Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 89sm

Szukaj na stronie

HMP Poleca

pandemic m

KORN - Requiem

 

(2022 Loma Vista/Universal)
Autor: Wojciech Chamryk
 
korn-requiem s 
Tracklist:
Forgotten
Let the Dark Do the Rest
Start the Healing
Lost in the Grandeur
Disconnect
Hopeless and Beaten
Penance To Sorrow
My Confession
Worst Is On Its Way
              
Lineup:
Jonathan Davis – vocals
James Shaffer – guitars
Brian Welch – guitars
Reginald Arvizu – bass
Ray Luzier – drums
              
Nazwa Korn już od wielu lat nie elektryzuje milionowych rzesz fanów rocka, tak jak za czasów prosperity, naznaczonej takimi albumami jak „Life Is Peachy”, „Follow The Leader” czy „Issues”. Nie bez powodu wymieniam akurat te trzy tytuły, bowiem na najnowszej, już 14 dużej płycie, Jonathan Davis i spółka z dużym talentem kompilują co lepsze patenty ze swych wcześniejszych bestsellerów. Mamy tu więc sporo ciężaru z dwóch pierwszych płyt, charakterystyczne, nu metalowe rozwiązania z końca lat 90. i niezgorszą dawkę melodii, które z czasem zaczęły wysuwać się w twórczości Korna na plan pierwszy. Do tego zespół jest naprawdę w formie, nie ma więc mowy o jakimś sięganiu po dawno zgrane pomysły w akcie desperacji podyktowanej twórczą niemocą – wszystko się na „Requiem” zgadza, a do tego jest maksymalnie dopracowane. „Let The Dark Do The Rest”, „Lost In The Grandeur” i fragmenty „Penance To Sorrow” są więc bardziej riffowe, chociaż nie jest to już tak gniewne, agresywne granie jak dawniej, zespół wyraźnie złagodniał, jak na przyszłorocznych, szykujących się do 30-lecia, jubilatów przystało. „Forgotten” i wspomniany już „Lost In The Grandeur” bez problemu mogłyby trafić na „Follow The Leader”, co na pewno ucieszy starych fanów. Tych nowych mogą z kolei oczarować delikatne, przebojowe wręcz utwory w rodzaju „Start The Healing”, „Disconnect” czy „My Confession”, bo w większości bliżej im do pop music niż nu metalu, a i Davis śpiewa je zwykle czystym, delikatnym głosem, z rzadka tylko decydując się na krzyk czy groźniejsze ryknięcie, tak jak w „Hopeless And Beaten”, abo patenty z lat 90., słyszalne w finałowym „Worst Is On Its Way”. Żeby tego było mało „Requiem” brzmi bardzo dynamicznie i klarownie, a Fieldy zapewnia mocarny, wyrazisty groove – ciekaw jestem jak na koncertach zespół poradzi sobie bez niego, bo już po nagraniu płyty opuścił zespół, ponoć tylko czasowo, żeby uporządkować swoje prywatne sprawy. Na tę chwilę nie jest to jedyny problem Korna, bowiem jego najnowszy album, mimo niewątpliwych atutów – nawet czas trwania jest optymalny do czasów streamingu, bo to niewiele ponad 30 minut – zanotował w momencie premiery najgorszy wynik w historii zespołu na Top 200 Billboardu. Wygląda więc na to, że dawni fani dawno już o zespole zapomnieli, a nowych zabrakło, tak więc „Requiem” trafiło, może nie w próżnię, ale na pewno nie do takiej liczby słuchaczy na jaką liczyli i muzycy, i wydawca.
(4/6)
Wojciech Chamryk
rightslider_001.png rightslider_004.png rightslider_002.png rightslider_005.png rightslider_003.png

Goście

5054715
DzisiajDzisiaj2248
WczorajWczoraj3081
Ten tydzieńTen tydzień8194
Ten miesiącTen miesiąc58366
WszystkieWszystkie5054715
18.220.1.239