Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nowy numer

hmp 94sm

Szukaj na stronie

 
 UWAGA !!! 
         
Drukowaną, kolekcjonerską wersję 
 HMP Magazine 
możecie zamówić pisząc na adres:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.
 
 

HELLSPAWN - Euphorias - Stories Of My Multitude

 

(2025 Old Temple)
Autor: Wojciech Chamryk
 
hellspawn-euphoriasstoriesofmymultitude s 
Tracklist:
Euphorias
Helel Ben Shahar
What Comes from Man
What Shall Not Stand in the Books of Nazareth
Elysium
Gospels
Pandemonium
Trinitarian
Infernal Descension
                  
Hellspawn powraca z nowym albumem po czterech latach ciszy, ale jeśli wgłębić się w dyskografię zespołu, to jego poprzedni długogrający materiał „There Has Never Been A Son Of Me” ukazał się jeszcze w roku 2016.  Prawie 10 lat to już kawał czasu, szczególnie w obecnych muzycznych realiach, nawet jeśli pandemiczne zawirowania zabrały każdemu, nie tylko Hellspawn, dwa lata z okładem. Na szczęście  to już przeszłość, 31 maja miał bowiem premierę „Euphorias – Stories Of My Multitude”. I od razu wspomnę, że warto było na ten album poczekać, dozując sobie w tak zwanym międzyczasie, dobrze go zapowiadający, MCD „In Agelessness”, bowiem czwarty już album Hellspawn to najbardziej dojrzałe i dopracowane wydawnictwo w dorobku grupy. Death metal w jej wydaniu stał się jeszcze bardziej bluźnierczy i bezkompromisowy, zarówno tekstowo, jak też muzycznie – to wręcz esencja brutalności, zwłaszcza w „Helel Ben Shahar”, „What Comes From Man” i „Elysium”. Jednocześnie wiele się w tych utworach dzieje pod względem aranżacyjnym, każdy z nich jest nieoczywisty i przy każdym kolejnym odsłuchu zwraca się uwagę na coś na drugim, albo i trzecim planie: od imponującej warstwy rytmicznej, po klawiszowe tła, aż do melodyjnych, robiących wrażenie solówek. I wciąż jest to surowy, mocarny death metal – tyle, że na wyraz oryginalny i z założenia pozbawiony tej nowomodnej pseudonowoczesności. Hellspawn nie ścigają się więc z nikim, nikogo nie udają ani nie naśladują. Jednocześnie proponują takie killery, jak majestatyczny, zróżnicowany rytmicznie „What Shall Not Stand In The Books Of Nazareth” , napędzany blastowymi zrywami, ale też bardzo zyskujący dzięki masywnym zwolnieniom oraz  „Pandemonium”, mroczny, iście piekielny numer, mający w sobie coś z niepokojącej, diabelskiej ballady. Na dobrą sprawę każdy z tych dziewięciu utworów ma to coś, co wyróżnia go w niesamowitym tłoku nowych płyt, ale nie wątpię, że wśród czytelników są też osoby, które zechcą odkrywać samodzielnie piękno tej niezwykle udanej płyty.
(6/6)
Wojciech Chamryk
mayhem_heavy_metal_pages_158x600.png glenn_hughes_heavy_metal_pages_158x600.png ronnie_romero_gusg_heavy_metal_pages_158x600.png uriah_heep_heavy_metal_pages_158x600.png drowning_pool_heavy_metal_pages_158x600.png

Goście

6684082
DzisiajDzisiaj3317
WczorajWczoraj3915
Ten tydzieńTen tydzień29606
Ten miesiącTen miesiąc39320
WszystkieWszystkie6684082
18.97.14.88