THRONEUM - Morbid Death Tales
(2021 Old Temple)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
Darkness Of Another Circle (I)
Darkness Of Another Circle (II)
Darkness Of Another Circle (III)
Inner Eye .. Fallen Asleep
The Great Project Of Satan
Coincidentia Oppositorum
Withered Weeds
The Starry Dust Inside Me
Belial
Cacus
Psalm 18(17)1
Lineup:
The Great Executor – wokal & gitary & bas
Diabolizer – perkusja
W roku 2016 Throneum był już uznaną marką na rynku ekstremalnego metalu, dlatego dobrze się stało, że „Morbid Death Tales” jest ponownie dostępny. Po wcześniejszym o pięć lat, totalnie bezkompromisowym „Death Throne Entities”, Tomasz na siódmym już albumie grupy poszedł w nieco innym kierunku. Oczywiście podstawą jest tu wciąż wściekły i bluźnierczy death/black metal, ale Throneum coraz czytelniej zaczyna też sygnalizować, że chcą wypowiadać się nie tylko w takiej stylistyce, czego już w pełni mieliśmy okazję doświadczyć na następnym albumie „Organic Death Temple MMXVI”. Tom i Diabolizer łoją więc niczym opętani, ale coraz więcej słychać też w ich muzyce potężnych, death/doomowych zwolnień. Na wcześniejszym krążku też ich nie brakowało, choćby w „Cult Of Ekron” czy „Script Of Dead God”, ale teraz są obecne praktycznie w każdym utworze, co dodaje im nie tylko mrocznej atmosfery, ale też i mocy. Najlepiej słychać to w otwierającej całość trylogii „Darkness Of Another Circle”, gdzie część trzecia to jednocześnie podręcznikowy wręcz przykład i zarazem kwintesencja stylu Throneum oraz w „Cacus”, w którym Throneum chyba najbliżej do klasycznego, doomowego brzmienia. Chłopaki jednak w żadnym razie nie wymiękają, czego najlepszym potwierdzeniem jest niespełna dwuminutowy „The Great Project Of Satan” oraz minutowy wygar „Withered Weeds”, nawet jeśli w finałowym „Psalm18(17)1” znowu trochę eksperymentują, chociaż z dobrym skutkiem. Wydaje mi się również, że bez tych wcześniejszych poszukiwań nie doszłoby do powstania najnowszej płyty „Oh Death... Oh Death... Determinate, Preach and Lead Us Astray...” w takim właśnie kształcie, ale te wcześniejsze są wciąż warte uwagi.
(5/6)
Wojciech Chamryk