniu tej świetnej płyty po zespole pozostało tylko wspomnienie i nie wykorzystał wielkiej szansy na coś więcej niż tylko lokalna kultowość – przykład Vader pokazuje, że było to możliwe. Na szczęście Betrayer wznowił działalność, wciąż nagrywa, a „Calamity“ pozostaje perełką w jego dorobku – tym bardziej wartościową, że jej brzmienie (Tomasz Bonarowski i Adam Toczko, Modern Sound Studio) też zniosło próbę czasu.
(6/6)
Wojciech Chamryk