DRAGON - Unde Malum
(2023 Metal Mind Productions)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklista:
Powrócą Kiedy Mniej
Upadły Anioł II
Fanatyczne Dogmaty
Piewcy Chorych Kłamstw
Unde Malum I
Nie Zabijaj Ze Strachu
Agonia Wskrzeszenia
Unde Malum II
Nie Mieszaj W To Diabła
Trupie Imperium
Unde Malum III
Powrotny album „Arcydzieło zagłady” sprzed dwóch lat pokazał, że Dragon w żadnym razie nie zamierza odcinać kuponów od chwalebnych dokonań z przeszłości – to płyta dopracowana, robiąca ogromne wrażenie. Tym większa szkoda, że ukazała się na początku 2021 roku, kiedy o koncertach nie było mowy, ale przy najnowszej zespół ruszy już w trasę, łącząc siły z Wolf Spider, również mającym na koncie kolejną płytę. „VI” poznaniaków jeszcze nie słyszałem, ale zawartość „Unde Malum” jest stworzona do grania na żywo, tak jakby Jarosław „Gronos” Gronowski z kolegami odreagowali pandemiczne stresy, tworząc jeszcze brutalniejszy oraz mroczniejszy w warstwie tekstowej materiał. Dlatego starsi fani, ceniący „Fallen Angel” czy „Scream Of Death”, ale też ci nowi, którzy odkryli zespół dopiero przy okazji „Arcydzieła zagłady”, na pewno nie będą „Unde Malum” rozczarowani, bo to metalowe uderzenie najwyższej próby. Bez znaczenia, czy ktoś odpali najpierw singlowy numer „Nie zabijaj ze strachu”, opatrzony teledyskiem „Upadły anioł II” (tak, to kolejne już nawiązanie do drugiego albumu Dragona) czy mocarny opener „Powrócą kiedy mniej”, bo każdy z tych utworów opatrzony jest znakiem jakości Q. Nie ma też co wyciągać pochopnych wniosków z faktu umieszczenia przeze mnie w poprzednim zdaniu akurat tych trzech tytułów, ponieważ wśród 11 nowych utworów Dragona nie ma wypełniaczy. Równie dobrze mógłbym więc wspomnieć o brutalnej „Agonii wskrzeszenia” czy bardziej technicznym „Nie mieszaj w to diabła”, bo wszystkie trzymają wyśrubowany poziom. Jeszcze dalej zespół poszedł w tryptyku „Unde Malum”, tekstowo wywiedzionym z rozważań filozofa Gottfrieda Wilhelma Leibniza na temat genezy zła w świecie stworzonym przez Boga, co jest swoistym paradoksem, zaś muzycznie potwierdzającym, że nawet w ograniczonym konwencjami thrash/death metalu wciąż można poszukiwać, i to ze świetnym skutkiem. Tą płytą Dragon wrócił już na dobre, ostatecznie potwierdzając, że „Arcydzieło zagłady” ne było tylko jednorazowym wzlotem – liczę, że zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, bo nowe albumy potwierdzają, że wciąż stać go na wiele.
(6/6)
Wojciech Chamryk