Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 88sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

FUDGE - Dust To Come

 

(2020 Fastball Music)
Autor: Wojciech Chamryk
 

fudge-dusttocome b 

Tracklista:
01. Silently
02. Into The Whispers
03. The Summoning
04. GODS
05. Mechanical Human
06. I'm A Wolf
07. Death To Man
08. Dust To Come
09. Thousand
10. Reprise
11. Confession
12. For Those Who Live In Fear
13. Dust To Come Part II
14. Bittersweet Revenge
                        
Lineup:
Chris Techritz – vocal, keyboards
Maximilian Amberger – guitar
Sebastian Michaelis – guitar
Jake Curtis – drums
Daniel Hauer – bass
                    
Po kilku krótszych wydawnictwach niemiecki Fudge doczekał się pierwszego albumu. „Dust To Come” ucieszy zwolenników mrocznego, industrialnego metalu spod znaku Ministry czy Fear Factory, chociaż sam zespół określa swój styl jako „synthesizer metal”. OK, można i tak, zresztą zawsze są to kwestie dyskusyjne, a do tego, wbrew owej łatce, gitary na tej płycie pełnią często nadrzędną rolę, w żadnym razie nie są zepchnięte przez syntezatory czy samplery na dalszy plan.
Płyta jest długa – ponad 55 minut – zwarta tekstowo i urozmaicona muzycznie. Poszczególne utwory płynnie przechodzą jeden w drugi, niekiedy poprzedzane krótkimi wstępami, wykorzystującymi również brzmienia naturalnych instrumentów (wiolonczela w klimatycznym „Confession”). Mocna elektronika i dwugitarowy atak są tu jednak podstawą, tak jak w „The Summoning” czy „Dust To Come Pt. II”. Nie brakuje też momentów ciut lżejszych („Death To Man”) czy wręcz przebojowych („I´m A Wolf”) – w takim wydaniu futurystyczny metal Fudge naprawdę robi wrażenie. Również wokalista Prophet pokazuje się z jak najlepszej strony, nierzadko brzmiąc niczym Mike Patton w bardziej ekstremalnym wydaniu („Mechanical Human”). I chociaż sama końcówka płyty jest według mnie zbyt przekombinowana, z racji nadmiernego wydłużania poszczególnych utworów, zwłaszcza bonusowego „Bittersweet Revenge”, to i tak „Dust To Come” jest płytą wartą uwagi.
(4,5/6)
Wojciech Chamryk
rightslider_002.png rightslider_004.png rightslider_005.png rightslider_001.png rightslider_003.png

Goście

4963718
DzisiajDzisiaj1109
WczorajWczoraj3559
Ten tydzieńTen tydzień4668
Ten miesiącTen miesiąc46551
WszystkieWszystkie4963718
34.230.66.177