JARL - Receptor Radiation
(2024 Zoharum)
Autor: Wojciech Chamryk
Tracklist:
1.Radiation Process – Scale-1 – 25%
2.Radiation Process – Scale-2 – 50%
3.Radiation Process – Scale-3 – 75%
4.Radiation Process – Scale-4 -100%
Erik Jarl najwyraźniej nie lubi bezczynności, bo po ubiegłorocznym albumie „Isolation Colours” wydał już kolejny. Ponownie nakładem rodzimego wydawcy Zoharum, z którym współpracuje już od jakiegoś czasu, a w dodatku „Receptor Radiation” w warstwie muzycznej nawiązuje do tego wcześniejszego materiału. Na tej najnowszy składają się cztery utwory, wszystkie o bardzo podobnych tytułach. Nie mam pojęcia czym dokładnie jest owa skala procesu promieniowania i mogę tylko domyślać się do czego jest stosowana, tak więc te kwestie pominę milczeniem, koncentrując się na muzyce. Ponownie jest ona bardzo minimalistyczna i nad wyraz oszczędna.
Do tego totalnie oldschoolowa, ponieważ Jarl nagrał ją pomocą analogowych syntezatorów, przez co często kojarzy mi się z muzyką z lat 70. i 80. ubiegłego wieku, ciepłą i subtelną, jakże odmienną od obecnej elektroniki. Otwierający całość „Radiation Process - Scale-1 – 25%” i finałowy „Radiation Process - Scale-4 – 100%” są krótsze, trwając w granicach 10 minut. Rdzeń płyty, że nawiążę do jej tematyki, to jest „Radiation Process - Scale-2 – 50%” i „Radiation Process - Scale-3 – 75%”, są już znacznie dłuższe, ponieważ oba przekraczają 21 minut. Pomimo długiego czasu - ponad godzina muzyki - „Receptor Radiation” jednak w żadnym razie nie nuży, ponieważ, mimo programowej wręcz powtarzalności niektórych struktur dźwiękowych, nie brakuje tu również licznych, całkiem melodyjnych i przystępnych partii.Wydawca zaznacza, że ten album „przypomina coś na kształt ścieżki dźwiękowej, stymulującej mózg i układ nerwowy człowieka, dzięki którym biologiczne konwertery przekształcają energię ze środowiska zewnętrznego i wewnętrznego w impulsy elektryczne, powodując odbieranie sygnałów i inicjowanie reakcji...” i faktycznie, coś jest na rzeczy, bo to rzecz i hipnotyczna, i w pewnym sensie nawet psychodeliczna. Myślę zresztą, że każdy słuchacz odnajdzie na „Receptor Radiation” swoje własne ścieżki, nie tylko interpretacyjne, a autorowi zapewne o taki efekt właśnie chodziło.
(4,5/6)
Wojciech Chamryk